Strona główna/SPOŁECZEŃSTWO. Ersatz wczoraj i dziś

SPOŁECZEŃSTWO. Ersatz wczoraj i dziś

SZKIC. Ersatz wczoraj i dziś
Andrzej Jaroszyński

Jeszcze sto lat temu nie odróżniano w zasadzie oryginału od ersatzu. Ówczesna, dopiero raczkująca kultura masowa i technologia konsumpcji, a także nastoletnia demokracja oznaczały z jednej strony małą ilość substytutów, a z drugiej silne przyzwyczajenia do tradycji i dużej ilości staroci.

Dla naszych pradziadków podłoga była oczywiście podłogą z drewna, ubrania z naturalnych włókien, a pożywienie ekologiczne bez potrzeby dodawania tego określenia. Wiadome też były różnice między klasami, płciami i pokoleniami. Pisarz pisał książki, a czytelnicy je czytali, a nie odwrotnie. Kultura popularna, zwana brukową pod nieobecność asfaltu, przeznaczona była dla mas, kultura wysoka dla elit, wraz z ambitną młodzieżą. Bogaci grali w golfa, biedni w piłkę nożną. Katolicy chodzili do kościoła, żydzi do synagogi, a ateiści na (często konspiracyjne) zebrania partyjne. Role zwierząt i ludzi były jasno określone, podobnie jak rodziców i dzieci, żołnierzy i cywilów itd.

Należy też wspomnieć, że w dalekiej przeszłości nie znano podziału na coś co autentyczne i coś co je imituje, gdyż kultury miały charakter homogeniczny i jej uczestnicy nie mieli możliwości, a nade wszystko potrzeby wyboru. Na przykład w świecie kultury ludowej wszystko było autentyczne również dlatego, że ludzie w niej żyjący nie mogli zastępować artefaktów swojego środowiska przedmiotami kultury miejskiej lub dworskiej. Ersatz pojawił się więc, gdy pierwszy nuworysz sprawił sobie pierścień z kryształem imitującym diament.

Obecnie kultura karnawału, czyli ciągłych przebierańców, kult przyjemności, a nade wszystko powszechny dostęp wszystkiego dla wszystkich w świecie płynnej innowacyjności zatarł niegdysiejsze odrębności, granice ról i funkcji przedmiotów, idei i procesów. Za tymi szybkimi i coraz bardziej globalnymi zmianami, nieustającymi wynalazkami nie nadąża w ich określeniu nawet język angielski, nie mówiąc już o językach go cytujących.

Co jest więc oryginałem a co jego substytutem, namiastką, czyli umownie ujmując, ersatzem?

Najłatwiej rzecz ma się z produktami codziennego użytku, które niewiele mają wspólnego z wyborami estetycznymi czy etycznymi, gdyż dyktowane są przez ich praktyczność, modę i cenę.

Ersatzem jest bowiem tańszy, bardziej dostępny i najczęściej gorszy substytut, który spełnia zadania użytkowe oryginału i przypomina go wyglądem lub nazwą. Nesca zastępuje powszechnie naturalną kawę, margaryna – masło, plastik – drewno, metal, wełnę i bawełnę, sztuczna biżuteria – kamienie szlachetne. Cywilizacja kornukopii, czyli rogu obfitości, pełna jest takich namiastek. Warunkiem jednakże funkcjonowania „prawdziwych” ersatzów, czyli ersaców, jest istnienie – nawet śladowe – oryginalnych rzeczy, niebędących kopią lub przeróbką i uważanych za cenniejsze, ale droższe i czasami trudno dostępne. Bowiem zastępowanie jednego produktu przez doskonalszy nie czyni go ersatzem, np. komputer nie jest oczywiście ersatzem maszyny do pisania itd. Coraz częściej jednakże ersatz utożsamiony jest z jego pierwowzorem, czyli gorszy i tańszy wypiera lepszy i droższy.

Większość Amerykanów nawet nie wie, że od pokoleń piją nie kawę, ale jej namiastkę, zwaną przez cudzoziemców w Waszyngtonie „Potomac coffee”. Polscy klienci McDonalda wkrótce nie będą wiedzieli, co to jest pospolity kotlet schabowy. Nie są nawet świadomi tego, że kto głupio oszczędza i jest leniwy, cierpieć będzie na choroby żołądka.

Nie ma jednakże sensu wypominać kiepskiego gustu klientom McDonalda, skoro nawet na przyjęciach dyplomatycznych rezygnuje się z prawdziwego szkła, porcelany i naturalnej kawy w imię spełnienia celów tzw. dyplomacji publicznej, czyli otwartej na jak najszersze kręgi społeczne. Pionierami i liderami zaślubin demokracji z dyplomacją są oczywiście Amerykanie. Święto Niepodległości obchodzone w ambasadach USA dla tysięcy tubylców bardziej przypomina festyn niż przyjęcie dyplomatyczne.

Jeśli w świecie materialnym wyparcie naturalnych i autentycznych rzeczy przez masową produkcję jest procesem stosunkowo prostym i zrozumiałym, to emancypacja instytucji i procesów w obszarze kultury jawi się jako przemiana bardziej skomplikowana i dyskusyjna.

Czy można więc powiedzieć, że muzyka pop jest ersatzem Bacha, a literatura popularna ersatzem Conrada? Czy sport przejmując funkcje i formy przeżyć religijnych jest jej substytutem? Czy takim substytutem dzieci są udomowione zwierzęta dla osób samotnych? Czy oglądanie obrazków w TV i Internecie zastępuje prawdziwy kontakt z ludźmi i przyrodą? Ersatze są przecież bardziej dostępne, bardziej komfortowe i zrozumiałe i dające większe poczucie wspólnoty.

Bowiem w czasach dyktatury obfitości i reklam namysł nad podejmowanymi wyborami zastępuje dążenie do zabawy i przyjemności, które zaspakajają upodobania kształtowane przez wszechobecność i masowość produktów. Bez zabawy bowiem masowa kultura nie istnieje. Indywidualna pomyślność utożsamiana jest z rosnącą konsumpcją, która zapewnia ludziom zdrowie, piękno i młodość oraz permisywność stylów życia. Tylko nieograniczone możliwości posiadania rozlicznych imitacji, substytutów lub namiastek – wraz oczywiście z postępem technologicznych nowinek – są w stanie sprostać rosnącym apetytom.

Istnieje oczywiście opozycja, nieśmiała i uboga, wobec tego rodzaju cywilizacji. Należą do jej wyznawców szczątkowe grona posiwiałych emerytów-intelektualistów zmuszonych do kupowania w supermarketach, ale odrzucających TV jako śmietnik i zniewolenie umysłów, a świat Internetu jako fałszywy substytut prawdziwej rzeczywistości. Oporni są szczególnie ci, którzy uznają siebie za przedstawicieli „kultury wysokiej”, ceniący bezpośredni, autentyczny kontakt z kulturą – a Internet traktujący jako przestrzeń niską i plebejską. Natomiast dla nowych pokoleń, od najmłodszych lat wychowanych na nowoczesnych środkach przekazu, rozróżnienie realnego i wirtualnego będzie niezrozumiałe, a wyższość książki i teatru nad przekazami w Internecie i w przestrzeni ulicznej – bezsensowne.

Jednakże starsi mieszkańcy byłych krajów „nierzeczywistości” z trudem dają się przekonać do nowinek wprowadzonych przez technologię. Być może dlatego, że dane im było przeżyć okres ersatzu narzuconego, można rzec państwowego, i to w bardzo tandetnej formie i treści.

W szerszym bowiem znaczeniu epokę PRL-u, czyli „wyrobu czekoladopodobnego w opakowaniu zastępczym”, można bowiem określić jako czasy ersacu, który stanowił zasadę życia publicznego w PRL: Rada Państwa udawała rząd, sejm – parlament, PKO – bank, milicja – policję itd. Jednakże owa socjalistyczna wersja instytucji miała na celu nie tańszą i bardziej powszechną podmianę burżuazyjnych wzorców, ale reformowanie i budowanie ich na wyższym poziomie rozwoju i dla lepszej, świetlanej przyszłości. Po klęsce tego eksperymentu wrócono do oryginałów zachodnich, jednakże wiele elementów tandetnego ersatzu pozostało w polskiej mentalności.

Jednym, a prawdopodobnie jedynym, z połowicznych sukcesów polityki kulturalnej PRL było stworzenie nowoczesnego, miejskiego substytutu tradycyjnej kultury ludowej. Cepeliada nie jest jednakże typowym ersatzem, gdyż jej pierwowzór już w zasadzie nie istniał. Z drugiej strony, wyroby pseudo-ludowe nie były ani tanie ani dostępne, a nade wszystko były odrzucane przez masy, które miały być właśnie emancypowane przez ofertę bliskiej im, ale podanej w nowoczesnej formie kultury ludowej. Summa summarum, cepeliada wkrótce poniosła klęskę na rzecz amerykańskiej globalizacji. Lepszy ersatz wyparł gorszy ersatz.

Obecnie, ku radości producentów i konsumentów, mało kto zadaje sobie pytanie, a jeszcze mniej osób na to pytanie odpowiada, mianowicie: po co ersatz, skoro istnieje oryginał.

Andrzej Jaroszyński

Andrzej Jaroszyński – polski dyplomata, anglista. Był pracownikiem dydaktycznym na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim (1970–1990). Pełnił funkcje: konsula generalnego RP w Chicago (1991–1992), radcy-ministra ambasady w Waszyngtonie (1994–1998), dyrektora Departamentu Europejskiej Polityki Bezpieczeństwa i  Departamentu Polityki Bezpieczeństwa MSZ (1998–2000), ambasadora w Oslo (2001–2005), dyrektora Departamentu Systemu Informacji MSZ, dyrektora Departamentu Ameryki MSZ, ambasadora w Canberze (2008–2013).

Kultura Enter
2019/04 nr 90–91

Fragment oryginalnego wazonu z drugiej poł. V wieku p.n.e. (Grecja).

Fragment oryginalnego wazonu z drugiej poł. V wieku p.n.e. (Grecja).