POLITYKA. Trzeci rok wojny obronnej Ukrainy w USA
Andrzej Jaroszyński
Americans will always do the right thing, only after they have tried everything else.
(Amerykanie zawsze postąpią słusznie po wyczerpaniu wszystkich innych opcji)
Powiedzenie przypisywane Winstonowi Churchillowi
Rok 2024 to trzeci rok wojny ukraińsko-rosyjskiej i trzecia próba spojrzenia na politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych, kraju od którego zależą losy tej wojny i losy narodu ukraińskiego, ale też rosyjskiego. Trzeci rok właściwie rozpoczął się 13 lutego 2024 roku od decyzji Kongresu USA przeznaczenia przeszło 60 mld dolarów pomocy dla Ukrainy. Nastąpiło to cztery miesiące po wystąpieniu do Kongresu przez rząd Bidena o przyznanie takiego wsparcia, co oczywiście niemalże nie zakończyło słabnącej obrony wojsk ukraińskich i załamania frontu na korzyść Federacji Rosyjskiej.
Losy wojny ukraińsko-rosyjskiej zasadniczo rozgrywają się na trzech frontach: wojskowym, w Ukrainie i Rosji, politycznym w USA i Europie, a pośrednio w ważnych krajach całego świata. Najłatwiej – jeśli pominiemy ogromu cierpień i krzywd Ukraińców – przedstawić jest rok miniony na polu bitwy.
Wg raportu wiodącego amerykańskiego ośrodka badawczego, Instytutu Studiów nad Wojną, po okresie względnego impasu siły rosyjskie zajęły w 2024 roku 3985 km kw. terytorium Ukrainy, to znaczy siedmiokrotnie więcej niż w roku 2023. Zdobycze Rosji w 2024 r. nie były znaczące z strategicznego punktu widzenia, i mimo że rosyjska ofensywa postępuje wolno, to jednak ciągle przełamuje kolejne linie obrony.
Pomimo udzielonego siłom zbrojnym Kijowa wsparcia amerykańskiego i europejskiego, poniosły one wysokie straty i nie zdołały uzupełnić składu osobowego. Problem rekrutacji, a także nowy proces dezercji wśród żołnierzy armii ukraińskiej, stały się wiodącym problemem dla Kijowa.
Pewnym zaskoczeniem dla amerykańskiego sojusznika w ubiegłym roku było, mimo ponoszonych strat, przeprowadzenie udanej ukraińskiej operacji ofensywnej po raz pierwszy na terytorium samej Rosji w obwodzie kurskimi, która rozpoczęła się w sierpniu. Strona ukraińska opanowała wówczas 1320 km kw. terytorium Federacji Rosyjskiej, jednakże w wyniku kontruderzenia sił rosyjskich obszary kontrolowane przez Ukraińców zmniejszyły się do około 40%. W walkach w obwodzie kurskim od początku listopada ubiegłego roku biorą udział oddziały Północnej Korei w sile ok. 11 tys. żołnierzy.
Z punktu widzenia USA, największego dawcy wojskowego wsparcia dla walczącej Ukrainy, sytuacja w omawianym roku pogorszyła się na tyle, że nie ma już głosów ani polityków, ani doradców i ekspertów, którzy są przekonani lub wierzą w zwycięstwo Kijowa, czyli co najmniej przepędzenie agresora z zagarniętych obszarów wschodniej Ukrainy. Niespodziewaną ofensywę ukraińskich wojsk w głąb terytorium agresora tłumaczono jako element przetargowy w ewentualnych przyszłych negocjacjach Kijowa z Moskwą. Natomiast udział północno-koreańskich wojsk lądowych w Ukrainie łączono z decyzją zezwolenia na ostrzeliwanie przez Ukrainę terytorium Rosji użyczonymi przez USA pociskami ATACMS o zasięgu 300 km, ale tylko „na polu bitwy”.
W roku 2024 administracja Bidena kontynuowała, ale nieśpiesznie, przesyłanie pomocy w uzbrojeniu. Pociski dalekiego zasięgu ATACMS zostały dostarczone dopiero w kwietniu, a myśliwce F-16 w lipcu, także z opóźnieniem dostarczono pociski Stinger, i Javelin, system rakietowy HIMARS, system Patriot i czołgi Abrams. Pozwolenie na użycie systemów dalekiego zasięgu w głąb terytorium Rosji nastąpiło dopiero w listopadzie. Biden zgodził się w lipcu na wysłanie do Ukrainy min przeciwpiechotnych w celu powstrzymania ofensywy rosyjskiej, o co Ukraina zabiegała od początku wojny. Można by tylko spekulować, iż gdyby USA wysłały ww. uzbrojenie dwa lata wcześniej, przebieg wojny byłby na pewno bardziej korzystny dla Ukrainy.
Trzynastego czerwca w omawianym roku USA i Ukraina podpisały umowę o dwustronnej współpracy w zakresie bezpieczeństwa. Umowa ma obowiązywać przez 10 lat. Określa cele, obszary współpracy politycznej, obronnej i gospodarczej oraz ustanawia mechanizm konsultacji na wypadek wznowienia rosyjskiej agresji, np. próba aneksji kolejnych terytoriów.
Porozumienie ma na celu przede wszystkim wzmocnienie zdolności Ukrainy do obrony i odstraszania Rosji w długiej perspektywie. USA nie zadeklarowały wielkości pomocy ani w tym roku, ani tym bardziej w kolejnych latach oraz podkreśliły, że będzie to uzależnione od finansowania ze strony Kongresu. Kongres nie ratyfikował tej umowy, wobec czego ten „most do członkostwa Ukrainy w NATO” jeszcze formalnie nie istnieje.
Niewątpliwie do zeszłorocznych zasług prezydenta Bidena należały jego skuteczne wysiłki na rzecz zwiększenia pomocy NATO dla Ukrainy w czasie jubileuszowego szczytu Sojuszu w Waszyngtonie 9-10 lipca. Sojusznicy podjęli decyzję o przejęciu od Stanów Zjednoczonych roli koordynatora programu dostaw sprzętu wojskowego i uzbrojenia dla Ukrainy (NATO Security Assistance and Training for Ukraine, NSATU) i rozwoju interoperacyjności ukraińskich sił dzięki NATO-Ukraine Joint Analysis, Training and Education Center (JATEC) w Bydgoszczy. Sojusz zobowiązał się do długoterminowego wsparcia finansowego dla Ukrainy i zgodził się, że jest ona na nieodwracalnej ścieżce do członkostwa. Prezydent Biden zainicjował także projekt „Ukraine Compact” obejmujący sojuszników i partnerów, którzy podpisali dwustronne długoterminowe porozumienia w dziedzinie bezpieczeństwa z Ukrainą. Po inwazji rosyjskiej w 2022r. NATO rozlokowało dodatkowo 22 tysięcy wojsk w Europie, w tym ok. 10 tysięcy w Polsce.
Ponadto przywódcy G7 na czerwcowym szczycie zadeklarowali z inicjatywy prezydenta USA wsparcie dla Ukrainy tak długo, jak będzie to konieczne i podjęli decyzję o odblokowaniu na jej rzecz 50 miliardów euro z zysków z zamrożonych rosyjskich aktywów. Biden w 2024 r. zadeklarował i częściowo przekazał pakiet prawie 32 mld dolarów w ramach wsparcie militarnego dla Ukrainy, co zapewniło w miarę bezpieczną sytuację dla nowego prezydenta w styczniu br.
W ostatnim dniu ubiegłego roku prezydent Biden ogłosił przekazanie 2,5 mld dolarów pomocy wojskowej. Nowy pakiet składa się z dwóch części: sprzętu darowanego Ukrainie z zasobów sił zbrojnych USA (1,25 mld dolarów) oraz broni, która zostanie zakupiona dla Ukrainy od producentów w ramach programu Ukraine Security Assistance Initiative (USAI). Oprócz tego ministerstwo finansów USA ogłosiło przeznaczenie 3,4 mld dolarów na cele cywilne. Była to ostatnia transza pomocy finansowej uchwalonej przez amerykański Kongres w ramach pakietu przyjętego na początku 2024 roku. Pieniądze dla Ukrainy są formalnie pożyczką, która jednak może zostać umorzona decyzją prezydenta USA. Kijów już został zwolniony ze spłaty pierwszej transzy środków przekazanych w tym roku w tej właśnie formie.
Obecna administracja Bidena prawdopodobnie nie zdoła wykorzystać całej puli do 20 stycznia. Prezydent elekt Donald Trump sugerował, że wsparcie dla Ukrainy zostanie zmniejszone, ale zapowiadał też, że nie „opuści” Kijowa.
Od czasu rosyjskiej inwazji na pełną skalę w lutym 2022 roku, USA zasiliły budżet Ukrainy łącznie kwotą niemal 40 mld dolarów. Niemal 4 mld dolarów władze USA przeznaczyły na pomoc humanitarną, zaś wartość dotychczasowej pomocy wojskowej to ok. 65,5 mld dolarów.
Rok wyborczy
Miniony rok w Stanach Zjednoczonych to nade wszystko okres wewnętrznych sporów i bezlitosnej rywalizacji (cut-throat competition) o fotel prezydencki. Od razu trzeba powiedzieć, że tematyka polityki zagranicznej nie należała do najważniejszych. Do wyjątków należała kwestia wojny w Ukrainie. Była ona tematem pierwszej debaty kandydatów na prezydenta USA Joe Bidena i Donalda Trumpa w Atlancie (w nocy z 27 na 28 czerwca polskiego czasu), bardziej jednak zauważonym w Ukrainie i sąsiednich krajach niż w samej Ameryce. Trump powtarzając swoje znane opinie, stwierdził, że „Gdybyśmy mieli prawdziwego prezydenta, takiego, którego Putin by szanował, to nigdy nie najechałby Ukrainy”. Dodał przy tym, że Biden „zaprowadzi nas do III wojny światowej”. Ostrzegał, że Ukraina nie wygrywa wojny i „kończą się jej żołnierze”. Zapowiedział, że doprowadzi do zakończenia konfliktu, jeszcze jako prezydent elekt mimo, iż sam przyznał, że warunki zakończenia wojny stawiane przez Putina są nie do przyjęcia. Trump krytykował też wysoki koszt wsparcia Ukrainy, nazywając przy tym prezydenta Zełenskiego „najlepszym sprzedawcą w historii”. Stwierdził ponadto, że to Europa powinna ponieść główny ciężar wsparcia Ukrainy, mylnie twierdząc, że to USA ponoszą zdecydowanie większy ciężar finansowy.
Z kolei Biden argumentował, że Ameryka posiada „najsilniejszą armię w historii świata”, która skutecznie odstrasza potencjalnego przeciwnika. Nazwał Putina „zbrodniarzem wojennym”, który kosztem tysiąca ludzi chce odbudować imperium sowieckie, podbijając suwerenną Ukrainę. Biden przekonywał, że „Jeśli Rosja nie zostanie powstrzymana, pomyślmy, co stanie się z Polską, z Białorusią, z państwami NATO”. Pozwolenie więc Rosji na wygranie wojny z Ukrainą może naprawdę doprowadzić do III wojny światowej.
Komentarze amerykańskie po debacie były jednoznaczne – Biden wypadł źle, także ze względów pozamerytorycznych. Doprowadziło to do zmiany kandydata Demokratów, którzy zdecydowali, że ówczesna wiceprezydent Kamala Harris miała zostać nową kandydatką na urząd prezydenta. Z punktu widzenia proukraińskich interesów porażka Bidena podważyła także jego wiarygodność jako zwolennika pomocy Ukrainie oraz spowodowała, że głosem dominującym w dalszej debacie był Trump i jego zwolennicy w sprawie ukraińskiej.
Wizerunkowe szkody – najbardziej istotny element kampanii prezydenckiej – nie zostały naprawione na korzyść Kamali Harris. 10 września 2024r. w telewizji ABC News odbyła się jedyna debata pomiędzy Harris i Trumpem. Kandydatka Demokratów po przywołaniu znanego argumentu („gdyby Donald Trump był prezydentem, Putin siedziałby teraz w Kijowie”), zwróciła się z dramatycznym pytaniem: „Dlaczego nie powiesz 800 tys. Amerykanom polskiego pochodzenia tu, w Pensylwanii, jak szybko byś oddał (Polskę) za przysługę i za to, co myślisz, że jest przyjaźnią z dyktatorem, który zjadłby cię na obiad”. W odpowiedzi Trump powiedział, że gdyby był prezydentem, Putin siedziałby w Moskwie i „nie stracił 300 tys. żołnierzy” oraz zaznaczył, że koniec końców Rosja „ma coś zwanego bronią jądrową”. Zarzucił też Harris, że w małym stopniu wywiera nacisk na Europę, by więcej płaciła na wsparcie Kijowa.
Wygrana Donalda Trumpa w listopadowych wyborach prezydenckich doprowadziła do prawie całkowitego zamarcia głosów uprzednio biegnących od Demokratów i zwolenników zaangażowania się USA po stronie ukraińskiej w wojnie z Rosją.
Kongres
W roku 2024 po zakończeniu konfliktu międzypartyjnego dotyczącego wsparcia dla walczącej Ukrainy członkowie Kongresu byli pochłonięci głównie prezydenckimi i uzupełniającymi wyborami parlamentarnymi. Kongres zatwierdził jednak w kwietniu tzw. REPO (Rebuilding Economic Prosperity and Opportunity for Ukrainians Act), czyli ustawę, która rozszerza sankcje wobec Rosji i upoważnia prezydenta USA do konfiskaty rosyjskiego majątku zamrożonego w amerykańskich bankach (ok. 6 miliardów dolarów, 2% wszystkich aktywów rosyjskiej na świecie) i przekazania pieniędzy dwóm funduszom na rzecz wsparcia Ukrainy. Około 80% aktywów znajdują się w Unii Europejskiej, która nie zgadza się na ich zajęcie i dalsze przekazanie. Prezydent ma także koordynować z państwami Grupy Siedmiu (G7), UE, Australią i innymi sojusznikami USA przekazywanie zysków ze skonfiskowanych aktywów rosyjskich dla Ukrainy.
Wg wrześniowych doniesień agencji Reutera rząd prezydenta Bidena przesłał Kongresowi tajny raport na temat swojej strategii wobec wojny w Ukrainie. Czy został o treści dokumentu poinformowany główny zainteresowany, prezydent Zełenski, źródła prasowe milczą.
Niestety nie przeszła ważna ustawa „Stand with Ukraine Act”, przedłożona Kongresowi 9 września. Miała ona zapewnić priorytetowe transfery broni do Ukrainy jako ważnego sojusznika, niebędącego członkiem NATO, ratyfikację Dwustronnej Umowie ws. Bezpieczeństwa z czerwca 2024 oraz ponowne objęcie Ukrainy programem Ukraine Democracy Lend-Lease Program (umowa pożyczki-dzierżawy), który to program łagodzi przepisy dotyczące wypożyczenia i dzierżawy sprzętu Ukrainie bez wprowadzenia jednak nowych mechanizmów transferu i dodatkowych środków. Głównymi sponsorami ustawy byli senatorzy Richard Blumenthal (D) i Lindsey Graham (R), którzy po swojej kolejnej szóstej wizycie w Ukrainie wezwali do zaproszenia Ukrainy do NATO oraz zwiększenia wsparcia dla jej sił zbrojnych w latach 2024-2025.
Charakterystyczny był też fakt niewłączania przez Kongres 18 grudnia do budżetu obrony USA na 2025 rok (w wysokości 895 mld dol.) ponownego wprowadzenia programu Lend-Lease dla Ukrainy. Ukraińskie lobby zabiegało o ten program, gdyż pozwalał prezydentowi amerykańskiemu na kredytowanie i dzierżawienie uzbrojenia dla Kijowa bez dodatkowej zgody Kongresu.
Nowy 119. Kongres rozpoczął obrady 3 stycznia 2025. Republikanie mają w nim nieznaczną przewagę zarówno w Izbie Reprezentantów (217-215) oraz jednego głosu w Senacie. Dla kwestii ukraińskiej niepomyślny był ponowny wybór Mike Johnsona (R), który wstrzymywał uprzednio pomoc dla Kijowa, na przewodniczącego Izby Reprezentantów oraz wycofanie się z Senatu Mitch McConnella, orędownika sprawy ukraińskiego, przywódcy mniejszości republikańskiej w poprzedniej kadencji. Pierwszym aktem prawnym dotyczącym Ukrainy, przedstawionym nowemu Kongresowi, był projekt rezolucji z 6 stycznia, która nie doczekała się aprobaty Kongresu w 2024 roku. Potępia ona akty ludobójstwa popełniane przez Rosjan w Ukrainie i wzywa do pociągnięcia ich sprawców i mocodawców do odpowiedzialności.
Priorytetami dla obecnej (nikłej) większości Republikanów w obu izbach Kongresu są migracja, ochrona granic, polityka energetyczna i obniżka podatków. Brak jedności wśród Republikanów stwarza tym samym szansę dla rzeczników sprawy ukraińskiej kontynuowania praktycznej i dalekosiężnej pomocy na rzecz Ukrainy.
Istotnym atutem w amerykańskiej walce politycznej dotyczącej Ukrainy jest postać prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Jego działalność i postawa jako młodego, odważnego, a zarazem nowoczesnego przywódcy kraju broniącego się przed silniejszym tyranem przyniosły mu rozpoznawalność i szacunek utożsamiany z współczesnym wizerunkiem jego ojczyzny. Właściwie jest to jedyna postać z Ukrainy szeroko znana w społeczeństwie amerykańskim. Po dwóch latach sukcesu, polityczna gwiazda prezydenta walczącej Ukrainy zaczęła powoli wygasać. Najważniejszy powód tego procesu to rzecz oczywista niepowodzenia militarne wojsk ukraińskich, ale nade wszystko prezydencka kampania wyborcza w USA. Mimowolnie Zełenski stał się ofiarą rywalizacji przedwyborczej. Z wdzięczności za udzielane wsparcie był lojalny wobec Bidena i Demokratów, ale jednocześnie musiał mieć kontakty z Trumpem i jego doradcami. Niestety w czasie oficjalnej wizyty 27-28 września stronę ukraińską spotkały same niepowodzenia. Po pierwsze „Plan zwycięstwa” przedstawiony przez Zełenskiego, mający w założeniu doprowadzić do zakończenia konfliktu, nie spotkał się z zainteresowaniem strony amerykańskiej, gdyż nie zawierał przełomowych decyzji. Niefortunnie przebiegała także wizyta w fabryce broni w Pensylwanii, w której nie uczestniczyli Republikanie. Doprowadziło to do ostrej reakcji tej partii, oskarżającej władze Ukrainy o bezpośrednią ingerencję w wybory prezydenckie w USA. Przewodniczący Izby Reprezentantów Mike Johnson domagał się nawet dymisji ukraińskiej ambasador w USA Oksany Markarowej, odpowiedzialnej za organizację wizyty w fabryce.
Kolejnym błędem prezydenta Zełenskiego było jego stwierdzenie opublikowane w wywiadzie dla „New Yorker”, mówiące o tym, że „Trump tak naprawdę nie wie, jak zakończyć wojnę, nawet jeśli wydaje mu się, że wie jak. W przypadku tej wojny często im głębiej się jej przyglądasz, tym mniej rozumiesz”. Komentując wypowiedzi kandydata na wiceprezydenta, Jamesa Vance’a, zanegował jego koncepcję osiągniecia pokoju kosztem ustępstw terytorialnych Ukrainy. Reakcja Trumpa sprowadzała się do negatywnej opinii o samym prezydencie – „najlepszym sprzedawcy na ziemi” i jego sympatii dla Demokratów, którzy „karmili Zełenskiego pieniędzmi i amunicją, jakiej żaden kraj wcześnie nie widział”.
Samo spotkanie Trump – Zełenski także nie przyniosło poprawy wzajemnych relacji. Co ciekawe, postawa administracji prezydenckiej oraz Partii Demokratycznej w czasie tej wizyty była ostrożna i zachowawcza. Wynikała z obawy przed wykorzystaniem deklaracji zbyt dużego wsparcia dla Kijowa oraz z chłodnej oceny „planu zwycięstwa” prezydenta Ukrainy.
Co najważniejsze, Załenski nie uzyskał w czasie wizyty zgody na stosowanie amerykańskich i brytyjskich rakiet dalekiego zasięgu przeciwko celom militarnym na terytorium Federacji Rosyjskiej. Nie rozpoczęto też rozmów na temat nowych środków pomocy wykraczających poza wykorzystaniem dotychczasowego pakietu 61 mld dolarów.
Prezydent Biden rozmawiał telefonicznie 10 stycznia 2025 r. z prezydentem Zełenskim. Rozmowa odbyła się zamiast odwołanego spotkania liderów w Rzymie; wśród tematów były m.in. nowe sankcje nałożone przez USA na ponad 400 podmiotów z rosyjskiego sektora energetycznego, w tym na dwa z największych koncernów naftowych.
Lobby ukraińskie
Wyniki obrad i głosowań Kongresu w pewnym stopniu zależą od lobby ukraińskiego: państwowego i pozarządowego. Rok 2024, jak przedstawiono powyżej, nie zapisał się sukcesami i pokazał raczej malejące znaczenie ukraińskiego lobby, które zrobiło karierę w dwóch poprzednich latach. Do najpoważniejszych organizacji należy instytucja parasolowa The American Coalition for Ukraine, powstała po inwazji Rosji na Ukrainę i skupiająca ponad 100 organizacji w celu promowania ustaw proukraińskich w Kongresie, wywierania nacisku na decyzje administracji, informowania opinii publicznej o sytuacji w Ukrainie i prowadzenia akcji charytatywnych na rzecz ofiar wojny. We wrześniu 2024 r. w Waszyngtonie ok. 500 delegatów ze Stanów Zjednoczonych obradowało w ramach piątej już konferencji „Ukraine Action Summit”, i jak dotąd odbyło też setki spotkań na Kapitolu.
O coraz mniejszym znaczeniu lobby ukraińskiego świadczą także koszty przedsięwzięcia. Wg Foreign Lobby Watch na usługi lobbystyczne w 2024r. rząd Ukrainy wydał 62,500 dol., natomiast organizacje pozarządowe wydatkowały 2,383,423. W porównaniu do roku 2022: 4,980,392 i 3,259,806 dolarów. Mimo że skala lobbingu znacząco zmalała, to w dalszym ciągu 18 firm zarejestrowanych jest jako reprezentujące sprawy Ukrainy, przy ponad 40 w 2022 r. Większość z nich prowadzi działalność pro bono. Dla porównania warto przytoczyć fakt, że wg „Politico” z 5.11.2024r. brytyjski lobbysta, Jim Murphy wyłożył sumę $954,570 dol. na kampanię popierającą interesy ukraińskie w USA.
Sankcje i sojusze
Mimo szerokich sankcji Rosja zniosła je lepiej niż się spodziewano. Jej gospodarka zajmuje 11 miejsce na świecie, a w roku 2024 odnotowała wzrost o 3,6%., m.in. dzięki zwiększonemu eksportowi ropy do Chin, Indii i Turcji i przestawieniu się na gospodarkę wojenną.
Stany Zjednoczone ciągle współpracują z Europą w sprawie sankcji, wsparcia wojskowego i ekonomicznego dla rządu w Kijowie, ale UE zdaje się być coraz bardziej podzielona politycznie w tej kwestii. Natomiast obserwuje się wzrost poparcia dla partii sprzeciwiających się wsparciu Ukrainy w konflikcie z Rosją, w Niemczech, Francji, na Węgrzech, Słowacji, Austrii a ostatnio w Rumunii i Bułgarii. Waszyngton nie zyskał tez nowych sojuszników. Większość państw apeluje o rozpoczęcie negocjacji i rozwiązanie konfliktu drogą pokojową.
Widmo negocjacji
Poza mniej lub bardziej barwnymi zapowiedziami kandydata na prezydenta, Donalda Trumpa, osiągnięcie zawieszenia broni na Ukrainie i rozpoczęcie negocjacji pokojowych, prawdziwa dyskusja na ten temat została zainicjowana przez emerytowanego generała Keith Kelloga nominowanego już przez prezydenta elekta specjalnym wysłannikiem USA ds. Rosji i Ukrainy. Jest on współautorem raportu America First, Russia, & Ukraine z kwietnia 2024 r., gdzie zawarto rekomendacje dotyczące zakończenia wojny. Autorzy uważają, że Ukraina nie jest w stanie odzyskać całości okupowanego przez Rosję terytorium poprzez kontynuowanie walk. Stąd też dalsze wspieranie Ukrainy przez USA będzie tylko przedłużaniem konfliktu na wyniszczenie, a jednocześnie marnowaniem zapasów amerykańskiego uzbrojenia i sprzętu wojskowego, niezbędnego w przyszłości na innych teatrach działań.
Zdaniem Kellogga celem amerykańskich działań jest dążenie do zawieszenia broni, a następnie negocjacji pokojowych. Natomiast, aby osiągnąć dobrą pozycje wyjściową, Waszyngton musi dalej dozbrajać Ukrainę, ale stawiając jej warunek gotowości podjęcia przez nią rozmów z Rosją. Ustępstwem dla strony rosyjskiej za podjęcie rozmów miałoby być odsunięcie o kilkanaście lat perspektywy członkostwa Ukrainy w NATO oraz ograniczone zniesienie sankcji. Ostateczne porozumienie pokojowe musiałoby zawierać gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy. Zniesienie sankcji wobec Rosji łączyłoby się z przekazaniem części zysków ze sprzedaży rosyjskiej ropy i gazu na odbudowę Ukrainy.
Raport Kelloga dotyczy najważniejszych wezwań stojących przed Stanami Zjednoczonymi oraz stanowi pierwszą i właściwie jedyną poważną propozycję strategiczną. Ani administracja, ani politycy Partii Demokratycznej nie przedstawili alternatywnego programu. Dziś konflikt nie toczy się już o odzyskanie okupowanych przez Rosjan obszarów, ale o to, czy Ukraina stanie się marionetką Rosji czy też utrzyma swoją suwerenność i prozachodni kurs.
Zdaniem większości amerykańskich elit politycznych w obecnej i dającej się przewidzieć przyszłości wojna ukraińsko-rosyjska skazana jest na pewien rodzaj zakończenia: zawieszenie broni, rozejm, negocjacje pokojowe, porozumienie i ewentualnie traktat pokojowy. Nie jest rzeczą ważną czy nastąpić to może, jak sugeruje Trump, 180 dni po jego zaprzysiężeniu, czy po 100 dniach – jak sądzi Keith Kellog.
Dwie oczywiste przeszkody stoją na drodze do rozpoczęcia rozmów negocjacyjnych. Pierwsza, trudniejsza przeszkoda, to zgoda Putina, stawiającego wstępne warunki niedopuszczalne i dla USA, i Ukrainy. Druga trudność to przekonanie Kijowa, który jak dotąd nie akceptuje m.in. żadnych zmian terytorialnych. O ile w przypadku Ukrainy Trump może po prostu zagrozić wstrzymaniem dostaw sprzętu wojskowego i scedować cały proces polityczny na Europę, o tyle uzyskanie zgody Putina wiąże się z obietnicą ustępstw jeszcze przed rozpoczęciem negocjacji.
Niezależnie od powyższych wyzwań USA, Ukraina i Rosja stoją przed kilkoma strategicznymi dylematami. Pierwszy dotyczy konsekwencji ewentualnej utraty ziem zagrabionych przez Moskwę; czy będzie to tylko zawieszenie broni i w nieznanej perspektywie trwały pokój, czy też część utraconych ziem Rosja zgodzi się objąć rodzajem międzynarodowej administracji. Ponadto wydaje się, że Amerykanie będą dążyć do ustalenia strefy przygranicznej patrolowanej przez siły międzynarodowe. W tym przypadku Trump raczej zamierza w znacznym stopniu obarczyć Unię Europejska większą odpowiedzialnością zarówno przed, jak i po zakończeniu konfliktu.
Drugim dylematem jest kwestia uzyskania przez Ukrainę realnego i długotrwałego bezpieczeństwa. Członkostwo w NATO wydaje się oddalać podobnie zresztą jak jego zapowiedź. Opcja uzyskania przez Ukrainę statutu Głównego Sojusznika spoza NATO (Major Non-NATO Ally, MNA), czyli członkostwo bez gwarancji pełnego bezpieczeństwa, podobnie jak ma to miejsce z 19 państwami takimi jak Australia, Brazylia, Izrael i Japonia, jest na razie niemożliwe do zaakceptowania przez Kijów. Byłoby to rozwiązane podobne do tzw. „wariantu izraelskiego” gwarancji bezpieczeństwa, który obejmuje sojusz polityczny i tak duże wsparcie militarne, że odstraszyłoby Rosję od dalszych działań agresora. Pytanie pozostaje, czy ten model powinien mieć charakter tymczasowy czy też nie.
Jak dotąd panuje cisza nad żądaniami Ukrainy odnoście odszkodowań i rekompensat oraz powrotu swoich obywateli, pod przymusem wywiezionych do Rosji. Ukraina domaga się także ukarania wszystkich oficerów i żołnierzy rosyjskich, którzy popełnili zbrodnie wojenne, a także ukaranie przywódców władz Rosji (łącznie z Putinem) odpowiedzialnych za wywołanie i wojny i skazanie obywateli Ukrainy na cierpienia, śmierć i zniszczenia.
Kluczowe kwestie formatu, miejsca i czasu negocjacji są oczywiście wtórne wobec uzgodnienia ramowych pozycji wyjściowych. W negocjacjach najważniejsze będą więc dwie sprawy: terytorialna, czyli przyszłe granice Ukrainy i Rosji oraz sprawa bezpieczeństwa, czyli obecność Ukrainy lub brak jej obecności w przyszłych sojuszach, głównie NATO, ale także UE. Wydaje się, że powodzenie negocjacji zależy w bardzo dużym stopniu od USA.
Na rozpoczęcie rozmów wpływa nie tylko sytuacja na froncie oraz postawa Donalda Trumpa. Wydaje się, że zarówno w Stanach Zjednoczonych, ale także w Europie, wzrasta z jednej strony zobojętnienie i znużenie wojną w Ukrainie oraz, z drugiej strony, brak przekonania o zwycięstwie Kijowa. Jednocześnie panuje coraz większe przekonanie, że przedłużanie obecnej wojny na wyniszczanie jest bardziej korzystne dla reżimu Putina, a jednocześnie zbyt kosztowne dla sojuszników Ukrainy. Przy gasnącej popularności prezydenta Zełenskiego, słabnącym lobby ukraińskim i niższych notowaniach poparcia dla działań wojennych zarówno na Zachodzie, jak i samej Ukrainie, politycy amerykańscy i europejscy mają właściwie wolną rękę i nie muszą się liczyć z ewentualnymi protestami opinii publicznej, poza radykalnymi środowiskami ukraińskimi.
Trudno jest podjąć dyskusje na temat przyszłej amerykańskiej ekipy prezydenckiej, ponieważ Trump może w każdej chwili zmienić decyzje personalne. Trzy kandydatury w przygotowywanym gabinecie budzą szczególne obawy wśród liderów ukraińskich. Tulsi Gabbard, która za wojnę w Ukrainie obarczała NATO i Bidena oraz mówiła o laboratoriach broni biologicznej w Ukrainie, ma zostać dyrektorką wywiadu narodowego. Na sekretarza stanu Trump desygnował byłego senatora Marca Rubia, orędownika zakończenia wojny w Ukrainie oraz ostrego kursu wobec Chin. Z kolei na sekretarza obrony wybór prezydenta elekta padł na Pete Hegseth’a, komentatora Fox News i weterana amerykańskiej armii. Na szczęście podsekretarzem stanu odpowiadającym za politykę zagraniczną ma zostać doświadczony strateg Elbridge Colby, który w czasie pierwszej kadencji prezydenta elekta w resorcie obrony odpowiadał m.in. za Narodową Strategię Bezpieczeństwa. Podobnie oceny i spekulacje na temat samego Trumpa jako przyszłego lidera USA nie wnoszą na razie nic pewnego i nowego. Jeśli mówimy o polityku nieprzewidywalnym i niewychowanym, wszelkie prognozy skazane są na niepowodzenie.
Pewne jest tylko duże zróżnicowanie w partii Republikańskiej i coraz większa rola Elona Muska, który formalnie ma zająć się reformą administracji, ale w ostatnich wypowiedziach poruszał tematykę polityki zagranicznej i roli Stanów Zjednoczonych. Jego postawa wobec wojny w Ukrainie nie jest jednoznaczna. Jest właścicielem Starlink, konstelacji satelitów internetowych, partnera Ukrainy w nowoczesnej komunikacji w czasie rzeczywistym w działaniach wojennych. Największy ukraiński operator komórkowy Kyivstar podpisał w grudniu 2024 umowę ze Starlink na wprowadzenie łączności satelitarnej direct-to-cell. Natomiast w czasie kampanii wyborczej Musk krytykował pomoc USA dla Ukrainy i twierdził, że Putin nie może przegrać wojny. Ta dwutorowość postawy amerykańskiego miliardera jest charakterystyczna dla wielu jego kolegów i przeciwników.
Wydaje się, że w ocenie minionego roku polityki Waszyngtonu wobec Kijowa można się pokusić o kilka generalizacji.
1. Był to rok pożegnania z polityką idealistyczną wierzącą w przywódczą odpowiedzialność Ameryki, przy jednoczesnym braku odpowiednich środków, które pozwoliłoby na odstraszenie Rosji i zatrzymania jej agresji. Po pierwszym okresie podziwu, a także tradycyjnie amerykańskiej troski o państwa prześladowane przez reżim, nadszedł w minionym roku czas na racjonalną refleksję, która prowadzi do opcji negocjacyjnej. Podobnie jak w innych przypadkach, początkowy idealizm ustępuje realizmowi, a szczytne ideały praktycznym interesom.
Można by powiedzieć, że i tym razem elity amerykańskie okazały się być „reluctant crusaders”, czyli niechętnymi krzyżowcami. Z jednej strony, szlachetny cel ratowania dalekiego kraju, ale z drugiej strach przed eskalacją i zagrożeniem wynikającym z bardziej konsekwentnego i adekwatnego użyczania pomocy, nie mówiąc już o bezpośrednim uczestnictwie w wojnie z nieprzewidywalnym, lecz potężnym barbarzyńcą.
2. Administracja Bidena nie zdołała także przekonać współobywateli o słuszności zaangażowania we wsparcie Ukrainy oraz w doniosłość i znaczenie postawy Ukraińców. Stopniowo przegrywana batalia o suwerenność Ukrainy była również wynikiem konfliktu i silnej polaryzacji między partiami Demokratów i Republikanów, czyli niezgodnej z tradycją sytuacji, w której główne cele polityki zagranicznej są ponadpartyjnie ustalone i realizowane. Ta szczególna sytuacja była spowodowana postacią Donalda Trumpa oraz izolacjonistycznym ruchem MAGA.
3. Pesymizm wynikający z rozwoju sytuacji na froncie ukraińsko-rosyjskim i z perspektywy negocjacji, w gorszej pozycji niż miałby ją zdeterminowany przeciwnik, nie jest być może widoczny na korytarzach Waszyngtonu i na salonach Zachodu, a także nie jest pokazywany wyborcom. Natomiast na pewno obecny jest w sercach ofiar i bohaterów wojny. Nie pomoże jednakże nikomu, tylko agresorowi.
15.01. 2025
Kultura Enter
2025/01 nr 112