Strona główna/ROZMOWA. Świat versus Ukraińcy

ROZMOWA. Świat versus Ukraińcy

Z Mykołą Riabczukiem rozmawiają Odile Romelot i Stephane Bessac 
Przełożyła Agnieszka Zachariewicz

Czy społeczność międzynarodowa, Europa i Francja robią wystarczająco dużo?

Mykoła Riabczuk: Jako obywatel Ukrainy, który obserwuje niesprowokowany atak na swój kraj, naloty i niszczenie miast, zabitych i rannych cywili (w tym dzieci), odpowiedziałbym raczej przecząco – za mało. Jednak jako doświadczony analityk rozumiejący złożoność polityki międzynarodowej, a także stary człowiek, który przez lata widział, jak ludzie Zachodu flirtowali z Moskwą mimo jej uporczywych oszustw i próbowali ugłaskać ten coraz bardziej zbójecki, faszyzujący reżim, powiedziałbym „tak” – Europa i Francja czynią wystarczająco dużo w tym sensie, że robią, co mogą, w tych okolicznościach. A przez „okoliczności” rozumiem nie tylko budzący grozę rosyjski arsenał nuklearny, stawiający Putina w nieco innej kategorii niż Husajna, Milosevića czy Kadafiego, i nie tylko gospodarczą współzależność, która sprawia, iż zachodnie sankcje przeciw Rosji są odczuwalne także na Zachodzie. Mam na myśli również – prawdopodobnie przede wszystkim – pewne klisze mentalne uniemożliwiające wielu ludziom Zachodu właściwe zrozumienie rosyjskiego reżimu, rozpoznanie jego zbójeckiej istoty i nazywanie rzeczy po imieniu.

W Internecie krąży wiele nieprawdziwych informacji – skąd mamy wiedzieć, co jest wiarygodne? Jakie środki wdraża się w walce z dezinformacją?

Pierwsze przykazanie: nie ufać niczemu, co pochodzi z Moskwy, od wszystkich tych zawodowych oszustów, jak Putin, Ławrow i in. Po prostu to wyłączyć. Sprawdzać wszelkie promoskiewskie informacje pochodzące z podejrzanych „międzynarodowych” stron internetowych i od tego typu „ekspertów” – wielu z nich to po prostu pełnomocnicy Kremla. Sięgać do źródeł ukraińskich – liczne dostarczają teraz informacji w języku angielskim (np. główna niezależna platforma Ukraińska Prawda <https://www.pravda.com.ua/eng/> ) albo korzystać z renomowanych mediów francuskich. Mogą one różnić się interpretacją niektórych wydarzeń czy rozwoju sytuacji, mogą nawet się mylić, ale nigdy nie przedstawiają fake newsów ani fałszywych twierdzeń – czym rosyjskie media i urzędnicy zajmują się stale.
Rosyjska wojna z Ukrainą do niedawna była prowadzona głównie „hybrydowymi” metodami dywersji i propagandy. Fake newsy są ważnym elementem tej wojny, lecz jeszcze większe znaczenie ma fałszywy framing – bowiem dużo trudniej jest rozpoznać i obalić taką manipulację. Jaskrawym przykładem tej praktyki jest nieprawdziwe przedstawianie rosyjskiej wojny z Ukrainą – rozpoczętej w 2014 r. – przy użyciu eufemizmu „kryzys ukraiński”. Kryzys polityczny w Ukrainie miał w rzeczywistości bardzo jasne i ograniczone ramy czasowe. Zaczął się w listopadzie 2013 r., gdy wybuchły protesty, a skończył w maju 2014 r. elekcją prezydenta w konkurencyjnych, wolnych i uczciwych wyborach. Wszystko, co wydarzyło się później, nie było „kryzysem ukraińskim”, a niewypowiedzianą wojną Rosji przeciw Ukrainie, określaną dwuznacznie mianem „kryzysu”. Takie ujęcie nie tylko odwróciło uwagę od roli Rosji w tym „kryzysie”, ale też przesłoniło jego istotę – głęboką, irracjonalną nienawiść kremlowskich elit do niezależnej, demokratycznej i europejskiej Ukrainy oraz ich obsesyjne pragnienie jej spacyfikowania bądź rozbicia. Wszelkie ewentualne rozmowy o rzekomym „poczuciu niepewności” Rosji, „zagrożeniu ze strony NATO”, „neutralizacji/finlandyzacji” Ukrainy były jedynie zasłoną dymną przesłaniającą właściwy problem: obsesyjne pragnienie Putina, aby radykalnie i na zawsze rozwiązać „kwestię ukraińską” – co teraz realizuje za pomocą rakiet i czołgów.

Jaka jest najlepsza droga wsparcia Ukrainy? Co Paryż może zrobić, by pomóc jej i jej mieszkańcom?

Państwo nuklearne z obłąkanym dyktatorem na czele stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo nie tylko dla Ukrainy, ale dla całego świata. W tej sytuacji każda pomoc będzie błogosławieństwem a wszelkie sankcje przeciw agresorowi są wysoce pożądane. Najlepiej byłoby, gdyby ten zbójecki kraj został całkowicie zamknięty, odizolowany, a im więcej narodów dołączy do reżimu sankcyjnego, tym lepiej. Musimy pracować nad tym na drodze dyplomatycznej.
Ukraińcy udowodnili, że potrafią i chcą walczyć, i rozpaczliwie potrzebują wszelkiego rodzaju broni defensywnej, przede wszystkim rakiet przeciwlotniczych i przeciwpancernych. Ale potrzebują też wyposażenia militarnego, leków, żywności, szpitali dla rannych i pomocy dla uchodźców. Ważne jest również wsparcie symboliczne. Wierzę, że przyjęcie do Unii Europejskiej może złagodzić obawy o ukraińskie bezpieczeństwo (które, jak widać, są o wiele poważniejsze niż tak zwana rosyjska „troska o bezpieczeństwo”, szeroko rozgłaszana przez Putinversteherów). Może to ułatwić przyjęcie przez Kijów neutralnego statusu – co z pewnością nie zadowoliłoby Kremla, bo to nigdy nie było jego prawdziwym celem, jednak pozwoliłoby zostawić dla Putina otwarte drzwi do wycofania się. Temu samcowi alfa byłoby może łatwiej zaakceptować porażkę i ogłosić zwycięstwo, zachowując twarz, na której utratę nie może sobie pozwolić żaden dyktator.

Jak długo, Pana zdaniem, ukraińska obrona będzie w stanie opierać się rosyjskiej inwazji?

Jestem pod tym względem raczej optymistą. Rosjanie dysponują przewagą w ludziach i uzbrojeniu, jednak Ukraińcy mają bardzo wysokie morale, którego najwyraźniej brakuje rosyjskim najeźdźcom, i wreszcie otrzymują też broń od partnerów zachodnich – ona z opóźnieniem, ale jednak dociera. Międzynarodowe sankcje przeciw reżimowi Putina również robią swoje. Wierzę, że w pewnym momencie Rosjanie mogą poczuć się wyczerpani i zniechęceni, a rosyjskie elity – zupełnie sfrustrowane szaleństwem Putina. Dyktatorzy dość często marnie kończą, zaduszeni w swych pałacach przez własnych eunuchów.
Niedawne ogólnokrajowe badanie opinii publicznej, przeprowadzone 1 marca, wskazuje, że 90% ukraińskich respondentów, myśląc o sytuacji w Ukrainie, odczuwa nadzieję, a tylko 5% – rozpacz. 88% wierzy, że Ukraina odeprze rosyjski atak, a tylko 10% nie jest o tym przekonanych. 98% respondentów popiera działania Sił Zbrojnych Ukrainy, 93% – działania prezydenta a 84% – działania lokalnych merów. 80% respondentów deklaruje gotowość do obrony integralności terytorialnej Ukrainy z bronią w ręku – w porównaniu do 59% w zeszłym roku. Jeśli, jak twierdzi Kreml, istnieją „źli”, „neofaszystowscy” Ukraińcy, to kim są i gdzie się znajdują „prawdziwi”, „dobrzy” Ukraińcy, których Rosjanie przybyli przecież „chronić” swoimi rakietami i czołgami?

Źródło: https://www.paris.fr/

Mykoła Riabczuk (1953) jest ukraińskim analitykiem politycznym i pisarzem, honorowym przewodniczącym Ukraińskiego PEN Clubu. Wizytujący pracownik naukowy w Instytucie Studiów Zaawansowanych w Paryżu. Jego najnowsze książki (w języku angielskim) to Eastern Europe since 1989: Between the Loosened Authoritarianism and Unconsolidated Democracy’ [Europa Wschodnia po 1989 r. Między słabym autorytaryzmem a nieskonsolidowaną demokracją] (Warszawa, 2020) oraz At the Fence of Metternich’s Garden. Essays on Europe, Ukraine, and Europeanization [U płotu ogrodu Metternicha. Eseje o Europie i Europeizacji] (Stuttgart, 2021). Polskie wydanie „Ogród Metternicha” (2011).

Kultura Enter
2022/01 nr 102 „Solidarni z Ukrainą”