W poszukiwaniu śladów dawnej „dzielnicy żydowskiej” w Łodzi (cz. 2 – przestrzeń)
O Łodzi mówi się jako o mieście czterech kultur: polskiej, rosyjskiej, żydowskiej i niemieckiej. W śródmiejskiej części obecnych Bałut niegdyś większość stanowiła społeczność żydowska. Artykuł opowiada o rozwoju tego obszaru, w aspekcie przestrzennym, ze szczególnym zwróceniem uwagi na analizę morfologiczną struktur zabudowy oraz przestrzeni publicznych tam zlokalizowanych.
Charakterystyka obszaru
Podstawową wymienioną w poprzednim odcinku cechą omawianego obszaru była dominacja funkcji handlowej. W roku 1913 liczba wszystkich firm handlowych w Łodzi wynosiła 4050. W oparciu o dane spisu jednostkowego zawarte w Kalendarzu „Czas” z tegoż roku uzupełnione o dane wykazu firm w wydawnictwie Przemysł i handel Królestwa Polskiego w przybliżeniu można szacować iż Żydzi byli właścicielami około 80% firm transportowych i spedycyjnych, w tym tzw. domy agenturalne zajmujące się handlem z Rosją w ponad 74% należały do Żydów. W innych branżach Żydzi byli właścicielami około 60% sklepów i magazynów z wyrobami włókienniczymi oraz 50% sklepów z artykułami papierniczymi i technicznymi.[1]
„Trzeba było zobaczyć to Stare Miasto, tę biedotę. Ten puls życia. Handel. Hurtownie. Na Łagiewnickiej, Pieprzowej. Tam był też duży rynek, nazywał się Jojne Pilicers płac, gdzie stały budki z chlebem. Między Wolborską 20 a Wschodnią 2 był Szachermark. Tam mógł pan kupić używany garnitur albo stare buty, podzelowane i zrobione na nowe, które po dwóch tygodniach się panu rozleciały. Starzyzna. Dalej były hale drobiu. Tam później było już bardzo ciasno, to wybudowali jeszcze jedną halę na rogu Północnej i Wschodniej. Po drugiej stronie, tam gdzie jest teraz pusty plac, były ryby. Obok, na dołku, były stoiska ze śledziami. Pan sobie nie wyobraża, ile tych śledzi było. Każdy miał po 10-20 beczek, uliki, nie uliki, matjasy, co pan chce. Na Wschodniej znowuż były jatki, jak się schodziło w dół od Wolborskiej, bo ta ulica schodziła w dół. A Nad Łódką były meble.”[2]
W opisie Starego Rynku, który pełnił niegdyś funkcje placu targowego czytamy: „Na malutkiej, ciasnej przestrzeni piętrzyły się całe góry towarów… panował tam, zwłaszcza w dni targowe, niebywały ruch, tłoczyli się, kupowali i sprzedawali zarówno mieszkańcy kilkudziesięciotysięcznego miasta jak i chłopi okoliczni i kupcy zamiejscowi.”[3]
Przestrzeń handlu nie ograniczała się wyłącznie do głównego placu czy też placów, ta funkcja przestrzeni publicznej była obecna niemal wszędzie, w zaułkach na drobniejszych placach a także w sąsiadujących z rynkiem ulicach. Asortyment wyrobów był bardzo bogaty, kupić i sprzedać można było wszystko. Właśnie tam znajdował się ów Szachermark, targ starzyzną położony w trójkącie między Wolborską i Wschodnią: „Można tam było kupić stare buty, na nowo podzelowane i starannie wypastowane, ‚artystycznie’ wycerowany garnitur lub przenicowaną koszulę – albo też stracić portmonetkę.”[4]
Obecność licznych budynków wypełniających funkcje związane ze zwyczajami – koncentracja Żydów wokół synagog jest cechą charakterystyczną w innych ośrodkach. Specyficzne formy tych obiektów określono w przepisach.
„Tuż obok synagogi, z lewej strony, była brama i wejście na bes medresz płac – obszerny dziedziniec wewnętrzny synagogi, który ciągnął się aż do ulicy Żydowskiej; tam było drugie wyjście. Przy tym placu stał bes medresz (hebr. beth midrasz) – „dom nauki” utrzymywany przez gminę. Takie duże zamknięte dziedzińce z różnymi budynkami gminnymi były dość typowe dla dzielnic żydowskich w Polsce. Najsłynniejszym z nich był wileński Szulhof.”[5]
Sposób prowadzenia ulic
Parcelacja w obszarze Starego Miasta miała rodowód średniowieczny i pochodziła z okresu nadania praw miejskich przez Władysława Jagiełłę. Główne ulice, ich kierunki i sposób prowadzenia były wynikiem z jednej strony dążenia do połączenia w linii prostej głównych jednostek osadniczych z terenu Królestwa Polskiego a z drugiej odpowiedzią na wpisanie tychże w zastaną strukturę osiedli, podziałów własnościowych oraz istniejącej wcześniej konfiguracji terenu. Marek Koter pisze o wykorzystaniu przeprawy na rzece Łódce oraz mostu na rzece Jasień przy wytyczaniu traktu piotrkowskiego, a także o uwzględnieniu centralnej części dawnego miasteczka z rynkiem i kościołem[6]. Przy okazji drugiego poszerzania „rewiru” wytyczono dalsze ulice, to jest: Aleksandryjską, Św. Jakuba, Jerozolimską i Franciszkańską[7].
Parcelacja i wytyczenie ulic w obrębie osady Nowe Bałuty jest przedmiotem kontrowersji. Dość powszechny pogląd reprezentuje stwierdzenie: „Dwaj obrotni przedsiębiorcy, Icek Bławat i Icek Birencwajg, weszli wówczas w porozumienie z właścicielem ziemskim Augustem Zawiszą i rozpoczęli parcelację działek budowlanych. Osada Nowe Bałuty rozwijała się żywiołowo, do roku 1915 pozostając prawnie poza granicami Łodzi, co powodowało, że budowano ją bez planu zabudowy przestrzennej; uliczki kręciły, na przemian zwężając się i rozszerzając. Początkowo nie dbano nawet o uregulowanie prawnej własności działek.”[8].
Charakteryzując parcelację gruntów bałuckich podjętą przez I. Bławata i J. Birenzweyga ówczesny prezydent Łodzi Traeger stwierdza: „wyznaczyli place, ulice i rynki zachowując kierunek i figurę takowych w charakterze miasta.”[9]. Analiza źródeł wskazuje, iż wyznaczenie głównych ulic w obszarze centralnym z Rynkiem Bałuckim i Placem Bazarowym a także wstępny schemat parcelacji były dziełem wymienionych kupców, zaś dla obszarów pozostałych tudzież w ramach obszarów już wytyczonych dalsza parcelacja postępowała samorzutnie, bez nadmiernej kontroli. Przykładem może być tu ulica Ciesielska wytyczona przez właścicieli dla obsługi zlokalizowanych wzdłuż nieruchomości.
Zabudowa obszaru w okresie funkcjonowania w tym rejonie Starozakonnych poprzez brak dokończenia obudowy większości kwartałów pozwoliła na wzbogacenie pierwotnie wytyczonej siatki ulic o liczne przejścia, place, zaułki uzupełniające oficjalny układ socjometryczny o możliwość „nieformalnego” poruszania się w obrębie terenu. Rzeczywista siatka przejść była w istocie bogatsza niż układ wytyczonych ulic wynikający z pierwotnej parcelacji. Hillier i Hanson[10] wskazują na powiązanie między cechami danej społeczności a wytworzonym przez nią układem socjometrycznym właściwym dla danej społeczności.
Gęsta sieć krętych często ulic, uliczek, zaułków, pasaży i przejść pieszych, również nieformalnych to cecha charakterystyczna dla całości omawianego obszaru – również w części obszaru Nowego Miasta zajmowanego przez Żydów jest takich połączeń więcej niż w pozostałych rejonach. Gęstość sieci ulicznej jest cechą, o której Janes Jacobs pisze iż ułatwia rozwój wszelkiego rodzaju usług w tym w szczególności handlu w parterach budynków, jako że stymuluje ruch pieszy[11]. I tak rzeczywiście jest w tym przypadku – omawiana przestrzeń do tej pory, pomimo licznych wyburzeń, oraz znacznej degradacji miejskiego krajobrazu w tej części miasta – pełni funkcje handlowe. Najłatwiej spotkać zewnętrzny stragan właśnie na granicy Starego Miasta i Starych Bałut, tamże wciąż funkcjonuje bardzo popularne targowisko. I to pomimo nie do końca akceptowanych przez ogół łodzian decyzji wymuszonych przez kupców działających w obrębie Rynku Bałuckiego zabudowy tegoż i zastąpienia handlu na placu handlem wewnątrz hali. Jednocześnie zwrócić uwagę należy iż większość z tak powstałych przejść była piesza – a to również sprzyja prezentacji towarów i zawieraniu transakcji.
Cechy przestrzeni zewnętrznych
Wśród cech przestrzeni zewnętrznej, które wydają się najbardziej charakterystyczne dla omawianego obszaru wyróżnić należy zagadnienie gabarytu. Wąskość ulic oraz obecność licznych załamań w ich przebiegu to czynnik sprzyjający wchodzeniu w bezpośrednie fizyczne relacje. Nieregularność ścian zwiększa ilość miejsca, gdzie jak wykazano, ludzie zatrzymują się chętniej niż pośrodku otwartej przestrzeni i ułatwia lokalizację licznych elementów przestrzeni zewnętrznej: straganów, stoisk zachęcających do zakupów.
Podobnie do zakupów zachęcała aktywność sprzedawców, przy czym nie wszystkie stosowane metody były uczciwe: „Jemu włożyło się złotówkę do marynarki, on ją namacał, już, już kupuje, myśli, że zarobił złotówkę, a tymczasem ten kupiec na nim zarobił dziesięć złotych… Albo przycisnęli mu płaszcz kolanem, zapięli na guziki i powiedzieli, że cudownie leży; albo przytrzymali mu z tyłu, jak był za szeroki…”[12] Takie zachowania również najlepiej udają się tam gdzie dość wąsko i intymnie. Warto zwrócić uwagę na szczupłość chodników, nawet przy stosunkowo szerokich ulicach – analiza starych fotografii wskazuje, iż ich kształt pozostał w zasadzie niezmieniony, usunięte zostały jedynie wcześniej obecne rynsztoki.
Kolejna wyraźna cecha to obecność licznych załamań ścian wnętrz urbanistycznych, brak ich wyraźnie sprecyzowanej formuły – co powiększało zakres miejsc gdzie wygodnie jest się zatrzymać, przystanąć – stwarzając tym samym dogodne miejsce do zawierania wszelkiego rodzaju transakcji, prezentacji towarów, etc. Zespół cech przestrzeni zewnętrznej sprzyjających kontaktom i nawiązywaniu relacji definiuje William Whyte[13] wymieniając strefę zlokalizowaną wewnątrz strumienia ruchu jako sprzyjającą takim właśnie zachowaniom. Na niewielkie gabaryty przestrzeni jako pożądane dla nawiązywania relacji wskazuje wybitny duński architekt zajmujący się problematyką designu miejskiego Jan Gehl[14]. W dalszych rozważaniach podkreśla rolę urozmaicenia krawędzi przestrzeni (poprzez obecność tam elementów urządzenia oraz sam kształt ścian) jako ważnej dla generowania życia społecznego[15]. Jednocześnie w przypadku omawianego obszaru szczupłość niektórych miejsc i skomplikowanie kształtu przestrzeni, jej pozorny chaos mogły utrudniać koncentrację i łatwość percepowania przez osoby z zewnątrz, co mogło sprzyjać zawieraniu transakcji korzystnych dla sprzedających (niekoniecznie dla kupujących).
Podobnie zatrzymaniu przechodniów sprzyja obecność w przestrzeni zewnętrznej licznych elementów o niewielkich gabarytach, dostarczających choćby pozornego schronienia – Gordon Cullen opisuje to zjawisko na przykładzie elementu rogatki ulicznej „cross”[16]. Tutaj taką rolę, nieco mniej formalną pełniły liczne przybudówki i stragany. Te spostrzeżenia o atrakcyjności elementów umieszczonych w przestrzeni miejskiej jako miejsca zatrzymania potwierdzają też obserwacje Whyte’a[17].
Zieleń przyuliczna
Charakterystyczna dla analizowanego obszaru jest niewielka ilość zieleni przyulicznej. Jeśli zdarzały się drzewa to dzięki wykorzystaniu niewielkich przestrzeni, często przed posesją, powstałych jako miejscowe poszerzenie ulicy. Zapewne część z takich drzew wyrosła samoistnie, niemniej jednak ich obecność przy jednoczesnej bardzo istotnej oszczędności miejsca lub też całkowity brak zieleni jest cechą, która występuje również w innych miejscowościach i dzielnicach zamieszkiwanych onegdaj głównie przez ludność starozakonną. W efekcie mieliśmy – i nadal po części mamy – do czynienia z obszarem o stosunkowo niewielkim udziale zieleni i braku lub też sporadycznym całościowym poszerzeniu ulicy na ten cel.
Ogólna charakterystyka zabudowy
Zabudowa omawianego obszaru była (i nadal jeszcze w kilku miejscach pozostaje) różnorodna; poczynając od parterowych drewnianych domków pamiętających jeszcze czasy Łodzi rolniczej po kilkupiętrowe kamienice mieszczańskie. Utworzenie rewiru i obowiązujące tam przepisy dotyczące obowiązku wznoszenia tamże domów murowanych, a nie drewnianych wywarły istotny wpływ na wygląd tego obszaru. Dodatkowo interpretacja Komisji Województwa Mazowieckiego z 23 czerwca 1828 roku postanowień dekretu ustanawiającego rewir uniemożliwiła zamieszkiwanie przez Żydów drewnianych domów nabytych od chrześcijan, narzucając im obowiązek wymiany zabudowy na murowaną, czym przyspieszyły przebieg procesu.
Wobec ubóstwa ludności żydowskiej szczególnie w początkowym okresie funkcjonowania rewiru[18] i niemożności wywiązania się z tego wymogu bezpośrednim skutkiem stało się nadmierne dogęszczenie dotychczas istniejących obiektów. W praktyce sprowadzało się to do sytuacji, kiedy w pojedynczej izbie mieszkała i prowadziła warsztat, zatrudniając nierzadko czeladników kilkuosobowa rodzina.
„Przyjął mnie jeden stolarz […] On miał cztery czy pięć córek. W suterenie – wielka suterena – wszystkie córki siedziały cały dzień przy lampie elektrycznej i robiły pończochy. Oczywiście wszystkie były w koszulach nocnych. Zna pan tę historię: trzy siostry i jedna para butów. Jak jedna idzie na spacer to druga i trzecia zostaje w domu, bo nie ma się w co ubrać. Obok był warsztat i mały pokoik, który służył za kuchnię. W tym pokoiku było okienko, które wychodziło na podwórze. Jak ja wszedłem do pracy? Wślizgnąłem się okienkiem i pracowałem. Ale były takie dni, kiedy żona Kisznika chodziła do rzeźnika i kupowała tam nóżki i drób. To wszystko trzeba było obrobić. Gdzie? – na warsztacie. To on tak kalkulował, że my w tych dniach byliśmy na robocie. To była ta logistyka.”[19]
Budowę pierwszych domów murowanych w Rynku podjęli już w 1825 roku Mendel Orbach i Lewek Bronowski, czym zachęcili kolejnych inwestorów[20]. W roku 1840 w poparciu dla pisma skierowanego przez Icka Bławata, w imieniu Starozakonnych i Stanisława Kuntza – w imieniu zamieszkujących rewir Polaków a dotyczącego konieczności poszerzenia obszaru rewiru, udzielonym przez łódzki magistrat czytamy o zabudowaniu pierzei Rynku murowanymi kamienicami piętrowymi. Jak pisze Friedman: „rozszerzanie rewiru żydowskiego okazało się błogosławieństwem dla Starego Miasta, którego zaniedbany wygląd zmienił się dzięki temu bardzo na korzyść”[21]. Stopniowo wraz ze stopniowym poszerzaniem obszarów zajmowanych przez Żydów coraz większe tereny ulegały przekształceniom mieszcząc wznoszone przez nich kamienice. W obszarze Nowych Bałut również obowiązywała początkowo regulacja nakazująca pozyskującym grunty osadnikom wznoszenie w ciągu roku domów murowanych, jednak jak się wydaje zamieszanie związane z określeniem ostatecznego prawa do gruntu oraz liczne związane z tym procesy sądowe[22] uniemożliwiły skuteczną egzekucję tego zapisu.
W parterach budynków mieściły się sklepy, kantory, usługi, zakłady rzemieślnicze. W obiektach parterowych obok funkcji usługowych znajdowało się na ogół również mieszkanie rodziny prowadzącej interes, choć niekoniecznie. Bywali kupcy mający w Łodzi sklep, a mieszkający przykładowo w Częstochowie[23]. Zabudowa o ilości kondygnacji dokładnie odpowiadającej celowi ekonomicznemu – nic na zapas. Podobnie można scharakteryzować jakość zabudowy – budowano najtaniej jak to możliwe dla uzyskania konkretnego efektu ekonomicznego, co niekiedy prowadziło do katastrof budowlanych. Najbardziej spektakularną było załamanie się balkonu dla kobiet w synagodze przy ulicy Wolborskiej w 1863 roku w efekcie podjęcia użytkowania przed ostatecznym zakończeniem budowy – zginęło wtedy 11osób[24]. Jednocześnie jednak wartość gruntu oraz zasobność niektórych mieszczan dyktowała potrzebę wznoszenia kamienic czynszowych o bogatym detalu i znacznej kubaturze oraz kilkupiętrowych – do czterech kondygnacji, wyraźnie wyróżniających się w otoczeniu i oferujących jak można się domyślać mieszkanie nie tylko dla rodziny kupca ale również lokale do wynajmu o standardzie wyższym niż przeciętny, a więc droższe.
Urozmaiceniu pierzei ulicznych sprzyjała niewielka szerokość frontów działek: w dawnym Starym Rynku około 15 m, w pozostałych ulicach średnio 21 m, ale wielkości te były zmienne oraz obecność licznych wejść[25]. Parcelacja terenu na działki o minimalnej powierzchni nawet około 400 m2 i mniejsze (szczególnie w obrębie osady Nowe Bałuty[26]), oprócz potwierdzenia spekulacji gruntami sprzyjała wytworzeniu gęstej sieci ulic i uliczek.
Gęstość zaludnienia i poziom urbanizacji
Cechą istotną dla prawidłowego rozwoju funkcji miejskich podkreślaną również przez Jane Jacobs[27] jest występowanie odpowiedniej gęstości zaludnienia. Gęstość zaludnienia na Starym Mieście wynosiła 72 325 osób na kilometr kwadratowy czyli ponad dwukrotnie więcej niż w Śródmieściu: „Gęstość zaludnienia tej niewielkiej żydowskiej dzielnicy nie idzie w porównanie z gęstością jakiejkolwiek innej” – ze sprawozdania Wydziału Statystycznego[28]. Dane z analogicznego okresu dla części Bałut bezpośrednio przylegającej do obszaru Starego Miasta są trudniejsze do ustalenia a to ze względu na agregację do całej jednostki osady Nowe Bałuty, niemniej jednak wnioskując z opisów traktujących o masach ludzkich oraz uwzględniając imigrację do Łodzi – wartości dla tego obszaru niewiele ustępowały tym dla Starego Miasta. Jeśli brać pod uwagę występowanie odpowiednio wysokiej gęstości zaludnienia oraz dominację funkcji handlowych można wnioskować iż obszar dzielnicy żydowskiej był jednym z obszarów o najwyższym w Łodzi poziomie urbanizacji. Ilustracją dla tych stwierdzeń może być mapa Łodzi autorstwa Rudolfa Micińskiego z 1873 roku[29], pokazująca rozwój zabudowy z podziałem na budynki murowane i drewniane.
Interesujących przesłanek do percepcji miasta przez samych łodzian dostarczają informacje dotyczące przedsięwzięć porządkujących takich jak brukowanie ulic. I tak w 1850 roku magistrat Łodzi donosił naczelnikowi powiatu łęczyckiego, że główne ulice miasta są już wybrukowane[30]. Analizując dalej które ulice ówcześni łodzianie postrzegali jako główne, Orłowski stwierdza, iż niewątpliwie najwcześniej wybrukowano otoczenie Starego i Nowego Rynku, a jako dowód przytacza kontrakt magistratu w sprawie ich oczyszczania z 1842 roku[31]. Poza tym bruk posiadała w 1850 roku ulica Piotrkowska, pozbawione zaś go były Wólczańska i Widzewska[32] – czyli nie były to ulice postrzegane jako główne, pomimo istotnej roli komunikacyjnej ulicy Wólczańskiej i dwustronnego obudowania ulicy Widzewskiej. Brukowane były również niektóre przecznice Piotrkowskiej. Stan z 1951 roku potwierdza Friedman: „Również na zewnątrz prezentowały się ulice rewiru nie jaknajgorzej, były już bowiem w r. 1851 wszystkie wybrukowane.”[33] W roku 1862 postanowiono o brukowaniu ulic Średniej, przedłużenia Zgierskiej do Brzezińskiej, Pocztowej i Cegielnianej[34]. Jeśli przyjąć kryterium brukowania jako świadczące o ważności ulic w mieście były to w tamtym okresie obszary w percepcji mieszkańców zurbanizowane w najwyższym stopniu, ważne w skali miasta.
Podsumowanie czyli o „żydowskości” śródmiejskiej części Bałut.
W powyższym tytule podrozdziału kryją się co najmniej dwie istotne kontrowersje. Pierwsza z nich odnosi się do delimitacji obszaru o którym rozmawiamy i wyjaśnieniu tejże poświęciłam już akapit na wstępie. Rzecz druga dotyczy zagadnienia „żydowskości”.
W wydanej niedawno pracy[35] traktującej o historii Bałut Marek Sygulski dowodzi, że osada – jak dodaje „fabryczna” – Bałuty Nowe nie była osadą żydowską. Pisze on: „Tak więc mit o żydowskim charakterze Bałut, przynajmniej w okresie do 1884 roku należy zdecydowanie odrzucić”. Bardzo szczegółowa kwerenda archiwalna przytoczona w pracy dotyczy obszaru zlokalizowanego w granicach dawnych dóbr Augusta Zawiszy czyli osady Bałuty Nowe. Natomiast podjęta przez autora dyskusja ze stwierdzeniami obecnymi w literaturze popularnej[36] nie bierze pod uwagę obszaru, do którego stwierdzenie się odnosi. Na dowód tezy o braku żydowskości Bałut autor przytacza przebadany stan własności poszczególnych posesji: „w tymże roku (1884) blisko 2/3 posesji należało do Niemców, tylko około 1/4 do Żydów, a jedynie ok. 11% do Polaków.” Tymczasem trudno wnioskować w sposób arbitralny o charakterze danego miejsca jeśli brać pod uwagę wyłącznie analizę stanu własności.
Analizując charakter miejsca i odnosząc się do elementów fizycznych struktury przestrzennej należałoby zastosować aparat pojęciowy właściwy dla urbanistyki raczej niż jedynie badać stan własności. Tym bardziej ma to znaczenie jeśli wziąć pod uwagę sposob funkcjonowania gminy żydowskiej, której członkowie nadal, nie zawsze dysponując własnymi środkami, szukają zewnętrznego finansowania dla realizacji swoich celów[37]. Stąd, abstrahując nawet od zagadnienia delimitacji obszaru, kryterium własności, pomimo iż istotne, nie powinno być ostatecznym dla stwierdzania charakteru miejsca. Liczne opisy literackie oraz wspomnienia mieszkańców odnoszące się do najbardziej zagęszczonej części osady Nowe Bałuty oraz do obszaru Starego Miasta, a w późniejszym okresie nawet do części Nowego Miasta w rejonie Nowego Rynku potwierdzają że na ogół w budynku mieszkalnym narodowości odmiennej niż żydowska, a więc polskiej lub niemieckiej, byli jedynie właściciel (który nie zawsze mieszkał na terenie posesji) i dozorca. Potwierdza to również Friedman[38]: „Tylko drobna część właścicieli mieszkała na Bałutach.”
Ustalenie przynależności jakiegoś obszaru do konkretnej rasy jest zagadnieniem wysoce abstrakcyjnym i trudnym do przeprowadzenia, niemniej jednak dyskutowanym i stanowiących przedmiot zainteresowania antropologów i teoretyków urbanistyki badających morfologię miejską – poczynając od Patricka Geddesa[39]. Ostateczne zdefiniowanie proporcji ingrediencji o charakterze etnicznym w organizmie wielokulturowym, jakim była Łódź w okresie swego najdynamiczniejszego rozwoju, przypomina nieco wróżenie z fusów. Stąd, podsumowując tę wypowiedź – i nie próbując jednoznacznie wyrokować, że obszar zasiedlony przez Żydów w okresie od początków rozwoju przemysłu do wybuchu drugiej wojny światowej był całkowicie żydowski (bo przecież nie był) – można jednak dość jednoznacznie zdiagnozować iż występuje tam szereg cech właściwych dla tej kultury jak choćby te, które sprzyjają rozwojowi podstawowej aktywności jaką zajmowali się łódzcy Żydzi, a mianowicie handlu.
Jak wyjaśniono w poprzedzających akapitach funkcji tej podporządkowany był kształt przestrzeni publicznych, w tym gęstość ulic i przejść pieszych oraz ich wyposażenie: stoiska handlowe, brukowanie ulic, parametry przejść i chodników, pomyślane były tak aby ułatwić handlowanie. Jednocześnie daleko idąca racjonalność wykorzystania każdego skrawka miejsca, czy to w zakresie gabarytów wznoszonych obiektów, ich parametrów technicznych a także na ogół dekoracji, również nosi cechy właściwe Starozakonnym. Gabaryty przestrzeni publicznych: ulic, zaułków i placów oraz poziom ich zagęszczenia wydają się odpowiadać dystansom społecznym właściwym dla kutury żydowskiej. W omawianym obszarze znajdowały się ponadto budynki publiczne właściwe dla kultury żydowskiej, których parametry regulowane są zapisami kanonów właściwych tej kulturze. Niewiele natomiast było obiektów publicznych innych – stąd również można sądzić, iż percepcja omawianego obszaru z punktu widzenia osób przynależących do różnych kultur musiała być odmienna. Dla Żydów było to centrum Łodzi, dla Polaków, w tym przybyszów z okolicznych miejscowości, przyjeżdżających tu do pracy bądź na targ – miejsce handlu. Dla Niemców inne obszary w mieście pełniły rolę centralną, tu zaś – jak można wnioskować z analizy własności nieruchomości w obrębie osady Nowe Bałuty upatrywali oni szanse zarobkowania dzięki najmowi lokali w posiadanych nieruchomościach.
Obecny stan obszaru zasiedlonego niegdyś przez Żydów, w granicach obecnej delegatury Łódź Bałuty w jej części centralnej jest na ogół opłakany. Zresztą podobnie rzecz ma się z najbliższym otoczeniem Placu Wolności – dawnego Nowego Rynku czy z rejonem ulicy Ogrodowej. Ilość budynków wymagających pilnego remontu czy też przeznaczonych przez wzgląd na stan techniczny do wyburzenia, dodatkowo sąsiadujących z pustymi działkami, wskazuje na konieczność podjęcia działań rewitalizacyjnych. Wśród nich najpilniejszym powinno być sporządzenie regulacji (czyli opracowanie dokumentu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego) uwzględniającej dawny charakter obszaru i dzięki temu otwarcie obszaru dla inwestorów prywatnych. Dodatkowo koniecznością jest pilne uregulowanie stanu własności, zapewne z racji eksterminacji ludności żydowskiej w okresie II wojny światowej, bardzo utrudnione.
Przy czym rozważając sposób samej regulacji najwłaściwszy wydaje się analogiczny do zastosowanego niegdyś przez Patricka Geddesa dla Balrampur w Indiach[40] – wprowadzający jedynie drobne korekty umożliwiające adaptacje do współczesności bez istotnej ingerencji w kulturowo wytworzony krajobraz miejski. Reasumując – nieco z przymrużeniem oka w kierunku czytelnika – takie działanie niesie w sobie istotny ładunek atrakcyjności z punktu widzenia inwestorów zainteresowanych rozwojem funkcji handlowej – przestrzeń bowiem tzw. Starych Bałut (czyli Starego Miasta i części osady Nowe Bałuty wokół Bałuckiego Rynku) powstała dzięki działalności najwybitniejszych specjalistów w zakresie sprzedaży ówczesnych czasów i to stanowiło o ich atrakcyjności dla potrzeb handlu, która sprawdza się również dzisiaj.
Małgorzata Hanzl
.
[1] Puś, Żydzi…, opus citatum, s.58 [wszystkie przypisy stanowią kontynuacje przypisów z poprzedniego odcinka artykułu – przyp. red.]
[2] Lajb Praszkier, w: Spodenkiewicz, opus citatum, s.22.
[3] Friedman, opus citatum, s. 57-58.
[4] Spodenkiewicz, opus citatum, s.30.
[5] Spodenkiewicz, opus citatum, s.30.
[6] Marek Koter, Rozwój układu miejskiego Łodzi wczesno przemysłowej, w: „Miscellanea Łódzkie. Myśl urbanistyczna a rozwój przestrzenny Łodzi”, zeszyt 1/1984, Muzeum Historii Miasta Łodzi s. 55.
[7] „Źródła…”, opus citatum, nr 154.
[8] Spodenkiewicz, opus citatum, s. 23, 24.
[9] Ibidem.
[10] Hillier i Hanson, opus citatum, s.53-66 i wcześniejsze.
[11] Jane Jacobs, Death and Life of Great American Cities, Vintage Books, New York 1992.
[12] Don Goren, w: Spodenkiewicz, opus ciatum, s. 33.
[13] William Whyte, The Social Life of Small Urban Places, Project for Public Spaces, s.19-23.
[14] Jan Gehl, Życie między budynkami, „Użytkowanie przestrzeni publicznych”, Wydawnictwo RAM, Kraków 2009.
[15] Ibidem, s. 150.
[16] Cullen Gordon, The Concise Townscape, Oxford 2008, s.103-105.
[17] Whyte, opus citatum, s. 94-101.
[18] Jak już wcześniej wspomniano przez pierwsze 23 lata funkcjonowania rewiru z prawa osiedlenia się poza jego granicami skorzystało zaledwie osiem rodzin, co obok protestów ze strony niemieckiej musiało również wynikać ze statusu majątkowego samych Żydów.
[19] Arie Tal Szil, w: Spodenkiewicz, opus citatum, s.27.
[20] Friedman, opus citatum, s. 53.
[21] Friedman, opus citatum, s. 57.
[22] Puś, Żydzi…, opus citatum, s. 40; Friedman, opus citatum, s. 90.
[23] Mowa tu o I. Zajdemanie, kupcu przędzy i towarów bawełnianych z Częstochowy, który otrzymał w 1840 roku pozwolenie na zamieszkanie w rewirze zobowiązując się do wystawienia w ciągu trzech lat budynku murowanego i nie dopełnił tego warunku tłumacząc to między innymi brakiem zamieszkiwania w Łodzi. Friedman, opus citatum, s. 59.
[24] Jerzy Walicki: Synagogi i domy modlitwy w Łodzi (do 1939 r.) Ibidem Łódź 2000, s.17-18
[25] Wąskość frontów działek jest podawana przez Gehla jako czynnik sprzyjający „uspołecznieniu” krawędzi przestrzeni publicznych; Gehl, opus citatum.
[26] W oparciu o pomiar mapy zaczerpniętej z: Marek Sygulski, Historia Bałut, tom II, Osada Fabryczna Bałuty Nowe. Ludność – Zabudowa – Posesje. 1857-1915, Ameba Łódź 2006, zeskanowanej i doprowadzonej do Państwowego Układu Współrzędnych Geodezyjnych 1965, strefa I.
[27] Jane Jacobs, Death and Life of Great American Cities, Vintage Books, New York 1992.
[28] Wydział Statystyki Magistratu, Trzylecie 1918-20, Łódź 1922, s .43-45, cytat za: Spodenkiewicz, opus citatum, s.21
[29] Fragment kopii mapy Rudolfa Micińskiego z 1873 roku, Oryginał w skali 1:4200, ze zbiorów Archiwum Państwowego w Łodzi. Zbiór kart. APŁ 1600-1980 sygn. 526, za Marian Czochański, Tadeusz Kośka, Grzegorz Kowalski, Zarys Dziejów Geodezji w Łodzi, Monografie Politechniki Łódzkiej, Łódź 2008, Rys. 18, s. 37
[30] „Źródła…”, opus citatum, nr 164.
[31] „Źródła…”, opus citatum, nr 163.
[32] „Źródła…”, opus citatum, nr 164.
[33] Friedman, opus citatum, s. 57.
[34] „Źródła…”, opus citatum, nr 167.
[35] Marek Sygulski, Historia Bałut, tom II, Osada Fabryczna Bałuty Nowe Ludność – Zabudowa – Posesje. 1857-1915.
[36] M.in. Bogusławski.. opus citatum.
[37] Przykładowo obecnie łódzka gmina żydowska poszukuje zewnętrznego finansowania budowy nowej synagogi w Łodzi.
[38] Friedman, opus citatum, s.93.
[39] Porównaj założenia sformułowane w przemówieniu Patricka Geddesa, Civics: as Applied Sociology, wygłoszonym przed Sociological Society podczas Spotkania w School of Economics and Political Science (University of London), Clare Market, W.C., 1904, Źródło: Project Gutenberg. http://www.gutenberg.org/files/13205/13205-h/13205-h.htm , sprawdzone 15.07.2011
[40] Za: Spiro Kostof, Urban Patterns and Meanings Through History, Thames & Hudson Ltd. London 2006, s. 87.