ZAMIAST WSTĘPU. Zamiast wyzysku
Wybitny ukraiński publicysta i działacz społeczny Myrosław Marynowycz był gościem w Lublinie 16 listopada 2019. Zapraszamy do lektury fragmentu jego najnowszej książki.
Zamiast wyzysku – wzajemnie wygodna współpraca oparta o miłość
(fragment drugiego rozdziału pt. Sfera stosunków ekonomicznych książki Metropolita Andrzej Szeptycki a zasada win-win)
Myrosław Marynowycz
Przełożył Andrij Saweneć
A zatem, jak zostało już powiedziane, pierwotny (nazywany też dzikim) kapitalizm był królestwem gry o wyniku zerowym. To właśnie ta logika natychmiastowej chwilowej wygody właściwa była dla przedstawicieli wczesnego kapitalistycznego frontu ewolucji społecznej: oszukać pracownika, obniżając lub wręcz odbierając mu wynagrodzenie; nadużyć swojej władzy nad nim, niemiłosiernie go eksploatując; wcisnąć kupującemu zepsuty towar, naciągnąć go na cenę. Jednym słowem, jest to sytuacja, gdy, mówiąc słowami Szeptyckiego, „zubożali staną się zdobyczą zamożniejszych, a praca zostanie zdeptana przez kapitał” [t. І, s. 522] [1].
Za wszystkim tym stoi ekonomiczna krótkowzroczność: za wszelką cenę oszukać swojego kontrahenta; myśleć tylko o chwilowej wygranej tu i teraz, jutro zaś niech samo o siebie zadba. Taka praktyka prowadzenia biznesu kształtowała też odpowiednie typy ludzkie, jak przykładowo opisany przez Szeptyckiego typ „samoluba”:
Ten zaś, który takiej miłości [ku bliźniemu] nie ma, obserwuje ludzką biedę z suchym i zimnym sercem. Nie potrafi ani dostrzec, ani poczuć nędzy swego bliźniego. Zamyka się w sobie niczym ślimak w swojej skorupie! Tylko siebie lubi, tylko o siebie dba! […] Przy takim zaś samolubstwie nieraz też będzie krzywdził innych… Nie rozumiejąc dobra innych i dbając tylko o siebie, taki człowiek często myśli, że najważniejsze to aby jemu było dobrze – obojętne, czy to komuś szkodzi czy nie!
Porównanie. Są na świecie takie wypukłe lustra, że gdy się w nie spojrzy, to nos wydaje się zbyt duży, a uszy zbyt małe… To właśnie dzieje się z samolubem: gdy patrzy na świat, to wszystko, co jego dotyczy, wydaje mu się bardzo duże, a wszystko, co się tyczy innych – bardzo małe…
Aby nie narazić się na jakąś mniejszą stratę, gotowy jest w każdej chwili przerzucić stratę na innych ludzi. A gdy ktoś nadweręży jego „sławę” w jakimś drobiazgu, wtedy nie waha się on rzucić na przeciwnika pomówienie lub wręcz oszczerstwo! W swojej bezduszności pójdzie taki człowiek jeszcze dalej. Będzie po prostu robił ludziom krzywdę: a to kupując, a to sprzedając, a to w sprawie pracy i wynagrodzenia – wszędzie będzie widział tylko swój własny interes [t. І, s. 132–133].
Logika win-win zastąpiła logikę wyzysku nie od razu i nie tak prosto: przyniosła ją ze sobą kultura ewangeliczna. W ciągu swojej posługi Metropolita Szeptycki niestrudzenie poucza pracodawców:
Odkupujcie swoje grzechy miłosierdziem wobec wdów, sierot i ubogich! A przede wszystkim strzeżcie się jak ognia wszelkiej straty i krzywdy materialnej, której miałby ubogi przez Was doznać!… Pamiętajcie o tym, że zatrzymywanie należnej robotnikowi zapłaty to grzech wołający o pomstę do nieba! [t. І, s. 138].
Rzecz oczywista, że człowiek pracujący ma naturalne prawo do wynagrodzenia i w nie mniejszym stopniu prawo do swobodnego dysponowania tym wynagrodzeniem. Ograniczanie tego prawa, odbieranie mu możliwości kapitalizacji swego zarobku poprzez dokupienie jakichś środków produkcji jest jednocześnie odbieraniem osobom ubogim i pracującym możliwości pomnożenia swoich dostatków i poprawienia swojego losu [t. І, s. 521].
Zamożniejszym [osobom] i pracodawcom [Kościół] przypomina o klarownym obowiązku poszanowania ludzkiej godności i przeznaczenia do synostwa Bożego. Zabrania traktowania robotnika jako niewolnika: „Panowie, oddawajcie niewolnikom to, co sprawiedliwe i słuszne, świadomi tego, że i wy macie Pana w niebie” (Kol. 4, 1) [t. І, s. 529] [2]. Praca człowieka to część jego życia, nie zaś towar, którego cena wzrasta lub maleje w zależności od popytu. Okrucieństwem i obrzydliwym przestępstwem jest nadużywanie ludzkiej pracy, a grzechem wołającym o pomstę do nieba – zatrzymywanie należnej robotnikowi zapłaty. „Oto woła zapłata robotników, żniwiarzy pól waszych, którą zatrzymaliście, a krzyk ich doszedł do uszu Pana Zastępów” (Jk 5, 4). Nie wolno przyrównywać osoby ludzkiej do przedmiotów zysku i oceniać ją zgodnie z wartością, którą stanowi jej siła. Opłata pracy powinna być sprawiedliwa. Ustalenie jej rozmiaru zależy od wielu okoliczności. Rzeczą pewną jest jednak to, że ani Boże, ani ludzkie prawo nie pozwala na gnębienie ubogich ani na nadużywanie ich złej sytuacji i braku dostatku [t. І, s. 530].
Sądzę, że trudno nie dostrzec społecznego znaczenia nauki [Chrystusowej], która z jednej strony podnosi ubogiego zarówno materialnie, jak i moralnie, z drugiej zaś nakazuje bezwarunkowo czcić każde jego prawo, nakłada na wszystkich ciężki obowiązek ratowania go w skrajnej biedzie, nawet kosztem własnej wielkiej ofiary [t. І, s. 540].
Wraz z kulturą win-win nadeszły te cechy współczesnej kultury przedsiębiorczości, które stały się ozdobą dzisiejszej cywilizacji: umiejętność zadbania o interesy życiowe swojego pracownika; długotrwałe stosunki ze swoim kupującym, które uniemożliwiają zrobienie mu krzywdy, ponieważ zniszczyłoby to zaufanie. W tej kulturze relacje biznesowe z kupującym lub klientem stają się w rzeczy samej pielęgnowaniem czy też wychowywaniem partnera, którego sobie życzymy. I mimo że niestety wyzysk i oszustwo nie przeminęły i wciąż trapią ludzką wspólnotę, to nie one dziś znajdują się w awangardzie ludzkiego postępu.
W przekonaniu Metropolity Szeptyckiego przesłanką takiego cywilizowanego podejścia jest miłość chrześcijańska. Cóż, jak wiemy z doświadczenia, w tak pragmatycznej dziedzinie jak biznes termin „miłość” brzmi zbyt abstrakcyjnie, o ile nie utopijnie. Szeptycki ma jednak całkiem konkretne wyjaśnienia, z których jedno zostało już przywołane:
Miłość polega na tym, by życzyć innym dobra i, o ile jest to możliwe, przyczyniać się do niego. Ten, który kocha naprawdę, dba o innych; ich dobro leży mu na sercu [t. І, s. 131]. (O człowieku, który ma poczucie miłości chrześcijańskiej) Nie bacząc na swoje dobro, potrafi zadbać także o innych. A kiedy zajdzie taka potrzeba, potrafi też poświęcić własne dobro… Ale nigdy nie dopuści się nawet najmniejszej krzywdy wobec bliźniego. Od takiego człowieka wręcz promieniuje ciepła, szczera miłość! Ogarnia ona tymi promieniami wszystkich ludzi, którzy się do tego człowieka zbliżają [t. І, s. 133].
Taka logika Szeptyckiego doskonale współbrzmi z logiką czasów dzisiejszych, dla której charakterystyczne jest mówienie o społecznej odpowiedzialności biznesu i przedsiębiorcy. Oto jak, dla przykładu, przedstawia ją Jewhen Hlibowycki:
Biznes tworzy dobro dla kogoś. Często postrzegamy biznes jako zarabianie pieniędzy. Przeformułowałbym to. Pieniądze dla biznesu są jak tlen dla człowieka. Nie możemy żyć, nie oddychając – każdy z nas, jeśli przestanie oddychać, umrze w kilka minut. Tak samo biznes nie może się obejść bez pieniędzy. Ale czyż żyjemy, aby oddychać? Czy jednak oddychamy, aby żyć? Biznes to narzędzie samoekspresji dla właściciela biznesu, dla tego, kto jest gotów do ryzyka. Służenie w biznesie to wyraz miłości wobec klientów lub dostawców, majstrów lub jakiejkolwiek innej zaangażowanej osoby. Jest to antyteza znanego przysłowia o chłopie, który „gdyby został carem, zebrałby sto rubli i uciekł”. Służenie jest przejawem relacji w społeczeństwie opartym o szacunek, empatię, miłość, pragnienie dzielenia się, czasami obdzielania. Służenie nie odbywa się jedynie w kościele lub wojsku. Nie powinniśmy pomijać biznesu lub innych dziedzin [3].
Każdy biznesmen, który dziś ma w swoim przedsiębiorstwie program socjalizacji lub tzw. spółdzielnię, dzięki której zaspokaja praktyczne potrzeby ludzi, już realizuje w praktyce wspomniany wyżej program miłości. Każdy kierownik, który w swoim zakładzie lub instytucji w sposób świadomy tworzy tzw. pakiet socjalny, również działa zgodnie z logiką win-win. Myślenie Metropolity całkiem koresponduje z takim podejściem:
Kościół nadal przypomina pracodawcom o obowiązku dbania o nieśmiertelne dusze robotników i służących. Należy wziąć pod uwagę ich potrzeby religijne, uszanować niedzielny wypoczynek i wszystkie ich religijne obowiązki [t. І, s. 531].
Wygląda na to, że Andrzej Szeptycki formułując tę tezę na początku XX wieku, lepiej rozumiał zasady skutecznego biznesu niż wielu przedsiębiorców dzisiaj, czyli po upływie stulecia. Ten bowiem pracownik, którego prawo do wypoczynku i do potrzeb duchowych jest zrealizowane, jest bardziej skuteczny, a co za tym idzie – zarówno rozwija się sam, jak i przynosi więcej korzyści biznesowi, w którym pracuje. „Wartością dodaną” w tym przypadku – w pełnej zgodzie z zasadą win-win – jest bogactwo, które jest większe w porównaniu do tego posiadanego przez każdego z kontrahentów przed początkiem współpracy.
Opisowi źródła tej „wartości dodanej” Andrzej Szeptycki poświecił w jednym ze swoich listów pasterskich do przebywających na emigracji zarobkowej Ukraińców natchniony fragment, z którego przytaczam jedynie krótki ustęp:
Jest jeden skarb ukryty na świecie, i gdy znajdzie go człowiek, uradowany idzie i wszystko, co ma, sprzedaje i kupuje go (Mt 13, 44). I jest też jedna kosztowna perła, którą ujrzawszy, kupiec idzie, sprzedaje wszystko, co ma, i kupuje ją… Ta zaś kosztowna perła może stać się własnością każdego z nas. Każdy z nas może ją posiąść jako swoją i za jej sprawą stać się bogatszym od wszystkich królów, potężnym jak anioły w niebie. Ta perła, ten skarb to łaska Boża [t. І, s. 806–807].
Myrosław Marynowycz
Z ukraińskiego tłumaczył Andrij Saweneć
Źródło: Myrosław Marynowycz, Mytropolyt Andrej Szeptyćkyj i pryncyp „pozytywnoji sumy”, Wydawnyctwo Staroho Łewa, Lwów 2019.
[1] Wszystkie wypowiedzi Szeptyckiego podano za 3-tomowym wydaniem: Митрополит Андрей Шептицький. Документи і матеріали 1899–1944. Львів: Видавництво «АРТОС»: т. 1. Пастирські послання 1899 –1914 рр. 2007 [Metropolita Andrzej Szeptycki. Dokumenty i materiały 1899–1944, t. 1: Listy pasterskie z lat 1899–1914, Wydawnictwo ARTOS, Lwów 2007].[2] Fragmenty Pisma Świętego przytoczone za Biblią Tysiąclecia – przyp. tłum.[3] Євген Глібовицький. Гідність є чимось безумовним, служіння є способом реалізації досягнення, а солідарність є новим якісним станом, у який маємо перейти, dostępne w Internecie>
Myrosław Marynowycz – prorektor Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego we Lwowie, współzałożyciel Ukraińskiej Grupy Helsińskiej i więzień polityczny (1977–1987); prezes ukraińskiego działu Amnesty International (1993–1997) i ukraińskiego ośrodka Międzynarodowego PEN (2010–2014). Jeden z najbardziej jaskrawych ukraińskich intelektualistów.
Kultura Enter
2019/04 nr 90–91