Strona główna/POLITYKA HISTORYCZNA. Bolszewicy i cierpiętnicy

POLITYKA HISTORYCZNA. Bolszewicy i cierpiętnicy

W ciągu całego 2017 r. z okazji stulecia rewolucji październikowej w Rosji odbyło się kilkadziesiąt konferencji i wystaw, ukazały się dziesiątki publikacji, a państwowe kanały telewizyjne pokazały liczne materiały informacyjne na temat tego wydarzenia. Jednocześnie w dniu rocznicy, 7 listopada, nie przeprowadzono żadnych oficjalnych uroczystości jubileuszowych na Kremlu, a Władimir Putin kilkakrotnie krytycznie wypowiedział się zarówno o sposobie przejęcia, jak i sprawowania władzy przez bolszewików. Miesiąc później prezydent odsłonił na zaanektowanym przez Rosję Krymie pomnik cara Aleksandra III. Wygłoszona z tej okazji przemowa Putina była pełna niezbyt subtelnych porównań pomiędzy panowaniem cara a jego własnymi rządami.

Sprzeczne ze sobą działania władz Federacji Rosyjskiej ukazują skalę problemu, jakim jest wpisanie rewolucji w oficjalną ideologię państwową. Przyjęty przez Kreml imperialno-mocarstwowy dyskurs opiera się na podkreślaniu ciągłości potęgi państwa. Nie jest jednak jasne, czy ciągłość ta ma dotyczyć okresu ZSRR, czy też poprzedzającego go imperium Romanowów. Rozdarta między sentymentami współczesna Rosja sprawia wrażenie jakby nie mogła się ostatecznie zdecydować, czy chce być spadkobiercą Związku Radzieckiego, czy raczej dziedziczką carskiej Rosji. Równolegle do odrodzenia kultu Stalina, w społeczeństwie systematycznie rozwija się kult kanonizowanego przez Cerkiew cara Mikołaja II i jego rodziny. Ta gloryfikacja odbywa się za przyzwoleniem władz, a niekiedy nawet przy jej dyskretnej zachęcie.

Oficjalnie kult Mikołaja II i jego rodziny funkcjonuje w Rosyjskim Kościele Prawosławnym od sierpnia 2000 r., a więc od momentu kanonizacji ostatniego cara, wraz z jego żoną Aleksandrą Fiodorowną, synem Aleksym oraz córkami: Olgą, Tatianą, Marią i Anastazją. Jednakże spontaniczne formy oddawania czci carskiej rodzinie zaobserwowano lokalnie na terenie Rosji (szczególnie w Jekaterynburgu) już dekadę wcześniej, co dało asumpt do rozpoczęcia procesu kanonizacyjnego. Można powiedzieć, że w tym wypadku hierarchowie kościelni poszli za wolą ludu, a także rosyjskiej „białej” emigracji, w kręgach której przekonanie o świętości cara utrzymywało się już od lat 30. XX w.

Ikony carskiej rodziny posiada obecnie większość cerkwi w Rosji. Podczas „Carskich Dni”, organizowanych w Jekaterynburgu w dniach 16–17 lipca, w rocznicę rozstrzelania ostatniego cara, przyjeżdża ponad 50 tys. pielgrzymów. Warto przy tym zauważyć, że cześć oddawana Romanowom na łonie Cerkwi jest najbardziej jaskrawym przejawem szerszego zjawiska, jakim są praktyki pamięci o ofiarach represji antyreligijnych, a co za tym idzie – o zniszczeniu przez bolszewików ustroju, w którym prawosławie było jednym z filarów państwowego porządku. Symbolicznym momentem było przeniesienie w 1998 r. szczątków cara, jego żony i trzech córek do soboru Świętych Piotra i Pawła w Petersburgu [dawniej: Piotrogród – red.]. Dwa lata temu dołączono do nich szczątki carewicza Aleksego oraz wielkiej księżniczki Marii.

Wybór miejsca nie był przypadkowy; według tradycji car Piotr Wielki osobiście wybrał miejsce wzniesienia świątyni. Od momentu ukończenia budowy w 1733 r. sobór był uważany za najważniejszą wojskową cerkiew na terytorium Rosji. Wewnątrz znajduje się szereg przedmiotów związanych z rosyjskimi podbojami, w tym zdobytych sztandarów i broni, a także groby niemal wszystkich (z wyjątkiem Piotra II) carów rosyjskich począwszy od Piotra I. Po rewolucji październikowej budynek został zamknięty i zamieniony w muzeum. Od lat 50. XX w. należał do Państwowego Muzeum Historii Leningradu. Od 2007 r. w obiekcie na nowo odbywają się regularne prawosławne nabożeństwa, chociaż obiekt pozostał własnością państwa.

Mauzoleum Romanowów nie różni się dziś znacząco od nekropolii królów francuskich w bazylice Saint-Denis, czy krypt wiedeńskiego kościoła Kapucynów, gdzie spoczywają cesarze Świętego Cesarstwa Rzymskiego i Austrii. Trzeba jednak pamiętać, że w czasach ZSRR zamknięte sobory pełniły rozmaite funkcje zastępcze, jak np. magazyny amunicji lub żywności (np. w soborze Zmartwychwstania Pańskiego). Także sobór Pietropawłowski podniesiono z ruiny dopiero niedawno i niemałym wysiłkiem, przy wydatnym wsparciu rządzących, dla których świątynia stanowi nie tylko zabytek odwiedzany tłumnie przez chińskich turystów, ale także symbol kontynuacji władzy.

W tym samym czasie, kiedy członkowie rodziny carskiej zostali oficjalnie uznani za świętych cierpiętników carskich (ros. Царственные страстотерпцы) i włączeni do Soboru Świętych Nowomęczenników i Wyznawców Rosyjskich, Władimir Putin rozpoczynał właśnie swoją pierwszą kadencję jako prezydent Federacji Rosyjskiej. Jego mit założycielski jako męża opatrznościowego i przywódcy narodu zbiegł się w czasie z kanonizacją Mikołaja II, ale pierwsze decyzje sugerowały raczej zwrot w kierunku pewnych elementów tradycji radzieckiej. Jeszcze pod koniec 2000 r. z inicjatywy Putina nastąpiła zmiana hymnu państwowego Federacji Rosyjskiej – wprowadzoną w 1991 r. Pieśń Patriotyczną zastąpiono wtedy na powrót melodią dawnego hymnu radzieckiego, autorstwa Aleksandra Aleksandrowa (z nowymi słowami, które napisał Siergiej Michałkow – wcześniej autor słów hymnu ZSRR). Trudno o bardziej wymowny gest dla podkreślenia ciągłości potęgi państwa.

W maju 2005 r., przy okazji hucznie obchodzonej 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej, Putin powiedział, że rozpad Związku Radzickiego był największą katastrofą geopolityczną w historii. Oddaje to nastroje większości Rosjan, którym brakuje właściwego dla czasów ZSRR przekonania, że są ważni i cały świat musi się z nimi liczyć. Bieżąca polityka władz jest w dużym stopniu ukierunkowana na odzyskanie tej narodowej dumy i satysfakcji. Dlatego też w swoich wystąpieniach Putin chętnie odwołuje się do sowieckiego mitu wspólnej pracy na sukces gospodarczy, rozwój przemysłowy oraz zwycięstwo nad faszyzmem. Nieprzypadkowo określenie to pojawia się w kontekście wydarzeń na Ukrainie – po aneksji Krymu propaganda na temat odrodzenia faszyzmu w tym kraju przybrała na sile. Przekaz Kremla brzmi: Rosjanie po raz kolejny muszą dać temu odpór temu zjawisku.

Rosjanie chcą czuć, że ich kraj jest silny, a ich prezydent bezkompromisowy. W obliczu spadku dochodów i konieczności oszczędzania na produktach codziennego użytku, wiadomości z mediów pełnią dla nich funkcję kompensacyjną; odzyskaliśmy Krym, odnosimy sukcesy w Syrii, a więc świat musi się z nami liczyć. W czasach Związku Radzieckiego władza karmiła ludzi tymi samymi sloganami: „imperium się odradza, ale trzeba ponieść tego koszta”; „dobro kolektywne jest ważniejsze, niż dobro jednostki”. Dlaczego więc Putin zbywa milczeniem wydarzenie, które przez ponad pół wieku uważane było za akt założycielski ZSRR i przełom w światowej historii? Niemiecki historyk, Martin Aust sugeruje, że rewolucja jest dla Putina nieprzyjemnym tematem, ze względu na skojarzenia z „arabską wiosną”, Majdanem na Ukrainie i transformacją w Gruzji.

W latach 1996–2005 dzień 7 listopada był obchodzony w Rosji jako Dzień Zgody i Pojednania Narodowego, jednak w trakcie swojej drugiej kadencji Putin skasował święto całkowicie, być może pod wpływem wydarzeń na Ukrainie.  Na krótko przed obchodami stulecia rewolucji, 30 października 2017 r. (Dzień Pamięci Ofiar Represji Totalitarnych) w Moskwie odsłonięto monumentalny pomnik poświęcony ofiarom represji. Niespodziewanie w ceremonii wziął udział sam Władimir Putin. Jego wystąpienie było wprawdzie bardzo ogólne (były ofiary, ale dążmy do pojednania), ale sam fakt dowodzi, że stosunek prezydenta do rewolucji jest co najmniej dwuznaczny.

W retoryce władz na temat represji nie ma jednak mowy o konkretnych sprawcach zbrodni. Nie mówi się o tym kto kogo mordował. Członkowie NKWD nigdy nie zostali postawieni przed sądem. Także ofiary pozostają najczęściej anonimowe. Badaczy zbrodni, usiłujących uporządkować zachowane archiwa, spotykają represje ze strony władz – najczęściej regionalnych, mających interes w zachowaniu status quo. Przykładem niech będzie przebywający obecnie w areszcie Jurij Dimitriew, przewodniczący karelskiego oddziału stowarzyszenia „Memoriał”, tworzącego listy ofiar i katów.

W niektórych wypowiedziach władz represje polityczne w czasach ZSRR i w okresie Wielkiego Terroru określane są jako uzasadniona konieczność. W atmosferze przyzwolenia na relatywizm moralny odradza się kult największego ze zbrodniarzy epoki, Józefa Stalina. Jego popularność obrazuje sinusoida: od kultu jednostki za życia, poprzez jego burzenie po śmierci, aż po powrót do wybranych aspektów tej postaci, które pasują do bieżącej polityki historycznej. Restalinizacja jest bowiem sprzężona ściśle z aktualną polityką Kremla. Władze prezentują Stalina głównie przez pryzmat zwycięstwa w II wojnie światowej, nazywanej w Rosji Wielką Ojczyźnianą (ros. Великая Отечественная война), które jest kluczowe dla rosyjskiej tożsamości państwowej. Zwycięstwo nad faszyzmem do dziś jest uważane za główne osiągnięcie narodu rosyjskiego.

Płynący z Kremla przekaz na temat Stalina jest dość swobodnie regulowany, w zależności od aktualnych potrzeb. W latach 2007–2009 więcej mówiono o szkodach, jakie Stalin wyrządził dla narodu. Dziś znów postać ta jest mitologizowana z pominięciem kosztów i ofiar. Wprawdzie powrót pomników i tablic pamiątkowych poświęconych Stalinowi odbywa się w większości z inicjatywy opozycyjnej Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej, ale rządzącym najwyraźniej to nie przeszkadza. Stalin stał się w Rosji prawdziwą ikoną popkultury – na ulicznych bazarach roi się od długopisów, kubków, matrioszek, koszulek i magnesów na lodówkę z jego wizerunkiem.

W sprzedaży nie brakuje podobnych suwenirów z samym Putinem, przedstawionym niekiedy w humorystycznym ujęciu. W Petersburgu dużą popularnością cieszą się kubki z wizerunkiem prezydenta jadącego na niedźwiedziu z obnażonym torsem. Na niektórych ściga się z dosiadającym lwa Donaldem Trumpem. Portrety Putina – już całkiem na poważnie – zdobią większość urzędów i miejsc publicznych, jak np. restauracje czy hotele. W 2007 r. we wsi Bolszoja Jelnia powstała nawet sekta religijna domagająca się uznania Putina za świętego. Jej wyznawcy już modlą się do ikony z wizerunkiem prezydenta. W 2012 r. na 60. urodziny Putina pojawiła się propozycja, aby prezydent „dla dobra kraju” poślubił Marię Władimirowną Romanową, stojącą obecnie na czele Domu Romanowów.

W konserwatywnych środowiskach w Rosji łączą się ze sobą religia, monarchizm, potępienie rewolucji i szczególny kult ostatniego cara. Sama Cerkiew, będąca obecnie bardziej organizacją polityczną, niż społeczną, ma wiele zbieżnych interesów z Kremlem. W homiliach patriarchy Cyryla powraca wątek potępienia prób siłowych zmian rosyjskiego ustroju i wzniecania walki jednych Rosjan przeciwko drugim. Szczególnie bolesne dla tego sojuszu ołtarza z tronem jest uderzenie w styk interesów obu stron, co dobitnie pokazała sprawa aresztowanych w 2012 r. i przetrzymywanych w areszcie aż do końca 2013 r. członkiń punkowego zespołu „Pussy Riot”. Zarzut obrazy uczuć religijnych stał się świetnym pretekstem do wymierzenia kary za krytykę władzy.

Z polskiej perspektywy trudno nie zadawać sobie pytania o to, w jaki sposób Putin jest w stanie odwoływać się jednocześnie do cara i Stalina? Czy Rosjanie nie widzą w tym sprzeczności? Te postacie uosabiają przecież całkowitą kolizję porządków. Dodatkowo Putin wywodzi się z FSB, następczyni KGB (wcześniej NKWD), a więc organizacji odpowiedzialnej za terror bolszewicki, w tym zabicie cara i zniszczenie rosyjskiej Cerkwi. Prawdopodobnie to właśnie wielotorowość oficjalnej polityki historycznej Rosji, a więc równoległe czerpanie z tradycji „białej” i „czerwonej” sprawiło, że patriarcha Cyryl nie zdecydował się w setną rocznicę rewolucji jednoznacznie poprzeć żadnej ze stron, przybywając osobiście na „Carskie Dni” w Jekaterynburgu. W przyszłym roku Rosjanie będą obchodzić stulecie śmierci Romanowów, a patriarcha, wbrew potencjalnym kontrowersjom, zapewne pójdzie na czele procesji idącej ze Świątyni na Krwi do monasteru w Ganinej Jamie. Putin będzie musiał rozegrać na swoją korzyść kolejną niewygodną rocznicę.

Artur Wabik 

Artur Wabik ‒ artysta sztuk wizualnych, kurator, publicysta, badacz popkultury. Od końca lat 90. związany ze street artem, autor murali i instalacji w przestrzeni publicznej. Od 2012 r. prowadzi wykłady i bierze udział w projektach artystycznych w krajach byłego Związku Radzieckiego.

Statek Aurora w 1903 r. - rosyjski krążownik spopularyzowany jako symbol rewolucji październikowej w Rosji. Źródło: en.wikipedia.org.

Statek Aurora w 1903 r. - rosyjski krążownik spopularyzowany jako symbol rewolucji październikowej w Rosji. Źródło: en.wikipedia.org.

St. Petersburg z pomnikiem Lenina na Placu Moskiewskim. Źródło: commons.wikimedia.org.

St. Petersburg z pomnikiem Lenina na Placu Moskiewskim. Źródło: commons.wikimedia.org.

Petersburg - zdjęcia Artura Wabika, 2017. Często na ścianie można zobaczyć portret Lenina lub...

Petersburg - zdjęcia Artura Wabika, 2017. Często na ścianie można zobaczyć portret Lenina lub...

... portret Władimira Putina...

... portret Władimira Putina...

...i gadżety z jego podobizną.

...i gadżety z jego podobizną.

St. Petersburg. Sobór Pietropawłowski z zewnątrz.

St. Petersburg. Sobór Pietropawłowski z zewnątrz.

St. Petersburg. Sobór Pietropawłowski. Kaplica Katarzyńska. Grób cara Mikołaja II, carowej Aleksandry Fiodorowny i ich dzieci.

St. Petersburg. Sobór Pietropawłowski. Kaplica Katarzyńska. Grób cara Mikołaja II, carowej Aleksandry Fiodorowny i ich dzieci.