Strona główna/SZKIC. Podnieś piórko małym palcem

SZKIC. Podnieś piórko małym palcem

Podnieś piórko małym palcem, aby stać się wielkim
Przemysław Głuchowski

1. Czytam

Budda rzekł raz swoim uczniom, że czytanie powinno być jak podnoszenie piórka małym palcem. A skoro tak powiedział, to człowiek szanujący autorytety przynajmniej rozważy jego wypowiedź, nawet jeśli miałby ją zanegować. Co Budda miał na myśli, wypowiadając te słowa? Czyżby czytanie miało nie sprawiać problemów? Pod jakim względem? Może należy czytać lekkie w formie teksty, przyjemne opowieści, krótkie opowiadania? Do tego najlepiej pisane językiem potocznym? Te pytania wymagają odpowiedzi. Nie można przejść obojętnie obok przytoczonej sentencji, jak przechodzi się na drugą stronę ulicy. Trzeba się zatrzymać. Pokontemplować. W końcu sam Budda przemówił. Komu najogólniej udało się ująć jego myśl, ten mógł zostać wyzwolony, ale na tę chwilę chodzi nam wyłącznie o zrozumienie tego, co miał do powiedzenia o czytaniu.

Piórko i mały palec może wskazywać na swobodę i lekkość czytania. Chodzi o proste sięgnięcie po książkę bez przymusu. Najlepiej, gdy ten moment przychodzi z łatwością i dziecięcą ciekawością, czyli otwartością na nowe doświadczenie, bez wysiłku. Niewiele trzeba, aby cieszyć się słowem, wystarczy dobrać książkę do swoich zainteresowań. Być może każdy ma swoje piórko – kacze, kurze, pawie albo jeszcze inne, bardziej egzotyczne. Gorzej będzie pomylić się i na małym palcu dźwigać nieodpowiednie ciężary, ale jeżeli mimo to nadal będziemy dźwigać i czytać, oznacza, że mamy do czynienia z niesłychanie silnym samozaparciem. Kto powiedział, że musimy czytać wszystko? Nikt. Czytajmy to, co daje nam radość.

Dobrze jest czytać i to bez względu na wszelkie płynące z lektury korzyści, jak ćwiczenie pamięci czy wyobraźni lub poszerzanie zasobu słownictwa. Czytanie jest poznawaniem światów, dużych albo małych historii, mikroświatów autorów i ich nieskrępowanej wyobraźni. Bez książek bylibyśmy samotni jak drążące ziemię krety; malutcy stalibyśmy obok, nie zaś na ramionach olbrzymów. A tak możemy zaczerpnąć wiedzę od tych, którzy poznali więcej niż my. Nie musimy błądzić, ponieważ nie jesteśmy sami. Przeczytane książki pozwolą otworzyć nam oczy na aspekty, których w wyniku zawirowań życiowych nie możemy doświadczyć, poznać, zetknąć się z osobistościami, jakich nie spotykamy na co dzień. Wszystko może zacząć się w wygodnym fotelu z podnóżkiem i ulubioną herbatą. Pamiętajmy, że sięgniecie po książkę jest wiążącą decyzją. Czytanie zmienia nas nieodwracalnie. Kruchość życia człowieka lub – jak mawiał Pascal – myślącej trzciny, czasami prowadzi do wyboru, czy pozostaniemy myślącą trzciną, czy tylko trzciną. Wittgenstein stwierdził, że granice naszego języka wyznaczają granice naszego świata. Czytanie jest poznawaniem. Jeżeli będziemy czytać, to ciągle będziemy z kimś obcować, a świat stanie się nam bliższy, bardziej dostępny. To już droga bez powrotu. I dobrze. Zanurzmy się w lekturze.

Wydawanych książek jest niezliczenie wiele. We współczesnej tendencji wszystkożerności zaleca się nawet konsumować jak najwięcej, ale zaspokojenie nie jest już możliwie. Za ostatniego Europejczyka, który przeczytał wszystkie wydane za jego życia drukowane książki uznaje się Erazma z Rotterdamu. Trudno będzie powtórzyć taki wyczyn, mając jedno życie. Sami wybieramy to, co czytamy. Czy aby tylko wybieramy dobrze? Na to pytanie nie ma prostej odpowiedzi. Z pewnością możemy posłużyć się kanonem literatury – osoby oczytane znają go, a osoby sięgające po książki w końcu na niego natrafią. Bardziej satysfakcjonujące dla czytelnika będzie fakt, jeśli poznanie kanonu okaże się wynikiem samodzielnego poszukiwania lub inspiracji. Zmuszanie do czytania przynosi odwrotne efekty oraz rodzi niechęć do książek. Jeśli pasja czytania zrodzi się u młodego człowieka, to trudno będzie odwrócić tę skłonność. Ale czy w ogóle można kogoś zmusić do polubienia czytania?

Można czytać, aby czegoś się dowiedzieć – jest to uwarunkowane działanie. Czytamy o tyle, o ile potrzebujemy zdobywać wiedzę. Można również czytać dla samego czytania, dla autotelicznego uznania tekstu, dla wejścia z kimś w dialog, dla zabawy. Budda nie wypowiedział przytoczonych słów przewrotnie. Dowie się tego osoba, która dotarła do końca. W ten sposób razem przebrnęliśmy przez tekst, któremu trzeba nadać znaczenie.

2. Piszę

Pisanie bez wątpienia jest myśleniem, a przepływ myśli z umysłu na kartkę to remedium na nudę egzystencjalną. Można to robić po staremu, jak wilk stepowy, w zakurzonym pokoju pełnym książek i pustych butelek albo rano, przy kawie i akompaniamencie ptaków – aby pisać i dzielić się sobą. Myślenie to nie tylko mentalna analiza zjawisk czy lepienie obrazów w wyobraźni, ale pewne działanie. Nasze myśli dryfujące w umyśle dopóki nie zostaną spisane, dopóty są efemeryczne. Zapisane idee są obiektywną miarą refleksji. Sokrates głosił byśmy poznali samych siebie – poznajmy, pisząc i dzieląc się tekstem. Każdy odzew krytyczny to nowy wgląd w nasze duchowe wnętrze.

Wyobraźnia rządzi tekstem. Każdy utwór literacki, nawet jakościowo mierny, choćby w małej ilości jest wynikiem twórczej siły wyobraźni. Wymyślanie imion, budowanie narracji i przedstawionego świata jest owocem imaginacji – mniejszej albo większej, bo każdy pisarz jest inny. Autor pisząc zanurza się w nierzeczywisty świat, jego umysł odrywa się od tego co realne, wybiera i tworzy coś, co może, ale nie musi być zawieszone w świecie życia codziennego. Taki autor już na starcie łatwo nie ma. W ponowoczesnym świecie dochodzimy do mieszaniny gatunków, stylów, konwencji i trudno nie być epigońską pchłą skacząca po znanych ideach. Napisanie czegoś jednoznacznie oryginalnego prawdopodobnie wiązałoby się z uznaniem autora za geniusza naszych czasów. Pisanie więc nie zawsze jest tożsame z nowatorstwem, ale ze znanych schematów możemy tworzyć poczytne i lubiane historie.

Jeżeli pisarz coś już naskrobał, niekoniecznie musiał wybrać czystą fikcję. Opisanie tego, co jest, czyli przedstawienie autentycznych postaci lub wydarzeń, wspomnień tego, co widzieliśmy lub słyszeliśmy, wcale nie należy do zadań najłatwiejszych, ale za to ciekawych. Literatura faktu jest tym ciekawsza, im piszący jest lepszym obserwatorem otaczającego świata, potrafiącym dostrzec w nim niuanse oraz odpowiednio je nazwać. Dzieje się tak, ponieważ obserwacja nie polega na patrzeniu, ale na widzeniu, które warunkowane jest wiedzą. Wówczas dopiero możemy odkryć znaczenie tego, co naoczne. A więc widzenie i pisanie to bliźnięta syjamskie. Z kolei dzieło fikcji jest wynikiem marzeń sennych i subiektywnych preferencji. Pisarstwo mimetyczne staje się produktem rzemieślniczym, ale jakże cennym, zaś wolność zarezerwowana jest dla nieskrępowanych, surrealistycznych wizji.

Przestawiony w tej części podział literatury być może jest nader czarno-biały, nie mający wiele wspólnego z tym, z czym spotykamy się wybierając jakąś książkę, ale niech ten podział, jeśli niesłuszny, posłuży innym do napisania komentarza lub krytyki. Pisanie to często dialog.

3. Wyobrażam sobie

Pojmowanie świata bez wyobraźni, jeśli byłoby w ogóle możliwe, musiałoby być nudną dosłownością. Czytanie bez wyobraźni wiązałoby się z mechanicznym odbieraniem zdefiniowanych znaczeń słów, bez możliwości ich zobrazowania, dalszego przekształcenia czy redefinicji. Wyobraźnia pozwala nam wyrwać się z tego, co rzeczywiste, dane przez spostrzeżenie – pozwala budować novum. Bez wyobraźni nie byłoby pisania, ponieważ jedno dzieło, czyli świat w jakim żyjemy, wystarczyłby ludziom w zupełności. Nie szukalibyśmy nic, co jest poza nim? Kontakt z każdą książką, opisującą zwłaszcza światy fantastyczne, oddala nas od tego, z czym spotykamy się na co dzień – wyobraźnia jest pochwałą metafizyki.

Wyobraźnia jest przyczynkiem częstego rozczarowania czytelników zderzających się z adaptacją filmową ich ulubionych książek, bo jest to konfrontacja naszej wyobraźni z inną, niezależną projekcją. Wyobraźnia w ogóle jest źródłem konfliktów. Gdy wykorzystujemy jej twórczą siłę i tworzymy coś nowego, uderzamy w status quo. Dla władzy lepiej byśmy byli owcami bez wyobraźni, niż lwami z głową zdolną podważać polityczne decyzje. Działanie wyobraźni doskonale przedstawił Amos Oz w książce Rymy życia i śmierci, w której z bliska możemy przypatrzeć się, jak snuta jest opowieść. Bohaterem książki jest anonimowy pisarz mieszkający w Tel Awiwie, który przypadkowym osobom z tłumu nadaje imiona i wymyśla historie. Chodzi, tworzy, wyobraża i rzeźbi postaci fikcyjne z łatwością, jakby lepił figurki z plasteliny.

Ale czym w ogóle jest wyobraźnia? Oto proponowana odpowiedź – jeśli dla Parmenidesa byt jest, a niebytu nie ma, to wyobraźnia jest pomiędzy. Dychotomiczne podziały są zbyt dużym uproszczeniem świata – coś jest albo czegoś nie ma – i przez dwukolorowy kalejdoskop nie dostrzega się wielu odcieni. Sensem wyobraźni jest tworzyć coś, czego nie ma z czegoś, co jest. Tym jest wyobraźnia, aktywnością twórczą, która może zaprowadzić nas przez znane w nieznane. Wszystko, co dobre jest wynikiem działania wyobraźni, jednocześnie wszystko, co złe tak samo. Nieskrępowana potrafi być niebezpieczna, jak nóż kuchenny w rękach szaleńca. Równocześnie ta sama wyobraźnia wykorzystana odpowiednio przez sztukę może przynieść katharsis.

Musimy dbać o naszą wyobraźnie, ponieważ łatwo jest ją stępić, wystarczy ciągle żywić się dziełami popkultury, które zamiast pobudzać wyobraźnię, zastępują ją. Stałe odbieranie cudzej wyobraźni wprawia naszą w marazm. Aby nie doprowadzić do jej śmierci klinicznej, musimy tworzyć, przynajmniej od czasu do czasu. Inspirować się, owszem, ale niewyłącznie pożerać cudze, kolorowe dzieła. Dla sztuki wyobraźnia jest najzdrowszą pożywką. Smacznym kąskiem prowadzącym do stworzenia czegoś niezwykłego. Dzięki wyobraźni możemy zmienić świat i nas samych, dopóki pozostaniemy otwarci na inne głowy, pełne unikalnych pomysłów, mogących niszczyć bezpieczne przystanie przyzwyczajeń.

Podnieś piórko małym palcem, aby stać się wielkim. To wydaje się aż za proste. Po prostu chwyć książkę i dzięki lekturze zniknij z tego świata, rozpłyń się w świecie wyobraźni. Uwolnij się od zmartwień i cierpień. Zapisz swoje przemyślenia. Wyrwij się ze znanego świata i wrzuć w porządek nowego. Budda raz rzekł swoim uczniom… a! o tym pisałem na początku. Na tym skończymy naukę pisania, czytania i wyobraźni.

Przemysław Głuchowski

*Tytuły pochodzą od redakcji.

Kultura Enter
2021/01 nr 99

Mały budda siedzi na ziemi, obok leży jaskrawa, czerwona parasolka.

Śpiący budda, domena publiczna.