TEATR. Palimpsesty Kijowa. Spacery teatralne grupy Pic Pic
Palimpsesty Kijowa. Spacery teatralne grupy Pic Pic
Olga Maciupa
Kijowska grupa teatralna Pic Pic powstała w 2016 roku, została założona przez dramatopisarzy ukraińskich Dmytra Lewyckiego i Piotra Armianowskiego. Artyści działają na pograniczu sztuki, technologii, turystyki i urbanistyki. Ich projekty teatralne są realizowane w przestrzeni miejskiej i należą do sztuki partycypacyjnej. W dorobku grupy znajdują się trzy spacery teatralne: Sprawa Mendla Bejlisa (październik 2016), Majdan. Spacer (styczeń 2017) oraz Nad przepaścią w zbożu (grudzień 2017). Dwa pierwsze projekty sami autorzy określają jako przykłady teatru immersywnego (od ang. immersion – zanurzenie). Celem spacerów jest rozbudzenie wyobraźni, wzbudzenie refleksji i wywołanie nowego doświadczenia w stosunku do zwykłych lokalizacji, które mieszkańcy Kijowa mijają codziennie, idąc na uczelnię lub do pracy.
Działania Pic Pic można zaliczyć do site specific projects. Na mapie teatralnej Ukrainy tego typu projekty są realizowane po raz pierwszy. Mieszczą się w doktrynie teatru postdramatycznego, który zazwyczaj odmawia tradycyjnej hierarchii tekstocentrycznej, dopuszcza rozwój i współistnienie różnych form sztuki, które wykraczają poza ramy zwykłych gatunków scenicznych, ale mieszczą w sobie pewną teatralność. Spacery teatralne – to projekty wychodzące niejako na zewnątrz teatralnego budynku i wymagające partycypacji uczestników.
Spacer teatralny zaczyna się od tego, że grupa ludzi umawia się w sieci społecznościowej na spotkanie w wyznaczonym miejscu. Każdy dostaje słuchawki i odbiornik radiowy. Dzięki temu uczestnicy otrzymują wskazówki. Autorzy spaceru twierdzą, że ich projekt ma trzy aspekty: narracyjny, interaktywny i performatywny, a sami uczestnicy jednocześnie stają się aktorami i widzami.
Zanurzenie w świat nagrań audio tworzy sytuację dynamiczną, która sytuuje się pomiędzy pamięcią a historią, faktem a mitem, życiem prywatnym a publicznym, doświadczeniem indywidualnym a zbiorowym. Historia jest opowiadana wirtualnie, zaś poprzez krajobraz miejski można odczytywać emocje, myśli i uczucia. Rzeczywista przestrzeń miasta staje się przestrzenią teatralną. Budynki, chodniki, ogrodzenia, drzewa, sygnalizacje drogowe, samochody i nawet przechodnie pełnią funkcję dekoracji. Uczestnicy i przechodnie oglądają się nawzajem, tworzą fenomen heterotopii, czyli innego miejsca opisywanego przez Michela Foucaulta.
Śladami przemocy wobec innych. Spacer „Sprawa Mendla Bejlisa”
Spacer „Sprawa Mendla Bejlisa” rozpoczyna się na Padole – w starej dzielnicy Kijowa. Stąd grupa wyrusza na wyprawę śladami znanej sprawy, toczącej się prawie sto lat temu. Proces sądowy był skierowany przeciwko mieszkańcowi Kijowa narodowości żydowskiej Menachemowi Mendlowi Bejlisowi, oskarżonemu o zabójstwo rytualne dwunastoletniego chłopca Andrija Juszczyńskiego. Wokół tego procesu rozgorzały batalie polityczne. Dyskusje dotyczyły tzw. mordów rytualnych dokonywanych przez Żydów na dzieciach chrześcijańskich. Sprawa nabrała rozgłosu międzynarodowego. O wydarzeniu, które miało miejsce w Kijowie pisał nawet New York Times. Do tej sprawy porównywano historię księgowego w fabryce ołówków w Atlancie Leo Franka, który został skazany na śmierć za zgwałcenie i zamordowanie trzynastoletniej dziewczynki Mary Phagan. Niesiona na fali nastrojów antysemickich sprawa wyszła szeroko poza ramy zwykłego śledztwa.
Menachem Mendel Bejlis urodził się w Kijowie w pobożnej żydowskiej rodzinie. Pracował jako nadzorca w fabryce cegieł i był ojcem pięciorga dzieci. W dorosłym życiu nie kontynuował praktyk religijnych. Spotkała go przykrość w roku 1911. W pobliżu fabryki Zajcewa, w której pracował Bejlis, zostało znalezione ciało ucznia klasy przygotowawczej Kijowsko-Sofijskiej Szkoły Duchownej – Andrija Juszczyńskiego. Miał na ciele 47 ran nożowych, 13 z nich – na skroni i głowie. Chłopiec był torturowany i wykrwawił się na śmierć.
Podczas śledztwa latarnik fabryki powiedział, że widział, jak pan Menachem wykradł dziecko. Po zeznaniu tego świadka 21 lipca 1911 roku Bejlis został aresztowany. Podejrzany odsiedział w więzieniu dwa lata w oczekiwaniu na wyrok sądu. Jednym z organizatorów sprawy był wicedyrektor wydziału ministerstwa sprawiedliwości. Stronę oskarżenia lobbowały rosyjskie prawicowo-radykalne grupy z tzw. Czarnej Sotni, których ideologia kształtowała się w oparciu o monarchizm, szowinizm imperialny i antysemityzm.
W trakcie śledztwa kierownikowi oddziału policji kijowskiej Mykole Karosowskiemu udało się znaleźć prawdziwych sprawców. Okazali się nimi handlarka rzeczami kradzionymi Vera Czeberiak i znani złodzieje z jej ekipy – Borys Rudzyński, Piotr Syngajewski i Iwan Latyszew, nazywany w świecie złodziei kijowskich Rudym Wańką. Mimo iż posiadano dowody potwierdzające ich winę, strona oskarżająca nadal udowadniała charakter rytualny zabójstwa. Według wersji wymyślonej Juszczyński już dawno został wyznaczony na ofiarę dla założenia nowej synagogi. Mówiono, że w spawie mordu rytualnego do Kijowa przyjechali cadycy z Lubawicza. Bejlis miał zwabić chłopca i obiecać mu spotkanie z ojcem. Andrij Juszczyński był półsierotą. Podczas studiów mieszkał u swojej cioci. Całą tą sytuacją manipulowała prokuratura.
Sprawa wywołała duży sprzeciw inteligencji w Imperium Rosyjskim. Inicjatorem niezgody publicznej stał się pisarz WołodymyrKorolenko. Był on autorem listu protestacyjnego zatytułowanego „Do społeczeństwa rosyjskiego (w sprawie zbiorowego zniesławienia Żydów)”. Podpisali się pod nim między innymi znany ukraiński historyk MychajłoGruszewskyj, pisarze Maksim Gorki, Aleksander Blok, naukowiec WolodymyrWernadzki, a nawet działacz polityczny WasylijSzulgin, znany ze swoich poglądów monarchicznych.
Do samej rozprawy sądowej doszło dopiero jesienią 1913 roku. Ciekawym faktem jest to, że w skład ławy przysięgłych weszli tylko Ukraińcy i Rosjanie. Wymagano od nich sprecyzowania, czy uznają, iż było to właśnie zabójstwo rytualne i czy Bejlis jest winny. W końcu wszyscy zadecydowali, że zabójstwo jednak było rytualne, ale oskarżonego uznano i ogłoszono niewinnym. Głosy przysięgłych rozdzieliły się pół na pół. Został on jednak uniewinniony. Po procesie sądowym Bejlis wyemigrował z rodziną do Izraela, a później w 1920 roku do Stanów Zjednoczonych, gdzie zmarł w 1934 roku.
Pojawia się pytanie, czy jeśli człowiek może wygooglować sobie całą historię i sprawdzić wszystkie fakty, to czy jest sens wybierać się na taki spacer? Jakie przesłanie konstruują autorzy, przygotowując od lat znaną historię? I czy historia ta jest naprawdę znana?
Mitologia krwi
O sprawie Mendela Bejlisa wspomina Joanna Tokarska-Bakir w książce Legendy o krwi. Antropologia przesądu [1]. Legendy o rytualnych zabójstwach dzieci chrześcijańskich przez Żydów są pewnym archetypem, motywem inicjacji opisanej przez antropologa Mircea Eliadego i semiotyka Władimira Proppa. Według motywów baśniowych osoba młoda w trakcie inicjacji i tak zwanego przejścia była poddawana różnym torturom, by w tym scenariuszu odwzorować „perypetie istotnego dla grupy pierwotnego herosa kulturowego”[2]. Podczas inicjacji młody człowiek powinien przetrwać, zmartwychwstać i odrodzić się ponownie. Jest to los bohatera, któremu towarzyszy obraz ofiary.
W Legendach o krwi powstałych w oparciu o bajki magiczne krew już sama w sobie jest bohaterem. Torturom młody człowiek zostaje poddany nie przez bajkowego donatora (jak na przykład leśnego dziada czy Babę Jagę), lecz samego Antagonistę. W tym kontekście jego miejsce zajmuje Żyd. Obraz Żyda staje się ambiwalentnym: „jest on świętokradcą, lecz zarazem niezmiernie ważnym aktorem boskiego planu, dlatego tak ciepło przyjmowanym w przypadku nawrócenia. Jego rola w tym planie jest nie do przecenienia – bez niego nie miałyby sensu zarówno same legendy o krwi, jak również ich protoscenariusz, Pasja”[3]. Eucharystyczna magia wynikła z motywu pogańskiego, który został ponownie odczytany przez kult ciała Chrystusa i pozwolił na wykroczenie z codzienności społecznej. Przekonanie o prawdziwości mordów rytualnych nie znikło nawet po II wojnie światowej. Tokarska-Bakir przypomina, że kiedy w roku 1946 kardynał Stefan Wyszyński zastrzegał, że „kwestia używania przez Żydów krwi nie została decydująco rozwiązana”, powoływał się akurat na czarodziejskie księgi żydowskie, które zostały zgromadzone podczas procesu MenachemaBejlisa [4].
Pod znakiem bezbronnej mniejszości. Szlak spaceru
Miejscem spotkania grupy zwykle jest kinoteatr „Żowteń”, co w przekładzie na język polski znaczy „Październik”. To miejsce wybrano nie przez przypadek. Kinoteatr jest instytucją miejską. Żadna okupacja nie przyczyniła się do zmiany przeznaczenia tego pomieszczenia. Zawsze funkcjonowało tam kino. Dla miasta Kijowa ten kinoteatr ma symboliczne znaczenie. Po II wojnie światowej odbywały się tam różne państwowe festiwale na skalę całego Związku Radzieckiego, a po 1991 roku „Żowteń” stał się miejscem najgłówniejszych wydarzeń filmowych. Kinoteatr jest jedną z nielicznych placówek, gdzie można obejrzeć kino ukraińskie. 29 października 2014 roku w ramach festiwalu „Molodist” („Młodość”) był kręcony film „Noce letnie” poświęcony tematyce LGBT (od fr. Lesnuitsd’été). Kilka minut po rozpoczęciu seansu ktoś rzucił granat dymny do ostatniego rzędu krzeseł, w wyniku czego rozniecił się pożar. Autorzy projektu uwzględnili to wydarzenie podczas opracowywania idei spaceru. W kinoteatrze dokonano ataku przemocy wobec ludzi oglądających kino poświęcone problemom mniejszości. Dla autorów przemoc zawsze ma wspólny mianownik, bez względu na to, kiedy i w jakich okolicznościach miała miejsce. Mapa spaceru jest nasycona miejscami zbrodni, zarówno tych już dokonanych, jak i tych, które mogą się wydarzyć w przyszłości. Optyka przemocy towarzyszy całemu spektaklowi.
Po spotkaniu wokół kinoteatru na Padole uczestnicy zaczynają odbierać rzeczywistość przez słuchawki. W słuchawkach słychać głos dziewczyny. Tylko jego brzmienie będzie przewodnikiem na trasie całego spaceru. Dziewczyna w słuchawkach przedstawia się jako Kristina. Informuje, że to imię dostała od autora projektu. Przewodniczka jest zredukowana do dźwięku. Bohaterka podkreśla, że jest postacią wymyśloną i nie jest człowiekiem. Kierując się za głosem wirtualnej przewodniczki, uczestnicy oddalają się od kinoteatru, przechodzą przez ulicę, idą po chodniku. Ich szlak biegnie przez przejście podziemne, Plac Kontraktowy. Później grupa wsiada do tramwaju i jedzie do miejsca, gdzie była już dzisiaj niedziałająca fabryka cegieł. Uczestnicy wysiadają na właściwym przystanku. Zmierzają na teren cegielni. Grupa nie może wejść na stare podwórko, ponieważ wchodzenie jest tu zakazane. Obok tego miejsca znajdują się jaskinie. W jednej z nich znaleziono ciało Andrija Juszczyńskiego. Obchodzą je, podobnie jak i stare domy, w których nadal ktoś mieszka. Następnie grupa zmierza w kierunku jednego z najdawniejszych wzgórz Kijowa, nazywanego Jurkowycia. Na wzgórzu znajduje się cerkiew, trwa tam również budowa nowych mieszkań. Ze wzgórza rozpościera się panorama na cały Kijów, a przede wszystkim na dzielnicę Padół, czyli miejsca, z którego rozpoczął się spacer. Tutaj wycieczka się kończy.
Sprawa Bejlisa jest tylko pretekstem do spaceru teatralnego. Najważniejsze przesłanie twórców odnosi się do tego, że wszystko uległo zmianie: ulice, miasto, państwo, ludzie – wszystko, co stanowiło „dekoracje codziennego życia”. Przemoc jednak pozostała. Przewodniczka kilka razy wspomina o możliwości bycia pobitym w różnych miejscach Padołu. Strach też został. Po obejrzeniu pięknej panoramy Kijowa ze wzgórza Jurkowycia przychodzi spostrzeżenie, że to miasto nie tylko chroni piękno i ma swą wielką historię, lecz skrywa też okropne, dramatyczne tajemnice.
Wszechobecny nieobecny Głos
Głos wymyślonej przez autora dziewczyny jest ambiwalentny. Z jednej strony jest realny, bo go słyszymy, zaś z drugiej – przemawia jak robot. Wymyślony, fikcyjny, który wprowadza całą grupę do wielkiego wymysłu. Czy całe miasto staje się dużym złudzeniem? Czy można traktować zmieniającą się przestrzeń jak dekorację? Czy miasto transformuje się w antyutopię? Głos wymyślonej przewodniczki nawiązuje do idei Boga. Autorzy spaceru sami wskazują na to podobieństwo. W pewnym momencie, kiedy grupa znajduje się na górze, Głos mówi, że mógłby potraktować uczestników jak uczniów szkoły duchowej, do której uczęszczał AndrijJuszczyńskyj.
Przez cały czas Kristina używa trybu rozkazującego. Jej język staje się podobny do bezosobowych głosów GPS-ów. Frazy: „skręć wprawo”, „skręć w lewo”, „idź prosto” towarzyszą całemu spacerowi. Kristina zwraca się do członków grupy w drugiej osobie, mówi im na „ty”. Odnosi się wrażenie, że przemawia tylko do ciebie, ale jednocześnie jesteś w grupie i spacer ma jednak charakter zbiorowy. Koordynowanie grypy przez głos wymyślonej bohaterki zawiera estetykę poetycką. Słuchając rozkazów brzmiących w słuchawkach, spacerowicz ma możliwość przyjrzenia się przestrzeni miasta w perspektywie chronologicznej. Optyka artystyczna, wybrana przez autorów, pozwala na poetyckie postrzeganie rzeczywistości w tych miejscach, gdzie zazwyczaj nikt nie myśli o poezji. Wymyślona Kristina daje do zrozumienia, że szlak, po którym poruszają się uczestnicy spaceru nie jest hermetyczny. Zwraca ona uwagę na pejzaż urbanistyczny. Wybrane obiekty stają się metaforami. Jednocześnie Kristina przypomina o przemocy, której można doświadczyć w każdym z tym miejsc. Poprzez taki układ autorzy skonstruowali kontrasty wokół opozycji trwogi i strachu oraz pięknych metafor przestrzeni miejskiej.
W przejściu podziemnym jest możliwość wyjścia do metra, w którym krąży wiatr, ale Kristina mówi, że dzisiaj tam grupa nie pójdzie. Kijów – to miasto, które żyje w bardzo szybkim tempie. Metro jest akurat tym miejscem, w którym ten szalony rytm jest najbardziej odczuwalny i widoczny. Czy ludzie, obciążeni obowiązkami, śpiesząc się do kolejnego punktu taśmy swojego życia, mają czas na dostrzeżenie wiatru? Przecież jest piękny. Krążenie wiatru w podziemiu jest niezauważalne. Być może się mylę. Głos Kristiny jest nagrany, a cóż kojarzy się z taśmą zapisów? Całe życie może zostać nagrane oraz przewinięte do przodu i do tyłu. Jest ograniczone. W ten sposób autorzy pragną zredukować kategorię czasu. Głos brzmi z perspektywy nieskończoności. Odnosi się wrażenie, że nie minęło 100 lat między tym, co się wydarzyło z Mendlem Bejlisem, a dzisiejszym dniem. Gdzie wtedy krążył wiatr w Kijowie? Wiatr był zawsze, ale uczestnicy spaceru nie idą po to, by oglądać jego niewidoczny taniec.
W kontekście poetyki postmodernistycznej, głoszącej śmierć autora, wymyślony Głos jest pewną autoironią, ale jednocześnie i rzeczywistością technologii bezosobowych. Głosy ludzkie słyszymy w środkach komunikacji miejskiej, również w metrze, kiedy ogłaszają kolejne przystanki, słyszymy głosy we własnych komórkach, więc głos wymyślonej Kristiny odpowiada epoce, jest czymś naturalnym i codziennym. Podczas spaceru dźwięk w słuchawkach rozchodzi się od fal FM i czasami przez przypadek w słuchawkach mogą się pojawiać inne szumy lub przeboje radiowe. W wyniku dźwiękowego zanurzeniau słuchacza pojawia się wrażenie przepaści między jawą a rzeczywistością. Andrij Juszczyński być może też usłyszał coś, co mogło stanowić niebezpieczeństwo dla handlarki Czeberiak i złodziei Rudzyńskiego, Syngajewskiego i Latyszewa. Głos jako Bóg i jako relacja władzy i wiedzy jest znakiem niewidzialnego imperatywu, który determinuje naszą egzystencję, jest władzą bezosobową. W pewnym momencie zdarza się, że Głos jest czymś wyższym, jest nośnikiem informacji, zna twoje myśli. Z kolei nie jest to Głos autorytarny czy wertykalny, przeciwnie – jest on wszędzie i nigdzie.
Niewidoczne ślady przeszłości na mapie współczesnej miasta
Wyjście na górę daje możliwość patrzenia i uświadomienia sobie miasta z perspektywy nawarstwienia, zapisu, śladu i znaku. Percepcja krajobrazu miejskiego nie jest taka sama jak podczas zwykłej wycieczki. Kristina zachęca do myślenia nad otaczającą przestrzenią poprzez znaki i ślady przeszłości. Autorzy konstruują urbanistyczny obraz przestrzeni na zasadzie palimpsestu. Od samego początku Kristina mówi, że miasto sto lat temu wyglądało inaczej. Nie było przejść podziemnych, nie było metra, nie było samochodów, nie było tylu ludzi. Były inne budynki, w inny sposób tworzył się krajobraz z zielenią. Nie było tyle śmieci. To wszystko zmieniło się za sprawą ludzi. Miasto staje się też bohaterem, swoistą naturą przeciwstawiającą się kulturze ludzkiej, dzięki której powstało.
Kristina prosi o obejrzenie ulicy i zauważa, że nie jest ona całościowa. Jest to moment fiksacji dynamiki Kijowa i jego szalonego rytmu. Obecnie fragmentaryzm, rozdrobnienie wkracza w każdą sferę naszego życia. Czas i przestrzeń nie są wyjątkami. Pomimo tego Kristina zwraca uwagę, że dookoła jest dużo ogrodzeń. Ogrodzenia z zielonej blachy – to też specyfika przestrzeni publicznej współczesnego Kijowa. Ogrodzenie – to zakaz. Przewodniczka prosi także każdego spacerowicza o przypomnienie sobie człowieka, który czegoś zakazywał w jego życiu. Dlaczego ludzie ogradzają się? Czy tylko w celu zakazu? Czy może również w celu pozostawiania znaków i śladów?
W tej szalonej fragmentaryzacji życie nabiera kształtu cyfryzacji. Jako taśma może przewijać się do przodu i do tyłu. Spacer zaczyna się od miejsca, które doświadczyło przemocy i kończy się w punkcie, gdzie akt przemocy miał miejsce sto lat temu. Góra Jurkowycia, skąd widać panoramę miasta, jest pewnym epilogiem w dramaturgii całego spaceru. Czy można przypuszczać w takim razie, że czas nie istnieje? Zostaje on wpisany w przestrzeń. Na końcu pojawia się wzmianka o zabudowach współczesnych, często projektowanych nielegalnie. Jest to kolejne nawarstwienie palimsestowe, z kolei nad starym Padołem– jest to znak naszej epoki, który zostanie śladem na przyszłość.
„Majdan. Spacer”. Doświadczenie indywidualne vs wizerunek medialny
„Majdan. Spacer” – kolejny performans grupy Pic Pic, odbywający się na głównej ulicy Kijowa. Spacer teatralny powstał na podstawie opowieści Marii, studentki Akademii Kijowsko-Mohylańskiej. W nocy z 11 na 12 grudnia 2013 roku dziewczyna zamiast przygotować się do egzaminu z historii społeczeństwa radzieckiego, poszła na Majdan i okazało się, że wkroczyła w epicentrum ataku oddziałów wyspecjalizowanej jednostki milicji ukraińskiej „Berkut” wobec protestujących. Uczestnicy spaceru podążają śladami Marii, która przeżyła tę noc przemocy. Na podstawie tego materiału DmytroLewycki stworzył sztukę dokumentalną „Niebieski bus”, która w 2014 roku była czytana w Gdańsku w ramach projektu „Teatralny Majdan” i została opublikowana w „Krytyce Politycznej”[5]. Uczestników spaceru prowadzi znowu ten sam głos wymyślonej Kristiny. Oprócz głosu w słuchawkach podczas spaceru obecna jest też performerka KaterynaPonomarenko. Tym razem wirtualna przewodniczka kładzie akcenty na swojej bezcielesności. Głos już nie mówi w trybie rozkazującym, lecz występuje jako podmiot narratorki opowiadającej historię Maszy. Akcja toczy się w czasie teraźniejszym.
Trasa Maszy zaczyna się od autobusu. Dziewczyna wychodzi z domu i idzie na przystanek. W autobusie Masza czuje bliskość ludzi. Wysiada na głównej ulicy Kijowa – Chreszczatyku. Zmierza w kierunku Majdanu. Mija miejsce, gdzie stał pomnik Lenina, cóż – jutro ma egzamin z historii radzieckiego społeczeństwa. Już widać barykady. Kilka razy zapowiadali agresję berkutowców. Czy tej nocy znowu będzie atak? Idąc do przyjaciół na barykady, Masza przypomina sobie, że nic nie jadła, więc kieruje się w stronę pawilonu, aby kupić sobie bułeczkę zwaną „kyjiwska perepiczka”, czyli „wypiek kijowski”. Chociaż na Majdanie jest dużo jedzenia, ona ma ochotę właśnie na tę bułeczkę. Po kilku minutach dziewczyna odmawia sobie ulubionej przekąski. Kolejka jest nie do zniesienia. Masza przypomina, że kolejki w sklepach to jedna z wyraźnych cech społeczeństwa radzieckiego, więc idzie dalej. Nie chce performować radzieckich znaków czasu.
Następny punkt szlaku – to budynek Urzędu Miasta, tuż przed Majdanem. Znajduje się w nim wielu protestujących. Masza zauważa, że wszyscy są w gotowości bojowej. Dziewczyna bierze kanapkę. Na kuchni wszyscy ją znają, ponieważ pracowała tam i pomagała przez dłuży czas. Kiedy wychodziła na barykady, mężczyźni często mówili, żeby wracała, bo jest kobietą. To irytowało Maszę. Odpowiadała, by przeczytali konstytucję – przecież ma takie same prawo do walki jak oni. Ale co z tego, że to prawo jest zapisane? Chyba nadal wszyscy myślą inaczej. Masza słyszy pianistę, który gra na ulicy.
Po spotkaniu z przyjaciółmi w namiocie, wszyscy zmierzają do Poczty Głównej, która znajduje się po lewej stronie Majdanu. W budynku poczty można się ogrzać. Dziewczyna przypomina, że już ze sto lat nie pisała listów, więc pisze teraz na adres, który zna na pamięć. Narratorka Kristina wspomina, że w 1989 roku – w czasie zmian, przed rewolucją studencką zwaną „na granicie” –portal poczty się zawalił. Zginęło wtedy 11 osób, ale władza nie wzięła za to odpowiedzialności. Masza ma nadzieję, że dzisiaj portal nie spadnie. Następnie wychodzą z poczty, idą do metra. W czasach rozpadu Związku Radzieckiego to przejście podziemne było nazwane „rurą”. Było miejscem spotkań zbuntowanej młodzieży: panków, rockersów, metalowców, zwiastunów rozpadu imperium, ale gdzie oni są teraz? Później w ślad wspomnień Maszy uczestnicy spaceru kierują się w stronę centrum handlowego zwanego „Globus”, który jest ulokowany na Majdanie. Masza dzieli się uczuciem niepewności pojawiającym się w tym miejscu. Wszystko wygląda tam inaczej niż na Majdanie. Centrum handlowe – to punkt spokoju i konsumpcji w epicentrum burzy. Masza i jej przyjaciele wychodzą na najwyższe piętro, stamtąd ma widok na cały Majdan.
Chodzą słuchy, że zaczęło się starcie. Masza zwraca uwagę na budynek Ginsburga, który był zbudowany przed 1917 rokiem. Zburzyły go wojska radzieckie po wkroczeniu do Kijowa w 1941 roku. Na jego miejscu powstał hotel Moskwa. W niepodległej Ukrainie zostanie on przemianowany na hotel „Ukraina”. Z tego właśnie miejsca snajperzy strzelali do protestujących w krwawe dni lutego 2014 roku. Masza opowiada o ataku i walkach, które ciągnęły się pod dzwony soboru świętego Michała, znany symbol azylu dla protestujących.
Po ataku Masza przypomina: „Widziałam, jak dorośli mężczyźni z histerią mówili: «Kurwa, teraz będą zabijać, będą zabijać». Nerwy naprawdę puszczały, no bo tak po prostu było, chociaż ogólnie wszyscy się trzymali tam godnie. Jak Berkut zaczął odchodzić, pojawiła się jakaś euforia. Później nastąpił ranek”[6]. Maszę i jej przyjaciół świt zastał na moście. Wtedy dziewczyna miała poczucie wolności, wygranej bitwy. Przypominała sobie wiersz Mychajla Semenki, ukraińskiego futurysty, który został rozstrzelany w 1937 roku. Wiersz napisał w 1917 roku:
Czekają już
Upiorne dni
Dni nieuchronne
Płomienie chłody
Wytrzymać muszę
Straszne rozruchy
Założę, założę na piersi mocny
Stalowy pancerz
Kto
Kto szlaki mi przetrze
Wychodź o poranku
Za miastem chmury
Dymy straszne
Błyski oślepiające
Czekają już upiorne dni
Dni nieuchronne [7]
Rzeczywiście istnieje więź pomiędzy rokiem 1917 i 2014. To progi zmian, znaki rewolucji. W końcu Masza przypomina, że ma egzamin, nie zdąży się przebrać, więc decyduje się od razu jechać na Uniwersytet. Idąc na autobus, przechodzi przez ulicę Gruszewskiego, zwaną wcześniej Szlakiem Iwanowskim, a później Aleksandrijską, przez ulicę Rewolucji, Doktora Todsztrasse, ulicę Kirowa. To koniec spaceru.
Co widzi Masza? Co daje indywidualne doświadczenie studentki Akademii Kijowsko-Mochylańskiej? Rewolucja zostaje odczytana poprzez ruiny z czasów rewolucji 2017 roku, II wojny światowej, rozpadu Związku Radzieckiego. Dystans do wydarzeń, które miały miejsce dużo wcześniej znika za sprawą doświadczenia rewolucji z lat 2013-2014. Jest to podobna metoda unicestwienia czasu. Konstruowanie przestrzeni i jej ruiny stają się tą samą zmianą dekoracji, początkiem i końcem performansu, doświadczanym ponownie za każdym razem jako pewne rytualne przejście, znak śmierci i zmartwychwstania.
W jaki sposób Majdan będzie pokazywany za dziesięć, pięćdziesiąt, sto lat? Spacer jest ważny, ponieważ pokazuje wielogłosowość protestujących. Niestety w czasach postprawdy, manipulacji i kłamstwa medialnego doświadczenie osobiste jest jedynym źródłem prawdy. Jest to historia mówiona uwikłana w estetykę poetycką. Wspomnienia i doświadczenia osobiste są absolutne, one zawsze do kogoś należą, natomiast czym jest dzisiaj obiektywny wizerunek Majdanu? I czy on w ogóle istnieje? Jak pokazywały go media? Popularne hasło „jestem kropelką w oceanie” pojawiające się na profilach fejsbukowych podczas protestów, nie odzwierciedla rzeczywistości całego ruchu rewolucji. Niestety w mediach zwyciężył wizerunek Majdanu o barwach stricte patriotyczno-nacjonalistycznych. Chociaż prawicowe hasła były głośne i mocno widoczne, Majdan nie był homogenicznym zjawiskiem z punktu widzenia ideologicznego ani politycznego.
Historia Maszy jest dowodem na polifonię ruchu rewolucyjnego, jego głębokie odczytanie w palimpseście przestrzeni, nazw budynków i ulic, które znajdują się na skrzyżowaniu narracji tak imperialnej i radzieckiej, jak i narodowej. Społeczeństwo ukraińskie nie wie, jak do końca poradzić sobie ze znakami historii (nie)narodowej, więc wypiera je, nie wprowadza w dyskurs, ale czy jest to poprawna strategia?
Podobnym poświadczeniem rzeczywistości jest sztuka dokumentalna „Dzienniki Majdanu”, którą skonstruowała Natalia Worożbyt, a materiały do niej zbierała grupa przedstawicieli „Nowej dramy” bezpośrednio podczas wydarzeń na Majdanie. Sztuka też przeczy medialnym przekazom tak ukraińskim, jak i rosyjskim. Można tam znaleźć berkutowca, który cicho pomaga protestującym. Na Majdanie działały grupy i organizacje, których głównym celem była obrona praw człowieka. Ale prawdopodobnie nie trafiały one do mediów. Doświadczenie osobiste jest symulakrum absolutnym w przeciwieństwie do medialnych przekazów. Czy Masza zdała egzamin z historii radzieckiego społeczeństwa, a jeśli tak, to jaką ocenę dostała? Już o tym się nie dowiemy.
Dmytro Lewyckyj i Piotr Armianowski za sprawą swoich spacerów zadają pytanie o tożsamość. Kijów jest spadkobiercą różnych traum, które się w nim wydarzyły. Historia lokalna miast na razie mieści się stricte w dyskursie narracji narodowej. Czy Kijów pamięta o Bejlisie? Co Kijów będzie pamiętać za sto lat o Majdanie? Podobne projekty służą konstruowaniu tożsamości o kształcie dynamicznym i politycznym. Ten projekt tożsamości odmawia kreowania wspólnoty homogenicznej. W obrębie tego konstruktu mieszczą się różne inności, polifonia opinii, pluralizm myśli. Ślady i znaki przeszłości nigdy nie znikną. Moment przemocy zapisany w ruinę i odbudowę jest pewnym rytualnym powtórzeniem, wokół którego krąży energia społeczna. Poetyckie odczytanie palimpsestu, nawarstwień znaków i śladów być może jest sposobem na pokonanie nienawiści w czasie postprawdy, dezorientacji i stereotypów.
Olga Maciupa
Olga Maciupa – ur. 1988 we Lwowie, doktor nauk humanistycznych, dramatopisarka, teatrolożka, reżyserka. W 2011 skończyła serbistykę we Lwowskim Uniwersytecie Narodowym im. Iwana Franki. Od 2009 do 2011 pracowała jako dyrektorka Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Drabina we Lwowie. W styczniu 2016 roku inicjowała założenie Niezależnej Platformy Artystycznej TransDramaticum w Lublinie. W tłumaczeniu z serbskiego na ukraiński okazała się sztuka Maji Pelević Skórka pomarańczowa. Obecnie jest doktorantką w Zakładzie Teatrologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Autorka sztuk Morze tam, gdzie mnie nie ma (2011), Mikołaj kupuje dom (2013), Sobowtóry (2014), Ballada ekologiczna(2015). Sztuki niejednorazowo zwyciężały w konkursach dramaturgicznych: Tydzień sztuki aktualnej w Kijowie oraz Drama.UA we Lwowie. Dramat Ballada ekologiczna zwyciężył na niemieckim konkursie poświęconym dramaturgii współczesnej „Jarmark sztuk w Heidelbergu” (Heidelberger Stückemarkt) w 2017 roku. Tegoroczna laureatka Nagrody „Żurawie” (dla młodych twórców) w kategorii „słowo”.
[1] J. Tokarska-Bakir, Legendy o krwi. Antropologia przesądu, Warszawa 2008.
[2] J. Tokarska-Bakir, Legendy o krwi…, s. 218.
[3] Tamże, s. 211.
[4] Cyt. za: J. Tokarska-Bakir, Legendy o krwi…, op.cit, s. 40.
[5] D. Lewicki, Niebieski bus, „Krytyka Polityczna” 2014, nr 37–37.
[6] Nagrania udostępnione przez autorów.
[7] Tłumaczenie na polski Joanny Wichowskiej i Luby Ilnyckiej.
Słuchanie historii - Sprawa Mendla Bejlisa. Foto Iwan Zawertaliuk.
Sprawa Mendla Bejlisa. Foto Iwan Zawertaliuk.
Majdan. Spacer. Foto Iwan Zawertaliuk.
Sprawa Mendla Bejlisa. Foto Iwan Zawertaliuk.
Sprawa Mendla Bejlisa. Foto Iwan Zawertailuk.
Sprawa Mendla Bejlisa. Foto Iwan Zawertaliuk.
Majdan.Spacer. Foto Iwan Zawertaluk.