FELIETON. Sprzedawca gazet
Andrij Jurkewycz
Z języka ukraińskiego tłumaczył Marek S. Zadura
To jest autentyczna historia i wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń nie jest przypadkowe. Przydarzyło mi się to na ulicy Krokodyli, choć nie nazywaliśmy jej wtedy ulicą Krokodyli, a przynajmniej większość z nas tak jej nie nazywała. „Niewtajemniczeni” przecież nie używają tej nazwy.
Naprzeciwko teatru, na rogu ulicy Szewskiej i ulicy „krokodylej”, odkąd sięgam pamięcią, sprzedaje gazety pewien starszy pan. Ma własnej roboty drewniany stolik, na którym rozkłada te swoje czasopisma. Latem siedzi pod wielkim wyblakłym parasolem, chroniąc się przed słońcem. I ten człowiek jest jedynym ulicznym sprzedawcą w tym miejscu. Zapytajcie jakiegokolwiek turystę, który był w Drohobyczu, to potwierdzi, że on faktycznie istnieje.
Wysoki zgarbiony dziadek, zawsze siedzi na swym taborecie, trzymając nogi na drewnianym podnóżku. W lecie zakłada jakieś tam sandały i wygrzewa w słońcu te swoje pokręcone od artretyzmu palce u nóg, jak prawdziwy aligator. Przyzwyczaiłem się, by u niego kupować prasę, z pewnością musiał mnie pamiętać jako stałego klienta, jednak w żaden sposób tego dotychczas nie okazał.
To było w lipcu, a dokładnie był to czwartek, dzień, w którym ukazuje się lokalna drohobycka prasa. Kupiłem u niego nowe gazety i pośpieszyłem w stronę ratusza, w marszu przeglądając zawartość poszczególnych stron. I nagle stanąłem jak wryty! Na zdjęciu podobizna mera witającego uczestników jakiegoś forum, niby nic nadzwyczajnego, ale mera mamy innego, a ten na zdjęciu ściskający rękę jakiegoś człowieka poszedł w odstawkę dwa lata temu. Patrzę na pierwszą stronę, data dzisiejsza, zaglądam do środka i znajduję reklamę nowo otwartego sklepu, jaki w zeszłym roku zdążył już zbankrutować. Jeszcze raz przyglądam się dacie na pierwszej szpalcie – jak nic, widzę bieżącą, i dopiero zauważam, że strony wewnętrzne są jakieś bardziej pożółkłe i rozmiar czcionki także jest inny. Tu cię mam – uśmiecham się pod nosem… i dziarskim krokiem wracam do starego chytrusa. A jedyne pytanie, jakie mnie męczyło, brzmiało: dlaczego on to zrobił?
I wiecie, co mi odpowiedział?
– Pierwszy raz w życiu pana widzę.
Andrij Jurkewycz
Andrij Jurkewycz – reżyser i aktor Studenckiego Teatru ALTER w Drohobyczu przy Uniwersytecie im. Iwana Franki w Drohobyczu, społecznik, redaktor radiowy, artysta, stypendysta Gaude Polonia.
Kultura Enter
2020/02 nr 93–94