Strona główna/ESEJ PODRÓŻNY. Tohu wabohu

ESEJ PODRÓŻNY. Tohu wabohu

Aleksandra Zińczuk

Michał P. Markowski w eseju Między widzialnym a niewidzialnym wyróżnił dwie postawy związane z niewidzialnym – tajemnicą: kaliptyczną i apokaliptyczną. Grecki źródłosłów apokalipsy oznacza „objawianie” albo „ujawnianie”. Apokaliptycy więc wierzą, że niewidzialne jest tylko „chwilowym sekretem, który (…) zostanie odsłonięty”*. Myślenie kaliptyczne od greckiego kalupto („zasłaniać”, „zakrywać”), wskazuje na odmienną tendencję: to, co niewidzialne, na zawsze już takie pozostanie. Według tego literaturoznawcy kultura zachodnia zdecydowanie „przekłada strategie apokaliptyczne nad kaliptyczne”. Zatem próbujmy poruszać się w przeciwnym kierunku.

1.

Rzeka. Jest spokój światłami osnuty,
I mówi Bunia, co mu w sercu taje:
O wodo, wodo, jak ty jestem smutny,
Chyba anieli się w tobie pluskają.
(M. Kulbak, tłum. A. Kamieńska)

Trudno określić, gdzie właściwie zaczyna się ta historia. Nad Bugiem, Wilejką, a może nad Srebrną. Czy jest opowieścią o końcu czy jednak początku świata? Czy rozpoczyna się odczytywaniem hebrajskich liter na przedwojennej pocztówce pisanej przy drewnianym stole włodawskiej kamienicy przy Rynku 14, skąd Jona Heberman** wysyła w 1938 r. korespondencję z załączonymi badaniami etnograficznymi na ulicę Wiwulskiego w Wilnie. Właśnie pod tym adresem mieścił się Żydowski Instytut Naukowy, z którym z pewnością miał twórcze kontakty Mosze (Mojżesz) Kulbak. A może jednak prolog odbył się w Smorgoniach, słynących z tresury niedźwiedzi? W tej właśnie miejscowości, na terenach obecnej Białorusi urodził się gigant literatury żydowskiej – Mosze Kulbak. Albo może tę opowieść lepiej zacząć od końca, a więc w 1937 r. w Mińsku, kiedy artystę zamordowali sowieci jako rzekomego „polskiego szpiega” i członka organizacji antysowieckiej? Zginął zaraz po aresztowaniu, czyli 29 października 1937 r. Jego ciało spoczywa w masowym grobie w Kuropatach. A może jego los zaczyna się w ekspresjonistyczno-brunatniejącym Berlinie lat dwudziestych, tam, najpierw na studiach, następnie związany z teatrem wyjechał, pragnąc się dokształcić, lecz z powodów finansowych zadowolił się skromną suflerką? Albo w sercu Wilna u progu pierwszej wojny światowej, gdy po uzyskaniu wyczekiwanej niepodległości nasi legioniści urządzali żydowski pogrom, i gdzie potem Kulbak szefował PEN Clubowi? Albo w endeckiej rzeczywistości odrzucającej jego starania o obywatelstwo polskie, zresztą na pewno nie tylko jego jedynego, który publikował w jidysz?

Jego tajemnicza i niejednoznaczna opowieść Mesjasz z rodu Efraima była pisana w Berlinie w 1922 roku. Jak zauważyła Bella Szwarcman-Czarnota: W istocie jest to nowela czy proza poetycka, a może proza z poezją – jako że tekst przetykany jest wierszami i zaklęciami. Sam pisarz jednak wyposażył swoje dzieło w podtytuł „Powieść”. W liście do krytyka Szmuela Nigera Kulbak napisał: „Najlepiej wypowiadam się w wierszach krótszych lub dłuższych i dlatego chcę znaleźć taką formę, która na wielkim obszarze przy pomocy różnych postaci wyrażałaby nie jakiś określony ogląd świata, lecz czystą lirykę”. 

Kim był ów „bard wileński”, wędrujący (bywało, że zimą w sandałach) z bujną czupryną granatowo-kruczych włosów choćby ulicą Wiwulskiego? Kogo tak uwielbiali uczniowie, a na jego spotkaniach autorskich brakowało miejsc? Bliższa była mu chabadzka szkoła białoruskiego chasydyzmu czy Księga Zohar?
Pochodził z prowincjonalnej miejscowości Imperium Rosyjskiego, później uczęszczał do nowoczesnego chederu, do rosyjsko-żydowskiej szkoły elementarnej, znał rosyjski i studiował w jesziwie. Dzieciństwo spędzał blisko natury. Tragiczny los Kulbaka jest przykładem zbiorowego losu pisarzy okresu wielkiego terroru, ale także wpisuje się w historię wielonarodowego pogranicza. Nasz bohater uosabia postać, w której krystalizowały się losy intelektualistów czasu wielkiej stalinowskiej czystki. Poprzez jego historię można czytać skomplikowaną pograniczność kultur. Kulbak związany z Białorusią, Litwą, Polską, i przede wszystkim kulturą żydowską, ostatecznie zostaje ofiarą politycznego totalitaryzmu. Urodził się na pograniczu białorusko-litewskim, pisał w jidysz, i nie uniknął wyroku śmierci mimo znajomości języka rosyjskiego i „kultury” imperialnej Rosji…

2.

Kiedy Czesław Miłosz po raz pierwszy odwiedził Wilno jako jedenastoletni chłopiec, Kulbak był w intelektualnym rozkwicie. Tworzył teatr, był nauczycielem i przewodnikiem dla żydowskiej inteligencji. O jego talencie przypominali w powojennej Polsce przede wszystkim Daniel Kac i wspomniana Bella Szwarcman-Czarnota. Kulbak przywoływał w rodzinie Belli Szwarcman żywe wspomnienia, ponieważ był nauczycielem jej rodziców! Podobno kochały się w nim wszystkie panny. Aczkolwiek w książce wspomnieniowej Zusmana Segałowicza Tłomackie 13 przypomniany jest z nie najlepszej strony podczas pobytu w warszawskiej siedzibie Związku Pisarzy i Dziennikarzy Żydowskich, gdzie urządził prawdziwy skandal, łajając podejmujących go twórców. Mimo tego Kulbak był powszechnie uwielbiany, a fascynował się losem prostych ludzi, podejmując w swoich utworach wątki kultury jemu najbliższej, tej – w której wzrastał. Robił to w sposób absolutnie fascynujący, a jego język poetycki jest ponoć nieprzekładalny. Fascynujący język, jakim pisał, pozostaje na tyle hermetyczny, że dla tłumaczy jest wciąż dużym wyzwaniem.

Chociaż białoruscy twórcy z powodzeniem zdołali w ostatnich latach przywrócić jego biografię i twórczość. Pojawiły się choćby jego przekłady poezji tłumaczone przez współczesne poetki i poetów (m.in. Hannę Jankutę, Andreja Chadanowicza, dzielących dziś losy pisarza, też przebywających na uchodźctwie). W 2022 roku ukazała się w niezależnym wydawnictwie Vesna edycja poezji w dwóch tomach: oryginał w jidysz oraz tekst równoległy – transliteracja i białoruskie tłumaczenie. Ukazały się Wszystkie wiersze i poematy, a także nowe (oraz pełne!) tłumaczenie Zełmienian. Do druku przygotowywany jest ostatni tom, uwzględniający obszary aktywności pisarza takie jak: teatr, artykuły, korespondencja. I czekam na pierwszą biografię, nad którą od wielu lat pracuje Siarhiej Supa.

W czasie pandemii badając w Wilnie twórczy życiorys Kulbaka, obrałam trudniejszą, jeszcze nieoznaczoną trasę śladami jego życia. Na szczęście dzięki Siarhiejowi Supie, niestrudzonemu tłumaczowi, odkrywałam miejsca, gdzie pisarz pomieszkiwał pod różnymi adresami: J. Basanavičiaus 23, Totorių 24 oraz Karmelitų 5 (na którym znajduje się pamiątkowa płyta), a także gdzie pracował w Realnym Gimnazjum przy ul. Końskiej 1 (dziś Arklių) i Seminarium Nauczycielskim przy ul. Orzeszkowej 7 (aktualnie plac Kudirki). Tą wileńską „Jerozolimą Północy”, miasta genialnego Gaona, zostały przesiąknięte zaułki, kamienie i podwórka, zaklęte nie tylko w polskim romantyzmie i wzniosłym baroku, lecz także twórczości grupy Jung Wilne, przejmujących poetyckich świadectwach Abrahama Suckewera – niedoszłego noblisty, czy płótnach Samuela Baka. 

W poetyckich i prozatorskich utworach Kulbaka nie może  zabraknąć cadyków, legendarnych Sprawiedliwych, specyficznych anielskich bytów, które przed światem doczesnym są na ziemi ukryte. Sprawiedliwi są ukryci, ponieważ muszą pozostać nieznani, niczym boskie imiona. Nieprzypadkowo jedno z imion boskich brzmi Joszew Seter, czyli Przebywający w Ukryciu (Psalm 91:1). Sprawiedliwi czasem nawet sami nie zdają sobie sprawy ze swojego powołania do świętości. Ponieważ liczbę 36 reprezentują litery alfabetu hebrajskiego: lamed (ל) i wow (ו ), trzydziestu sześciu często nazywanych jest lamedwownikami. Trzydziestu sześciu sprawiedliwych ludzi musi żyć w każdym dniu i w każdym pokoleniu, aby świat mógł trwać. Tym pokornym mężom poświęcony jest tom prozy poetyckiej Mesjasz z rodu Efraima (spolszczenie z angielskiego Krzysztofa Czyżewskiego wydał Ośrodek Pogranicze). Kulbak napisał też osobny poemat o jednym cichym Sprawiedliwym pt. Lamedwownik.

3.

I nadeszła noc przed Dniem Sądu. Chmury brunatne, naładowane ogniem (…) Obok młyna ustawili się Sprawiedliwi (…) I nie było czym oddychać. Ludzie wzdychali z biedy, tylko Milczkowie szli z odsłoniętymi, krzemiennymi twarzami
i wpatrywali się swoimi cielęcymi
[por. pobożna krowa od: caddik, czyli święty Sprawiedliwy) – az] oczami w ciemność.
(…) Chałupka reb Symchy leżała przewrócona, jego dobytek był rozrzucony, połamany i zniszczony.
Reb Symcha się zatrzymał, a tylko krzyknął do jęczącego wiatru: – Ja to odbuduję!
(M. Kulbak, tłum. Ch. Porajer)

Sprawiedliwi nie należą do żadnej z uprzywilejowanych grup, są cisi i ubodzy w duchu, odrzucają wszystko, co może mamić i sprowadzać na błędne ścieżki. Rozczochrani, zadumani palą fajki u stóp boskiego tronu – takich odnajdziemy u Kulbaka. Prezentują się inaczej wśród biesiadujących cadyków i pijanych aniołów Mangerowskiej Księgi Raju. Ale podobnie uchwycił ich rys twórca – uosabiają bardziej cechy przyziemne i ludzkie niż boskie. Bohaterom Kulbaka bliżej raczej do „batalionu” biedoty podejrzanych włóczęgów z powieści Golem Gustava Meyrinka. W Mesjaszu człowiek zostaje wywyższony spośród najniższych, nieuprzywilejowanych warstw: ubogi, samotny, stary – młynarz Benia, kominiarz, szewc, łaziebny, muzykant. Co więcej istotna jest rola kobiet, w dodatku tych należących do innego wyznania. Bo dołącza do bohaterów Mesjasza chrześcijanka, a także zbuntowany anioł i kusicielka Lilit. Poza tym bohaterami są prości chłopi, milczące byty anielskie oraz ich trzoda. Nie znajdziemy tu jednak patosu, ale ludzkie sprawy dnia codziennego oraz podążanie prostaczków za Mesjaszem. U Kulbaka, również zgodnie z duchem nauk kabalistycznych, zostaje przywołana tradycja, w której występuje dwóch mesjaszy – pierwszy zapowiadający drugiego. Pierwszy jest potomkiem z rodu Józefa (syna Jakuba) – dokładniej synem lub potomkiem tytułowego Efraima, a drugi pochodzi z rodu Dawida. 

A co z tą opowieścią możemy zrobić dzisiaj? Martin Buber zauważył: „O tej godzinie, w jakiej jest dziś świat, chodzi w ogóle o to (…), by poznawać rzeczywistość wieczną i w oparciu o jej siłę stawić czoło obecnej rzeczywistości. W tej nocy polarnej nie idzie o wskazywanie drogi, lecz o pomoc, by wytrwać z gotowością duszy, aż zaświta poranek i droga ukaże się tam, gdzie nikt się jej nie spodziewa”. Otóż najpierw z powodu ogólnoświatowej pandemii nieuchronnie wkroczyliśmy w lata dwudzieste w stan pozornego bezruchu. Pozornie niepożądanego. Jakby miała nastąpić nowa epoka. Nie koniec właśnie, ale nowa era.
No więc znaleźliśmy się w latach dwudziestych. W alfabecie hebrajskim cyfra dwa jest odpowiednikiem litery bet, zaś od bet świat bierze swój początek. Potem przyszedł rok 2022, rok wojny rosyjsko-ukraińskiej. Przypatrzmy się owej figurze. Twórczość Kulbaka obfituje w kabalistyczne podstawy gematrii. Gdzie ostatnią, czyli 22. literą alfabetu jest ת.  Zaś literze taw odpowiada liczba 400, będącej boską pieczęcią, pewną kulminacją, całością i pełnią. Równocześnie litera ta w pewnym sensie kończy proces stwarzania świata i jego dalszej emanacji. Pełni rolę zamknięcia, kropki, końcówki, za którą już nic się nie rozprzestrzenia. Może to oznaczenie końca świata, który do tej pory znaliśmy? Jesteśmy więc na początku (bereszit) nowego czy na końcu starego?

3.

I Żydzi wyszli do niego ze swych synagog, księża z kościołów, studenci z jesziwy, kobiety.
Otoczyli go i całowali
poły jego płaszcza.
„Mesjaszu, przybyłeś, i cóż dodasz do Tory?” A on odrzekł:
„Nie przybyłem do was, by dodać coś do Tory. Przyszedłem, by odebrać Torę”.
(M. Kulbak, tłum. B. Szwarcman-Czarnota) 

Jesteśmy w stanie wielkiego napięcia i zamieszania, w Biblii określonej jako tohu wabohu. To egzegetyczne określenie stanu sprzed stworzenia świata, coś na kształt kosmicznej zawieruchy i nieładu, pierwotnego stanu przed stworzeniem. Momentu oddzielenia światła od ciemności, wód od ziemi. Podstawa kabalistyczna, która stanowi główny klucz do formuły poetyckiej zastosowanej w Mesjaszu mówi, że tohu pochodzi z północy i oznacza zło, które otumania ludzi. Robert Graves zauważył, że w pierwotnym stadium świat mógł składać się z dwóch prapotworów: potwora wodnego (Tohu) i lądowego (Bohu). A co jest na początku świata, tam gdzie „ziemia była bezkształtną (tohu) pustką (bohu)”? Jeden z bohaterów Kulbaka w momencie pochodu Sprawiedliwych przez małe, biedne miasteczko pełne kalekich postaci, chce naprawić ten bezwład. Nie eksplikuje tego, ale już wiemy, że reb Symcha chce dokonać tikun, naprawy świata, jego odbudowy. Czy temu podoła? Który Mesjasz jest prawdziwy? Literacki obraz Sprawiedliwych i Mesjasza nie jest jednoznaczny. W końcu jeśli przyjąć teologiczną koncepcję hester panim (ukrycie oblicza, Bóg ukrywa swoje oblicze, człowiek nie dostrzega jego obecności, ale Bóg istnieje), nie jesteśmy w stanie swoimi zmysłami pojąć tego, czego nie ma, jedynie pewną emanację.

Właściwie akcja Mesjasza rozgrywa się w dużej części w nocy, gdzieś na krawędzi świata. Według kabalistycznych ustaleń o północy Bóg wkracza do raju i widzi się ze sprawiedliwymi. A co znajduje się na końcu świata? Ano, jak na końcu zdania, i każdej skończonej księdze pewien mało widoczny, ale najmocniejszy interpunkcyjny znak. Stojąca nieruchomo kropka, statyczna, stanowiąca podstawę, domknięcie jak sprawiedliwi u krańcu świata. W alfabecie hebrajskim znakiem zamykającym pewną zakodowaną i na nowo rozkodowywaną opowieść złożoną z kolejnych liter jest właśnie ostatnia litera taw. Stanowi ona zatrzymanie rozprzestrzeniania się emanacji boskiego stworzenia. Co więcej, litera taw jest dowodem na trwałe powinowactwo energii boskiej i człowieczej, wzajemnej relacji oraz wspólnego zadania: „Dlatego [litera ] taw to tikun, naprawa świata, żeby stał się lepszy[1]. To boskie podzielenie się sobą z człowiekiem, stąd taw i tohu przypominają stworzenie świata, którego naprawa leży w ludzkiej mocy. Dlatego też taw jest też znakiem każdego człowieka. Związane jest to z żydowską tradycją: <<Przejdziesz po wnętrzu miasta, po wnętrzu Jerozolimy i nakreślisz na czołach ludzi, którzy utyskują i ubolewają nad wszystkimi obmierzłościami spełnianymi w pośród niej >> (cytat z Ezechiela 9,4). Bóg posyła archanioła Gabriela, aby oznaczył wszystkich sprawiedliwych i pozostawił pieczęć w formie litery taw na ich czołach, natomiast czoła niegodziwców oznaczył tą samą literą za pomocą krwi[2]. W ten sposób rozumiemy, że w tej literze zamyka się życie i śmierć; zresztą taw jest ostatnią literą w słowie „śmierć”.

Wielokrotnie Kulbak podkreśla mityczną podwójność oraz jej moc. Dlatego to, co pojedyncze jest niepełne. I dlatego samotność nie pozawala osiągnąć doskonałości, ta zasada obowiązuje zarówno Boga, jak i człowieka. Człowiek nie powinien być sam, owdowiały bohater niemal zamienia się w zwierzę, twarz pokrywa szczecina, pojawia się zajęcza warga. Poza tym imię Efraim oznacza „podwójną urodzajność”, „podwójnie owocny, płodny”. Ale poza głęboką symboliką biblijnej podwójności i powtórzenia, nas interesuje to, co zakryte. Księga ukrytego światła (Sefer ha-Bahir), kanon mistyki kabalistycznej, i najważniejszy przewodnik pobożnych chasydów, mówi o dwóch rodzajach światła: „Były dwa wielkie światła: i niech stanie się światło. I o tych dwóch powiedziano: że jest dobre. Święty Błogosławiony wziął jedno i ukrył dla sprawiedliwych, dla przyszłości, dla świata przychodzącego (…) Uczy to nas, że pierwszego światła nie jest w stanie oglądać żadne stworzenie”.

4.

Może ta historia ma swoje rozwinięcie nad Bystrzycą i Czechówką? Kulbak miał przecież wieczór autorski wraz z wykładem o ekspresjonizmie i impresjonizmie w Lublinie. W tym czasie w kamienicy przy Grodzkiej 5 (gdzie mieścił się mój pierwszy pokój redakcyjny Kultury Enter!) mieszkał inny żydowski poeta Josifon, czyli Josef Hernhut. Uczeń Gimnazjum Realnego w Wilnie i uczący się tam przez chwilę w 1930 r. Można przypuszczać, że znał jeśli nie samego Kulbaka, to zapewne jego twórczość. W końcu był lubelskim bibliotekarzem, poetą i dziennikarzem „Głosu Lubelskiego” (jid. Lubliner Sztyme). Zatem jego uwagi nie mógł ujść fakt, że w Lublinie 13 kwietnia 1928 r. Kulbak miał swoimi recytacjami robić furorę w słynnym Kinie Corso. W miejscu gdzie stał słynny budynek kina, w którym przemawiał Piłsudski, śpiewała Dietrich, a Łobodowski debatował z Czechowiczem. Czy doszło wtedy do spotkania poetów? Może Hernhut zaprosił mistrza Kulbaka na herbatę w skromne progi na Grodzkiej 5 i wręczył mu swój tomik wierszy? Tutejszy klimat lubelskich cadyków na pewno by Kulbakowi pasował. Lecz w którym mieście najbardziej przebijała kabalistyczna wrażliwość Kulbaka – trudno ustalić. Ale takie miasta jak Wilno czy Lublin mają szczęście być istnym teatrum metafizycznych tropów i spotkań. 

Warto w twórczości Kulbaka szukać dziś nadziei, bo mimo ponownego przemieszania (tohu wabohu), trwogi i smutku, świat jednak w niektórych miejscach się scala lub być może rodzi się na nowo. I w myśl określenia tohu wabohu konotuje to, co jeszcze bezimienne, bezforemne i bezkształtne – nie tylko w sensie materialnym, co również mentalnym. Jaki nadamy początek nowej rzeczywistości? Czy nie nazbyt skupia się nasza kultura wciąż na negacjach, niechęciach, katastroficznym końcu i apokaliptycznej wizji? Tak dużo, jeśli nie wszystko, zależy do nas, naszej wyobraźni. Zresztą skoro Edmond Jabès twierdzi, że Księga nie ma początku, nie musi to oznaczać mniej, ale więcej, bo: „Każdy początek jest początkiem księgi” [3]. A co jeśli genesis trwa, więc świat nadal stwarza się i jest to proces nieskończony? Kim będzie w kolejnych pokoleniach następnych trzydziestu sześciu Sprawiedliwych, dzięki którym jeszcze świat istnieje? Kimkolwiek by nie byli, pozwólmy rozgościć się tajemnicy, żeby świat nie wypadł z kolein.

Aleksandra Zińczuk
2022-2023

*Michał Paweł Markowski, Nieobliczalne. Esej, Kraków 2007.
**Nie do końca czytelne nazwisko (Heberman bądź Hoberman) na karcie pocztowej, wysłanej do Wilna z Włodawy, którą wyszperałam w internecie. Dziękuje za pomoc w odczytaniu korespondencji w języku jidysz Agnieszce Zachariewicz oraz za jej robocze tłumaczenia niepublikowanego po polsku dramatu Kulbaka o Jakubie Franku, w którym również pojawiają się Sprawiedliwi. Pani Belli Szwarcman-Czarnocie oraz panu Siarhiejowi Šupie jestem wdzięczna za konsultację całości niniejszego tekstu oraz podzielenie się własnymi przekładami Kulbaka.
1Lawrence Kushner, Księga liter, przeł. Piotr Paziński, Kraków-Budapeszt 2012, wyd. Austeria, s. 90.
2Ibid. 88-89.
3Edmund Jabès, Księga dialogu, przeł. Adam Wodnicki, Kraków-Budapeszt 2012, wyd. Austeria, s. 9.

Dodatkowa literatura:
Daniel Kac, Na krawędzi życia, Warszawa 1993.
Sefer ha Bahir, przeł. z j. hebrajskiego rabin Sacha Pecaric, Kraków 2019. 
Gershom Sholem, Kabała i jej symbolika, tłum. Ryszard Wojnakowski, Warszawa 2020.
Joanna Degler, Jung Wilne: żydowska grupa artystyczna, Wrocław 2005.
Tora Pardes Lauder, Księga Czwarta Bemidbar, przeł. z j. hebrajskiego rabin Sacha Pecaric, Kraków 2005.
Piotr Nazaruk; http://teatrnn.pl/leksykon/artykuly/zycie-literackie-zydow-lubelskich/#szolem-alejchem-i-icchok-lejb-perec-w-lublinie
Mojsze Kulbak in Lublin, „Lubliner Tugblat”, R.11, nr 86 (13 kwietnia 1928), s. 5.

Kultura Enter
2025/02 nr 113–114

Czarno-biała fotografia ze wschodem słońca lub księżycem.

Jesteśmy w stanie wielkiego napięcia i zamieszania, w Biblii określonego jako „tohu wabohu”. To określenie opisujące stan sprzed Stworzenia, coś na kształt kosmicznej zawieruchy i nieładu, pierwotnego stanu przed aktem (w trakcie?) kreacji. Fot. Roman Kravchenko.

Mosze Kulbak (drugi od prawej) z grupą aktorów. Zbiory dzięki uprzejmości Muzeum Historii Żydów im. Gaona w Wilnie (oraz kolejne).

Portert Mosze Kulbaka z żoną Zeldą i synkiem Ilją (Eliaszem).

Kulbak (na samej górze po środku) z uczniami gimnazjum wileńskiego.

Mosze i Zelda Kulbakowie z synem Ilją i córką Maxa Erika, Elią. Mińsk 1930.

Czarno-biała fotografia z nauczycielami gimnazjum żydowskiego w Wilnie.

Kulbak (drugi rząd, trzeci od lewej), pisarz jidysz H. Leyvik (czwarty od lewej) oraz pedagog i lider chóru Jakow Gershteyn (piąty od lewej) z uczniami z Żydowskiego Realnego Gimnazjum w Wilnie, lata 20. XX wieku. Zdjęcie E. Cejtlin. Fotografia archiwalna ze zbiorów YIVO.

Graffiti dawnego żydowskiego mieszkańca Wilna na ścianie budynku

Graffiti przedstawiające dawnego żydowskiego mieszkańca Wilna przy ul. Švarco 1 w Wilnie. Wykonanie: litewska artystka i inicjatorka projektu "Ściany pamiętają" Lina Šlipavičiūtė-Černiauskienė. Współczesne fotografie - Aleksandra Zińczuk.

Jedno z mieszkań Poety, ul. J. Basanavičiaus 23.

Widok na kamienicę, w której mieszkał Kulbak przy Totorių, 24.

Wileński mural

Żydowskie Państwowe Muzeum Wilna Gaona, tzw. Centrum Tolerancji w Wilnie.

Wileńskie getto w malarstwie Samuela Baka w zbiorach stałej ekspozycji Muzeum Wilna Gaona.

Pamiątkowa tablica poświęcona legendarnej grupie twórców Jung Wilne i Abrahamowi Suckewerowi.

Teatr na Pohulance – teatr w Wilnie, od 1913 siedziba Teatru Polskiego; w latach 1925–1929 siedziba teatru „Reduta”.. Nazwa pochodzi od nazwy ulicy Wielka Pohulanka (obecnie J. Basanavičiusa).

Nieistniejący budynek, w którym mieściła się siedziba JIVO na ul. Wiwulskiego 18 w Wilnie, źródło: www.bernardinai.lt

Poetycki tom Mosze Kulbaka "Nowe pieśni" wydany w Warszawie w 1922 roku w języku jidysz. Zbiory Biblioteki Narodowej.

Edycja tłumaczeń na białoruski pod redakcją głównego współczesnego badacza Kulbaka - Siarhieja Supy.