Żyd skarnawalizowany, czyli ludyczny wymiar święta Purim
Cross-dressing, bal, uliczna parada, hałas kołatek, morze alkoholu i słodyczy? To nie Rio de Janeiro ani Wenecja, ale każda żydowska wspólnota co roku w okolicach lutego i marca. Wbrew pozorom karnawał i maskarada to nie tylko chrześcijańska specialite de la maison. Starsi bracia w wierze też mają swój karnawał – święto Purim – które odbywa się w bezpośrednim sąsiedztwie katolickiego mięsopustu i choć nie mniej huczne, trwa tylko jeden dzień.
Jaki karnawał
Czym Purim różni się a w czym jest podobny do każdego innego europejskiego karnawału? Jak zauważył Michaił Bachtin, większość europejskich świąt karnawałowych wywodzi się z prastarych kultów agrarnych i kultów płodności, w których błagano lub przedrzeźniano bóstwo oraz rzymskich Saturnaliów, podczas których niewolnikom pozwalano zażywać swobód przysługujących prawdziwym obywatelom imperium. Błaganie o boskie wstawiennictwo oraz idea wyzwolenia i zniesienia ucisku to także typowe elementy święta Purim. O ile jednak nie-żydowskie karnawały są w istocie pogańskimi rytuałami zasymilowanymi w obrządku chrześcijańskim, o tyle Purim jest upamiętnieniem wydarzenia z historii narodu żydowskiego opisanego w tekście biblijnym. Wszystkie zaś tradycje i obyczaje purimowego karnawału stanowią już symboliczną ilustrację treści zawartych w Księdze Estery. Uważane za jedno z najweselszych żydowskich świąt, Purim jest obchodzone według żydowskiego kalendarza 14 dnia miesiąca adar, czyli w lutym lub marcu w kalendarzu chrześcijańskim.
Purimowy cud
Księga Estery to historia jednocześnie bajkowa i wyjątkowo współczesna. Bajkowa, bo znajdujemy w niej warianty bohaterów tak dobrze znanych jak Kopciuszek, Król, Przybrany Ojciec/Opiekun zaś sama akcja opowieści oparta jest na klasycznej walce dobra ze złem zakończonej cudownym ocaleniem pozytywnych bohaterów w punkcie kulminacyjnym. Współczesna, bo poruszająca problemy asymilacji, statusu mniejszości i konfliktów na tle religijnym, czyli typowe dylematy nowoczesnych społeczeństw w dobie globalnej wioski.
Historia dzieje się prawdopodobnie w IV w. przed Chrystusem, czyli w okresie, gdy Żydzi przebywali w niewoli babilońskiej. Stolicą imperium perskiego i miejscem akcji jest miasto Szuszan, główną bohaterką – Żydówka Estera, którą opiekuje się jej przybrany ojciec Mordechaj. Król Achaszwerosz – świeży rozwodnik, poszukuje kolejnej wybranki serca i w tym celu organizuje casting – konkurs szuszańskich piękności. Estera staje do konkursu i wygrawszy go zostaje królewską żoną. Zataja jednak, wbrew woli Mordechaja, swoje żydowskie pochodzenie. Estera, Achaszwerosz i Mordechaj żyją odtąd na królewskim dworze, na którym kolejne intrygi knuje Haman – podły urzędas z pretensjami do zaszczytów. Ponieważ Mordechaj (prawdopodobnie ze względów religijnych) ostentacyjnie mu się nie kłania, Haman planuje zemstę. Udaje mu się przekonać króla, by kazał zgładzić wszystkich Żydów mieszkających w Persji. By ustalić dzień zagłady, Achaszwerosz każe ciągnąć losy. W loterii wypada 13ty dzień miesiąca adar. Przerażeni Żydzi usiłują przebłagać Boga poszcząc i nakładając żałobne szaty. Niemal w ostatniej chwili Mordechaj przekonuje Esterę, by ujawniła swą narodowość i prosiła króla o darowanie życia Żydom. Achaszwerosz zmuszony wybierać między lojalnością wobec żony a ratowaniem autorytetu każe nabić na pal Hamana a Żydom pozwala zemścić się na swych wrogach i zabić też jedenastu synów Hamana. 14go dnia adar Żydzi przestają walczyć a zaczynają świętować jak Persja długa i szeroka.
To, co ukryte
„Cała historia Purim jest odkrywaniem tego, co ukryte przed ludzkim wzrokiem, dopóki się nie spełni jako działanie przypadku.” – czytamy na stronie The 614th Commandment Society. W tym zdaniu zawiera się cała przewrotna istota tego święta, które pozornie pstre i krzykliwe, niesie niebanalne przesłanie. Maska, która w weneckim karnawale pomaga ukryć tożsamość uczestnika zabawy, zrównuje przysłowiowego księcia i żebraka, w święcie Purim symbolizuje dokonany cud. Przypomina o tajemnicy, którą skrywa Ester, lecz przede wszystkim kieruje uwagę na Boga ratującego swój lud z opresji. Opowieść o Ester pełna jest niesamowitych zbiegów okoliczności, dziwnych przypadków, które w pierwszej chwili mogą zdawać się tylko zrządzeniem losu, lecz w wymiarze religijnym stanowią kolejne „dowody na istnienie”. Takie odczytanie księgi wymaga całkowitego zaufania i wiary w boską opatrzność. Jak tłumaczy serwis Hatikvah: „Gdy dotyka nas nieszczęście, klęska, porażka, targają nami przykre i gniewne emocje, które niczym maska opadają na twarz Boga, przysłaniając nam Jego życzliwe oblicze. Wydaje nam się, że Bóg nas porzucił, że ukrył się przed nami i nie przejawia zainteresowania naszym losem. Tymczasem właśnie tam z ukrycia, z tego miejsca, w którym trudno nam Go dostrzec i rozpoznać, niby zza maski, Bóg działa i wyprowadza nas z naszych niepowodzeń, nasze klęski zamienia w źródła naszego wzrastania. Sięgnijmy poza granice naszych emocji, naszego żalu, skargi i narzekania, aby dojrzeć oblicze Wszechmocnego, który wybawia.”
Wiele znaczeń Purimu kryje się w warstwie językowej. Nazwa Święta Losów nie ma hebrajskiego rdzenia, lecz pochodzi od perskiego słowa „pur” czyli „los”. Perski funkcjonuje w tekście jako język fałszywy, zamazujący prawdziwe znaczenie wydarzeń. Ponieważ Persowie za „ślepy los” uznali to, co było działaniem Boga, w ich języku objawić może się tylko to, co mieści się w ludzkim, ziemskim porządku. To, co transcendentne wyraża się języku hebrajskim. Wskazuje na to także imię głównej bohaterki. Jak zauważa rabin Joseph Teluskin, imię Ester wskazuje na stopień jej asymilacji, gdyż brzmi podobnie do imienia babilońskiej boginii Isztar: „[…] Prawdziwe hebrajskie imię bohaterki, to Hadassa, co oznacza krzew mirtu. Estera jest imieniem nadanym jej przez nie-Żydów (Persów). Imieniem zaskakująco i symbolicznie ukrywającym jej pochodzenie, bowiem rdzeń str oznacza w hebrajskim ukryta/ukryty.”
Szuszan Pub, albo świat na opak
Co roku 14 dnia adar niezależnie od wieku, płci, zawodu, orientacji seksualnej czy politycznej prawie wszyscy mieszkańcy Izraela przywdziewają kostiumy i, jak gdyby nigdy nic, idą do szkół i miejsc pracy, lub po prostu w plener. Komu zdarzy się być wtedy w kraju proroków, ten zobaczy pewnie niejedną zakonnicę w mini, Ciasteczkowego Potwora kierującego miejskim autobusem lub Marylin Monroe za ladą sklepu mięsnego.
Zwyczajem typowo izraelskim jest też adlojada, czyli purimowa parada uliczna, która wywodzi się od talmudycznego zalecenia, by biesiadować aż do momentu, gdy stan alkoholowego upojenia nie pozwoli rozróżnić między słowami błogosławiony Mordechaj (baruch Mordechaj) a przeklęty Haman (arur Haman). Pierwsza adlojada odbyła się w Tel-Awiwie w 1912 roku. Świąteczne parady w mieście spopularyzował burmistrz Meir Dezingoff.
Stary zużyty żart mówi, że Purim to najbardziej queerowe żydowskie święto. Stwierdzenie może banalne, ale patrząc na przebierańców zapełniających tego dnia ulice izraelskich miast można dojść do wniosku, że niejedna drag queen czułaby się wśród nich jak ryba w wodzie. Co ciekawe, jeszcze pięć lat temu w centrum Nowego Miasta w Jerozolimie istniał klub, którego nazwa nawiązywała właśnie do cross-dressingowego aspektu Purim. Szuszan Pub, bo o nim mowa, był wówczas bodaj jedyną w Świętym Mieście gejowską knajpą i dyskoteką, w której raz w tygodniu występowały właśnie drag queens.
Jakie jest jednak pochodzenie purimowej maskarady? Według niektórych przypuszczeń już w XV wieku Żydzi mieszkający w Wenecji przechwycili ten lokalny zwyczaj i rozpropagowali w innych wspólnotach, lecz bardziej prawdopodobne wydaje się wskazanie na tradycyjne purimowe spektakle, czyli Purimszpil. Te świąteczne scenki, w których aktorzy odgrywają biblijne postaci: Hamana, Ester, Achaszwerosza i Mordechaja, przeszły dużą ewolucję od występów czysto amatorskich po zawodowe grupy aktorskie, które uznaje się za początek teatru jidyszowego. Bardzo możliwe, że to właśnie kostiumy sceniczne Purimszpil zainspirowały popularne dziś bale maskowe organizowane w każdej żydowskiej wspólnocie.
Niewątpliwie najgłośniejszym i najbardziej ulubionym przez dzieci momentem święta jest odczytywanie Megilad Ester, czyli Zwoju Estery w synagodze. Świętujący dorośli i dzieci zaopatrzeni w kołatki (gragery) śledzą tekst czytany przez rabina. Ilekroć pada imię pada imię Hamana zagłusza się je terkotem kołatek. Zabawy jest przy tym co nie miara, bo imię Haman pada w tekście 34 razy.
Karnawałowe profanacje też mają swój purimowy odpowiednik. Zwyczaj, który zanikł w chrześcijańskim karnawale, w tradycji żydowskiej jest wciąż praktykowany. W tym jednym dniu w roku zezwala się, aby studenci jesziwy parodiowali swoich nauczycieli a nawet w satyryczny sposób objaśniali naukę żydowską.
Świat się śmieje – miasta warowne i nie warowne
Choć zgodnie z przekazem talmudycznym Purim przypada na 14 dzień miesiąca adar, istnieje też tradycja Szuszan Purim obchodzonego następnego dnia. Ponieważ Szuszan, w którym Żydzi zaczęli świętować cudowne ocalenie, w czasach opisanych w Księdze Ester było otoczone murami, ustanowiono, że 15go dnia adar świętować będzie się w miastach warownych, a 14go dnia adar w miastach nie warownych, miasteczkach i wioskach.
W grupie jakich miast znalazł się w tym roku Lublin, miasto wielu kultur? Tegoroczny Purim świętowano w Jeszywas Chachmej Lublin w niedzielę 20 marca, czyli 15 dnia adar. Pod tym względem nasze miasto okazało się bardziej „miastowe” niż Warszawa, w której purimowy bal w Teatrze Żydowskim odbył się dzień wcześniej.
Lubelskie obchody Purim uświetniły słynne warszawskie pieśniarki – siostry Rajfer.
Jak poinformowała nas Beata Kowalska z lubelskiego oddziału Wyznaniowej Gminy Żydowskiej w Warszawie, obchody Purim w lubelskiej jesziwie z roku na rok wzbogacają swój program i przyciągają coraz więcej gości i przyjaciół gminy, którzy tego dnia przyjeżdżają tu nawet z innych polskich miast. Wyjątkowo w tym roku nie wystawiono Purimszpil, który zazwyczaj wykonywały dzieci. W kuluarach chodzą słuchy, że nastolatki weszły w wiek buntu i wymagają bardziej „poważnego” traktowania, ale być może w przyszłym roku przekonają się, że odgrywaniem Purimszpil często parają się profesjonalni aktorzy, zaś sami dorośli im starsi tym bardziej lubią czuć się znowu dziećmi. Wszak taka jest natura karnawału, by raz do roku „zamienić się rolami”.
Jakub Wydrzyński