SPOKO skok
Miasto i obywatele” to jedno z trzech głównych kryteriów oceny aplikacji miast kandydujących do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury. Każdy z jedenastu kandydatów musiał wymyślić własny sposób, jak się do niego odnieść. Lublin wymyślił SPOKO.
Lublin + ESK = sprzężenie zwrotne
Ani kryterium „miasto i obywatele”, ani pozostałe dwa – „wymiar europejski” i „trwały rozwój” – nie posiadają w regułach tego konkursu żadnej konkretnej wykładni. Miasta są różne, każde ma inną specyfikę, więc co innego znaczy dla nich rozwój i europejskość, inaczej też traktują swoich obywateli i same inaczej są przez nich traktowane. W Lublinie proces uspołeczniania miasta i jego kultury został rozpoczęty przez kilka środowisk jeszcze przed przystąpieniem miasta do konkursu, ale kontekst Europejskiej Stolicy Kultury w sposób decydujący wsparł te dążenia. Czyli z jednej strony europejskie myślenie obywatelskie trafiło w Lublinie na podatny grunt, a z drugiej trzy główne konkursowe kryteria upewniły lublinian, że ich wizje rozwoju miasta są słuszne i dały im nowy, ambitny cel, dzięki czemu te wizje mogły się jeszcze bardziej rozwinąć. Stąd też Lublin obywatelski roku 2011 to wielowątkowy i gęsty splot licznych zmian, procesów i pomysłów na przyszłość, które – co należy podkreślić – są niezależne od wyników konkursu, ale które dzięki jego pozytywnemu dla Lublina rozstrzygnięciu mogą wznieść się na dużo wyższy poziom.
Za symptomatyczne i symboliczne dla rozwoju obywatelskiego Lublina i jego powiązania z kulturą można uznać powstanie w ostatniej dekadzie dwóch inicjatyw: Forum Kultury Przestrzeni (2005) i Nocy Kultury (2007). Wpływ wywodzących się z nich działań na kandydaturę Lublina do tytułu ESK i vice versa oddaje logikę i dynamikę lubelskiego procesu „miasto i obywatele”.
Forum Kultury Przestrzeni
Pomysłodawcą Forum Kultury Przestrzeni był Romuald Dylewski, wybitny lubelski urbanista, prezes lubelskiego TUP-u. W 2005 ukazał się zeszyt wydawanego przez Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN” pisma „Scriptores” pod tytułem „Rozmowy o kulturze przestrzeni” (tnn.pl/k_417_m_3.html) poświęcony dość krytycznemu namysłowi nad różnymi wymiarami przestrzeni „małej ojczyzny”: architekturą, urbanistyką, sztuką publiczną, krajobrazem kulturowym, rewitalizacją itp. Dylewski zaproponował, aby te wielorakie aspekty jakości środowiska życia obywateli nazwać „kulturą przestrzeni”, która była wówczas pojęciem prawie nieznanym, jednak zdaniem urbanisty mogła połączyć liczne profesjonalne dyskursy i żargony z potrzebami i wrażliwością zwykłych mieszkańców.
Podczas redakcji numeru kilku specjalistów wyznało, że brakuje im dyskusji o przestrzeni; że kiedyś była ona tematem rozmów i międzyludzkich kontaktów, a potem „coś się zepsuło”. Dlatego na promocji numeru „Scriptores” o kulturze przestrzeni Romuald Dylewski wyszedł z inicjatywą utworzenia „forum kultury przestrzeni”. (1) Dylewski uznał, że rozpoczętą przez przywróconą przez wydawcę publiczną debatę o przestrzeni miasta należy kontynuować w postaci spotkań i innych działań, ale że nie zapewnią tego środowiska zawodowców i decydentów. Mogła to zrobić tylko instytucja kultury mająca neutralną pozycje wobec gry interesów, a także reprezentująca interes publiczny i mająca odpowiednią determinację.
Niestosowane wcześniej określenie „kultura przestrzeni” okazało się niezwykle fortunne, ponieważ pozwoliło połączyć pod jednym szyldem wszystkich obywateli zajmujących się rozmaitymi aspektami jakości przestrzeni: od architektury i urbanistyki, poprzez przyrodę, dziedzictwo niematerialne po transport zrównoważony i krajobraz dźwiękowy. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Po dwóch latach z Forum wyewoluowało Porozumienie Rowerowe, nieformalna unia rowerzystów, która wprowadziła do Lublina tzw. Standardy Rowerowe i dziś pomaga je wdrażać urzędnikom w ramach oficjalnego Zespołu Zadaniowego w Urzędzie Miasta.
Pierwotna, sztywna formuła zarządzania Forum przez radę programową i organizowanie na przemian spotkań otwartych i eksperckich nie sprawdziła się. Okazało się też, że Urząd Miasta nie jest mentalnie gotowy na taki dialog z obywatelami. Forum przeszło więc na inny tryb funkcjonowania – według zasady tzw. „zarządzania chaosem” czyli wykorzystywania drobnych fluktuacji energii społecznej do wywoływania zauważalnych zmian. Forum nie posiadało żadnego planu, ale prowadziło stały nasłuch „pozytywnej tektoniki” środowiska, dzięki czemu udało się utworzyć Porozumienie Rowerowe i promować ideę kultury przestrzeni z wymiernymi efektami (m.in. działania prof. Jeremiego Królikowskiego, np. konferencja i publikacja „Kultura przestrzeni gminy” www.kulturaprzestrzeni.tosztuka.pl czy inicjatywa „Wspólna przestrzeń” www.wspolnaprzestrzen.org.pl). Z czasem jednak impet Forum zmalał prawie do zera.
Forum – reaktywacja
Po przystąpieniu Lublina do konkursu na Europejską Stolicę Kultury powołano w Wydziale Kultury nowe stanowisko ds. „kultury przestrzeni”, jedyne w Polsce, które objęła Ewa Kipta, urzędniczka pracująca wcześniej w innych wydziałach mających związek z planowanie, członkini Forum Rewitalizacji i jedna z aktywistek Forum Kultury Przestrzeni. Dzięki temu awansowi tematyki przestrzennej w UM; dzięki zapotrzebowaniu na strategiczne myślenie wywołanemu przez konkurs ESK a także dzięki istnieniu kompetentnego środowisku zbudowanego wcześniej przez Forum, udało się sformułować do aplikacji program działań pt. „Green Connection”. Jest to projekt wieloletniego rozwoju i połączenia terenów zielonych Lublina w „zieloną sieć”.
Jesienią roku 2011 nowy prezydent Lublina Krzysztof Żuk poprosił Ośrodek „Brama Grodzka” – ponieważ znane mu było jego zaangażowanie w tematykę przestrzenną – o zorganizowanie spotkania osób związanych z ekologią, przyrodą itp. Po pierwszym spotkaniu odbyło się kolejne, na którym zebrano od uczestników adresy mailowe. Pozwoliło to na faktyczną reaktywację Forum, ale w nowej formie internetowej grupy dyskusyjnej (zaczerpniętej od powstałego w między czasie SPOKO, o czym za chwilę) i pod nową, bardziej w tym momencie identyfikowaną nazwą „Green Connection”. Ta nowa tożsamość środowiska kultury przestrzeni zaczerpnięta z aplikacji ESK i nowe wyzwania związane z akceptacją pierwszej aplikacji ESK oraz zmianą władz wyzwoliły kolejną falę energii. Green Connection wzięło się za najtrudniejsze problemy przestrzeni miejskiej i po kolejnych spotkaniach z prezydentem uformowało się wiosną 2011 roku społeczną Radę Kultury Przestrzeni przy prezydencie, a nazwę grupy dyskusyjnej przemianowano na Forum Kultury Przestrzeni. Tak więc to, co wydawało się utopią w roku 2005, 6 lat później stało się faktem.
Od Nocy Kultury do SPOKO
Uchwałą Rady Miasta Lublin przystąpił do konkursu ESK w marcu 2007 roku a pierwsza Noc Kultury odbyła się w czerwcu 2007 (www.nockultury.pl). Nie byłaby ona jednak możliwa, gdyby nie istniejący wcześniej kapitał społeczny lubelskiego środowiska kultury, który uzasadniał podtytuł Nocy: „Manifestacja Kultury Lublina”. Trzeba podkreślić, że wydarzenie to nie zostało zorganizowane przez Urząd Miasta, ale przez lubelskich „obywateli kultury”. Projekt ESK był wówczas jeszcze dość abstrakcyjnym pomysłem. Pierwsza Noc Kultury wyraziła symbolicznie potrzebę tego środowiska uczynienia wspólnie czegoś dobrego dla miasta. Konkurs na Europejską Stolicę Kultury wyznaczył zaś tej potrzebie nowy konkretny cel – cel na miarę rodzącego się poczucia solidarności i świeżej energii.
Wkrótce wszyscy zdali sobie sprawę, że „manifestacja kultury” nie wystarczy do stworzenia stolicy kultury. Konieczne były dodatkowe działania. Najpierw powołano internetową grupę dyskusyjną Enter 2016 (około 200 osób), która organizowała spotkania podobne do Forum Kultury Przestrzeni przygotowujące zainteresowanych do przyszłego pisania aplikacji ESK. Z czasem jednak okazało się, że same dyskusje niczego nie zmieniają. Dialog z władzami okazał się mało konkretny. Enter 2016 nie zyskało wpływu na proces aplikacyjny, o jaki chodziło środowisku kultury, mimo że nowo utworzone Biuro ESK składało się z młodych i aktywnych reprezentantów tego środowiska. Żadna ze stron nie umiała zazębić tych idących równolegle procesów, choć powołano Komitet Artystyczny, do którego weszli aktywiści Enter 2016. Kiedy okazało się, że do pomocy w pisaniu aplikacji zostali zaproszeni zewnętrzni eksperci Rose Fenton i Dragan Klaic, pojawiła się obawa, że aplikacja powstanie w oderwaniu od kapitału społecznego „obywateli kultury” – i nastąpiło przesilenie. Na debacie „DNA Miasta” zorganizowanej przez czasopismo „Res Publica Nova” w ramach diagnozy miast kandydujących do tytułu ESK ogłoszono powstanie SPOKO – samozwańczego Społecznego Komitetu Organizacyjnego ESK Lublin 2016.
SPOKO uzyskało aprobatę władz, stworzyło nową grupę dyskusyjną, ale w odróżnieniu od Enter 2016 niejawną i zaczęło przyjmować do swojego grona wszystkich, którzy „chcieli wziąć odpowiedzialność za jakieś działanie na rzecz ESK”. Powstało więc coś w rodzaju „klubu” dla najbardziej aktywnej frakcji Enter 2016 i innych osób, którym nie wystarczało samo debatowanie. Ta zmiana była niezwykle ważna, ponieważ wyznaczyła dalszą logikę rozwoju lubelskiego procesu „miasto i obywatele” polegającą na podejmowaniu przez najaktywniejszych członków dotychczasowej grupy coraz poważniejszych zadań i tworzeniu w celu ich spełnienia nowych grup roboczych kontaktujących się ze sobą na co dzień poprzez listy dyskusyjne.
Na początku 2010 roku SPOKO (około 100 osób) wspierane przez zewnętrznych ekspertów stworzyło szereg diagnoz i wizji działań na różnych polach, które zostały wykorzystane w pierwszej aplikacji ESK. Dla Urzędu Miasta ta współpraca była jednak wciąż egzotyczna, ponieważ SPOKO nie było NGO lecz nieformalną, wielopodmiotową „konfederacją”, umową społeczną – podobną do Forum Kultury Przestrzeni czy Porozumienia Rowerowego. Czuli to również sami członkowie SPOKO, którzy nie do końca byli pewni, jaki głębszy sens ma ich działanie. Panowała opinia, że wpływ SPOKO na proces aplikacyjny mógłby być większy, a tożsamość i perspektywa rozwoju grupy są mgliste.
Przełom nastąpił po ogłoszeniu wyników pierwszej selekcji. Weryfikacja idei SPOKO przez jury i porównanie z sytuacją w innych miastach wyszło bardzo pozytywnie. Okazało się, że dotychczasowe działania, choć intuicyjne, pełne napięć, błędów i niepewności, szły w dobrym kierunku – że dialog, prowadzony zgodnie z lubelskim hasłem ESK „Miasto w dialogu”, jest mozolnym procesem wzrostu kapitału społecznego, budowania zaufania i samokształcenia. W SPOKO powstało przekonanie, że opiniotwórczy kontekst konkursu na Europejską Stolicę Kultury był po prostu egzaminem, do którego obywatelski Lublin się przygotował i który zdał. Dla wszystkich stało się jasne, że do tego sukcesu należy dopisać dalszy scenariusz.
Od SPOKO do Ku_2020
Wraz z nowym zadaniem napisania w dość krótkim czasie drugiej aplikacji, która oznaczała dla każdego z kandydatów „być albo nie być”, ze SPOKO wypączkowały nowe grupy dyskusyjne, m.in. grupa ds. strategii rozwoju kultury Lublina i grupa integrująca kultury niszowe. Stopniowy rozwój zaangażowania obywateli w ESK – poprzez około 3-letni pełen meandrów proces – okazał się być korzystny również dlatego, że pozwolił ludziom kultury na wzajemne poznanie i w naturalny sposób wypromował osoby najbardziej odpowiedzialne, skuteczne czy godne zaufania. Było to istotne m.in. dlatego, że dyrektorem artystycznym ESK Lublin 2016 został Krzysztof Czyżewski, który na stałe mieszka na sejneńskiej wsi. Do kierowania procesem pisania drugiej aplikacji potrzebował więc dobrze zorganizowanego i zgranego zespołu, który do tego czasu po prostu stworzył się sam.
Czyżewski powołał w obrębie SPOKO dwa wyższe poziomy wtajemniczenia i zaangażowania w ESK – zespół Kultura 2020 (ok. 60 osób) mający przygotować merytoryczną zawartość drugiej aplikacji oraz tzw. Aplikarnię, czyli grupę kilku asystentów do bezpośredniej pomocy i kontaktów ze środowiskiem podczas swojej nieobecności w Lublinie. Do obu tych grup weszli członkowie SPOKO ale także nowe osoby, dla których proces aplikacyjny ESK dopiero teraz osiągnął właściwy poziom, by się weń zaangażować. Zresztą ta sama sytuacja miała miejsce podczas wyodrębniania się SPOKO z Enter 2016. Nazwa grupy Kultura 2020 nie powstała przypadkowo – chodziło o skierowanie uwagi nie na sam udział Lublina w konkursie ESK, ale na długofalowy proces rozwoju kultury niezależny od wyników konkursu. W tematach internetowych postów nazwa ta zyskała znaczący skrót [Ku_2020]. Ku_2020 podzieliła się na ponad 20 zespołów tematycznych, które wygenerowały – za pośrednictwem współredagowanej witryny – treści o objętości kilkudziesięciokrotnie większej od zakładanej objętość tekstu drugiej aplikacji (nieprzekraczalna liczba 120 stron fizycznych, niezależnie od ilości tekstu pisanego fontem Times New Roman, 12 pkt.,1 interlinia).
Winda obywatelska
W lubelskim procesie „miasto i obywatele” daje się zauważyć pewne prawidłowości:
- Po pierwsze, nie ogranicza się on do środowiska NGO, z którym tzw. „uspołecznienie” jest najczęściej kojarzone. Uczestniczą w nim zarówno członkowie lokalnych stowarzyszeń jak i przedstawiciele organizacji branżowych czy eksperckich, uczelni, instytucji oraz mieszkańcy nie zrzeszeni. Wszyscy oni spotykają się w umownej przestrzeni nieformalnego porozumienia (Enter 2016, SPOKO, Forum Kultury Przestrzeni), któremu wszyscy dają wsparcie, na jakie ich stać (np. organizacyjne lub wynikające z indywidualnego zaangażowania) i w którym niezależnie od funkcji pełnionych w życiu publicznym lub zawodowym każdy uzyskuje ten sam status „człowieka odpowiedzialnego publicznie za wspólną sprawę”.
- Struktura tych nieformalnych porozumień jest płynna i plastyczna. Nikt tu nikogo nie sprawdza, nie zapisuje, ani nie wypisuje. Czynnikiem weryfikującym członkowstwo jest historia osobistego zaangażowania i jego efektów. Porozumienia te krystalizują się wokół konkretnych spraw do załatwienia i aktywują się lub dezaktywują zgodnie z potrzebami uczestników, ich chęcią do działania i realnymi szansami na zmianę dotyczącego ich fragmentu świata na lepsze.
- Grupy są ze sobą powiązane tworząc dynamiczny „organizm”, który stale się rozwija. Nie ma on swojej nazwy, choć być może dobrze by było go nazywać skrótem SPOKO, ze względu na charakterystyczne brzmienie i sens jaki niesie ze sobą rozwinięcie „społeczny komitet organizacyjny”. Oczywiście, historycznie rzecz biorąc, „to właściwe” SPOKO było i jest tylko jedno. Jednak przecież nie można o nim mówić w oddzieleniu od Forum Kultury Przestrzeni, Enter 2016 itd. Nie ma też sensu twierdzić, że Forum czy Ku_2020 są bytami odrębnymi od SPOKO, czy od siebie nawzajem. Jest to system naczyń połączonych, które tak na prawdę są jednym i tym samym naczyniem. Zrozumienie tego zjawiska wymaga przejścia od myślenia sztywnego, sektorowego – gdzie każda inicjatywa jest odrębną jednostką, gdzie każdy element (człowiek, sprawa, działanie) może mieć tylko jedną tożsamość wykluczającą inne – do myślenia w kategoriach „zbiorów wspólnych”, gdzie każdy element może mieć jednocześnie wiele tożsamości wraz z wynikającymi między nimi relacjami, przede wszystkim relacją synergii.
- Rozwój owego SPOKO-organizmu idzie w dwóch kierunkach. Pierwszym jest zwiększanie specjalizacji. „Pierwszego SPOKO” już w zasadzie nie ma i być nie powinno, bo ludzie mają potrzebę Rady Kultury Przestrzeni i grupy Ku_2020. Za chwilę nie będzie Ku_2020, a pojawi się jakaś inna – tak jak stało się z Forum Kultury Przestrzeni, które zastąpiło Green Connection – a może zamiast niej powstanie kilkanaście innych wąsko wyspecjalizowanych.
- Drugim kierunkiem rozwoju SPOKO jest zwiększanie zaangażowania czy też zaawansowania w działaniu. Z Enter 2016 (200 osób) powstało SPOKO (100 osób), a z niego Ku_2020 (60 osób). Część z tych osób weszło do formalnej społecznej rady przy prezydencie, a niedawno trzy osoby weszło do rad dzielnic.
- Do każdej nowej SPOKO-grupy wchodzą nowi ludzie, dla których poziomy zaangażowania i kompetencji na wcześniejszych etapach były za niskie. Z drugiej strony, pojawiają się też nowe inicjatywy – takie jak otwarty nabór projektów (ponad 500) czy Wolontariat ESK – dla osób, które potrzebują niższego poziomu zaangażowania i kompetencji.
Z tych też względów nie należy myśleć o SPOKO jako o statycznej grupie osób, ale jako o dynamicznym systemie grup opartym na „konwekcyjnym ruchu obywateli”: od zaangażowania pasywnego, opartego na potrzebie bycia informowanym, do wypełniania odpowiedzialnych zadań. Jeśli dziś mielibyśmy znaleźć w Lublinie przyszłości miejsce dla partycypacji społecznej i porównali go do budynku, który trzeba zaludnić, to „system SPOKO” należałoby porównać nie do osobnego pomieszczenia przeznaczonego dla obywateli, ale raczej do windy, która kursuje między piętrami przemieszczając ich tam, gdzie chcą, od parteru aż po sama górę. System ten można również porównać do układu planetarnego, w którym każdy krąży na dowolnej orbicie, w zależności od zainteresowań i aktualnych chęci.
Powyższy opisy pokazują, że w Lublinie na trwale sprzęgły się trzy niezależne siły: mieszkańcy, europejski konkurs i władze. Zadziali oni jak trzech wspinaczy, którzy zdobyli wspólnie pierwszy szczyt, ubezpieczających się wzajemnie w najtrudniejszych momentach.
(1)
Wyjątki z wypowiedzi Romualda Dylewskiego o utworzeniu „forum kultury przestrzeni” na spotkaniu promującym numer „Scriptores” pt. „Rozmowy o kulturze przestrzeni” w lubelskim Trybunale Koronym 27 września 2005.
http://tnn.pl/k_260_m_3.html
Romuald Dylewski: W programie [spotkania] była dość interesująca propozycja, aby podać konkretne działania, czy hasła godne szczególnego podkreślenia. Oto moje propozycje:
1. Powinniśmy podjąć proces uznania kultury przestrzennej za wartość priorytetową, przede wszystkim w decyzjach. I chciałbym, ażeby odnotowano to we wnioskach naszego spotkania. Nie uzasadniam tego, bo uzasadnieniem jest treść „Scriptores”. Proszę przeczytać. Jest to jednakże proces, trzeba więc działać, aby to zostało uznane za „modę” wśród radnych, urzędników i innych decydentów miasta.
2. Sprawić, aby projekty urbanistyczne miasta, a także ważniejsze decyzje przestrzenne, architektoniczne były jawne w fazie projektu, a nie dopiero w fazie ich realizacji. Jest to warunek uważnego traktowania problemu, a także warunek demokracji. Mimo, iż jestem w tym względzie związany z Lublinem niejako od kuchni, dostrzegam rozwój miasta dopiero wtedy, gdy plac jest nagłe ogradzany i coś się na nim buduje, co jednak – nie wiem. Na ogół wtedy telefonuję z zapytaniem: co tam się u was dzieje? A jaką słyszę odpowiedź? Że powinienem wiedzieć, bo jestem prezesem Towarzystwa Urbanistów Polskich oddziału Lubelskiego. Powinienem wiedzieć, a nie wiem. […]
3. Przyjąć zasadę dyskusji środowiskowej nad ważniejszymi projektami rozbudowy, czy przebudowy miasta. […] Uważam, że ta inicjatywa, tutaj właśnie, w tym neutralnym ośrodku jakim jest Brama Grodzka jest wyśmienitą okazją żeby podjąć tę ideę, by powołać trwałe forum dyskusyjne na temat Lublina, na którym byłyby przedstawiane te projekty, głównie z punktu widzenia kultury przestrzeni. Trzeba takiego gremium, trzeba takiej dyskusji. Tak się dzieje w Unii Europejskiej. Od razu powiem, że jestem człowiekiem upoważnionym do tego, żeby zgłosić akces do tego forum w imieniu Towarzystwa Urbanistów, a nawet Stowarzyszenia Architektów i że mnie proszono, by jakoś tę myśl wprowadzić w życie. Inicjatywa Ośrodka Bramy Grodzkiej pasuje do tego, żeby właśnie tutaj zaproponować utworzenie tego forum.
http://tnn.pl/k_263_m_3.html
Romuald Dylewski: Pod adresem pana prezydenta chciałem zauważyć, że dzisiejsze spotkanie jest wyrazem głodu dyskusji na temat kultury miasta. […] W Polsce w tej chwili nie ma dobrego czasu na dyskusje tego rodzaju. […] I tutaj różnica między podejściem zachodniej Europy a nami jest kolosalna, porażająca. […]
Są dwa wektory w systemie gospodarki przestrzennej: aby jak najsprawniej podejmować i realizować decyzje inwestycyjne, oraz żeby stwarzać przestrzeń jak najlepszą jakościowo. To są dwa sprzeczne ze sobą wektory. Kraje mądrzejsze, bardziej dojrzałe zawsze wybierają drugi. Uważają, że ważniejsza jest przyszłość, niż sprawność decyzji. U nas niestety wszystko idzie w kierunku sprawności decyzji, a jej z kolei niewątpliwie przeszkadza każda dyskusja; czy to dyskusja fachowa, czy społeczna. Do tego trzeba trochę czasu, trochę wysiłku. Żebyśmy wszyscy mieli satysfakcję z tworzenia, rozwoju Lublina jako miasta europejskiego po prostu musimy ten mankament naszego systemu jakoś obejść. […]
Panie prezydencie, jestem fachowcem niestety z bardzo ograniczoną możliwością ingerencji w podejmowane działania. Widzę dziesiątki błędów, przed którymi środowisko urbanistów, które reprezentuję obroniłoby miasto, po prostu w jednej dyskusji. Warto tą dyskusję podejmować, chociaż potrzebuje ona troszkę czasu i wysiłku, a czasem prowadzi nawet do tego, że trzeba coś komuś wytknąć. Ale naprawdę ważniejszy jest efekt końcowy, społeczny. Mówię o tym, ponieważ jest taka opinia, że każda dyskusja to jest „rozrabianie” – „jest paru takich oszołomów i teraz będą przeszkadzać”. Rzeczywiście może się i tak zdarzyć, ale środowiska, które tutaj reprezentuję są w stanie nie tylko przeszkodzić, ale także pomóc. Dlatego uważam, że miasto powinno podejść do tego pomysłu życzliwie, a Brama Grodzka zorganizować forum. My zgłaszamy naszą pomoc organizacyjną.
Marcin Skrzypek