Strona główna/WSTĘPNIAK. Pokolenie PTSD

WSTĘPNIAK. Pokolenie PTSD

Aleksandra Zińczuk
Pokolenie PTSD. Pokolenie po-MOCY

Kim będziemy, kiedy powstaniemy z prochu? – zapytał Dawid Grossman z Jerozolimy 12 października 2023 r. na łamach „Financial Times”. W tym rozpaczliwym pytaniu pisarz przewiduje eskalację zła: „Możemy sobie tylko wyobrazić skalę strachu i nienawiści, jakie teraz wypłyną na powierzchnię”. Z kolei Ołeksandr Bojczenko z Czerniowiec dostrzegał już ich głębię. Eseista pomaga zrozumieć narodową perspektywę, dlaczego nienawiść pomaga przetrwać, dając – na czasy zmasowanego ataku – nadzieję oraz konstytuując tożsamość: Nie wolno nienawidzić, ale może są czasem takie nienawiści, tak usprawiedliwione, że zrezygnowanie z nich byłoby zrezygnowaniem z siebie samego, powtarza za Andrzejem Bobkowskim.

Zbrodnie wojen w Syrii, Ukrainie, Izraelu ogniskują doświadczenia bólu, dźwiganego przez mieszkańców bombardowanych i okupowanych miast, jak również przez miliony jednostek na wychodźstwie. Permanentny stan graniczny i dystres są destrukcyjnymi towarzyszami codzienności wojennej, a częstokroć i powojennej. Opuszczenie własnego habitusu, swojego naturalnego miejsca życia, to osobny rozdział okaleczenia.

Po wielkim zrywie pomocy – czy to na ogromną skalę uchodźcom wojennym w Ukrainie i uciekającym od bombardowań, czy skromniejszą, lecz zasługującą ze wszech miar na wyróżnienie, na granicy białoruskiej – jaka niejednokrotnie wiązała się z większą intensywnością zadań i nadmiaru różnych emocji, nastąpił wydatek energii, którą trudno ot, tak zwyczajnie uzupełnić. Ludzki organizm zawsze ponosi koszty dodatkowego napięcia, które nie uobecniają się od razu. Wszechobecna świadomość wojny i jej skutków istnieje w przestrzeni medialnej, w naszym życiu. Z krótkiej perspektywy czasu widzimy, ile wydarzyło się dobrego, ale to nie znaczy, że to co dobre, nie wymaga troski. Wręcz przeciwnie. Należy uświadamiać, jakie są skutki uboczne obciążenia fizycznego czy psychicznego również tych, którzy niosą pomoc. I wyzwaniem jest mówić o tym w momencie, kiedy giną inni ludzie, ale troska o żyjących uaktywnia się szczególnie w dobie kataklizmów, warto ją wypielęgnować niczym naturalny nawyk. Zwany uważnością. Mówimy teraz o uważności na drugiego człowieka w czasie wojny.

Syndrom stresu pourazowego (ang. skrót PTSD), bezsenność, niepokój, retraumatyzacja, nerwice i depresje – tak w uproszczeniu można przedstawić gamę skutków straumatyzowanego wojną współczesnego pokolenia. Najnowsze badania naukowe w Ukrainie wykazują powszechną depresję i wysoki stopień traumatyzacji ukraińskiego społeczeństwa.

Z drugiej strony, istnieją alarmujące badania wskazujące na polskie społeczeństwo jako jedno z najbardziej straumatyzowanych. Następne pokolenia obarczone traumą kulturową to jedno (Ołeksandr Bojczenko o Grynbergu i drugim pokoleniu Zagłady). Drugie – to coraz większa liczba wolontariuszy, w tym biorących udział w akcjach humanitarnych, potrzebujących pomocy psychologicznej. Z kolei również przecież autentyczne losy rozmówców Mikołaja Grynberga stanowią przejmujące historie, każda z osobna. Wśród nich zwróćmy uwagę na opowieści tych, którzy zapłacili wysoką cenę za swoją przyzwoitą, odważną postawę:

Więc jak pytasz, czego się ostatnio nauczyłam, to tego, że mam PTSD i czym ten syndrom jest. Zrozumiałam też, o co chodzi w tym, co mówią w samolotach, że najpierw sobie trzeba tę maskę założyć, a dopiero potem dziecku.*

Nawet jeżeli przemoc nie dotyka nas bezpośrednio, nie oznacza, że nie zostanie na nas przeniesiona, podobnie jak ma to miejsce przy obserwowaniu nieswoich emocji. Wrażliwość ludzka i pamięć ciała mogą być zadbane czy odblokowane przez pojawiające się psychoterapeutyczne lub artystyczne aktywności. Mimo to ilość wyspecjalizowanych psychoterapeutów i psychiatrów dla wszystkich grup wiekowych i o tak bardzo zróżnicowanych potrzebach jest niewystarczająca u nas w kraju, a tym bardziej w kraju sąsiadów ogarniętym codziennością ostrzałów rakietowych.

Pomoc psychologiczna była zbyt długo rozpatrywana jako coś wstydliwego lub zło konieczne. Tymczasem systemowo powinno się ją zamienić na łatwo dostępną i oczywistą, na której można się wesprzeć zarówno w działaniach woluntarystycznych, jak pedagogicznych, artystycznych, naukowych (historycy pracujący z tzw. trudną pamięcią również są narażeni na retraumatyzację, lecz system nie zapewnia wsparcia psychologicznego pracownikom większości instytucji zajmujących się przekazywaniem wiedzy np. o Zagładzie).

Doświadczenie traumatyczne może się pojawić w każdym aspekcie naszego życia i dotyczy każdego z nas. Żyjemy w przekonaniu, wyparciu, że wojna jest „gdzieś tam”; że „to” nas nie dotyczy; że PTSD występuje tylko u żołnierzy. A co z osobami bliskimi wojskowych, co z młodzieżą i dziećmi? Jakkolwiek byśmy zaprzeczali, należałoby wrócić do źródeł badawczych, mówiących jasno, że nawet przekaz słowny czy wizualny związany z przemocą nie jest rozdzielany przez nasz mózg na warstwę psychiczną czy fizyczną. Biologicznie odbieramy przemoc jako przemoc. Pomaga ten mechanizm wytłumaczyć wstrząsające świadectwo żony reportera wojennego Wojciecha Jagielskiego. Autorka Miłości z kamienia, Grażyna Jagielska, mając męża na wojnie, sama potrzebowała klinicznej opieki, nabawiwszy się objawów stresu bojowego. Przypadek ich małżeństwa pozostaje niestety aktualną opowieścią o rozpadających się ukraińskich rodzinach. Ta para się obroniła, bo reporter mógł powiedzieć wojnie „nie” i zaprzestać wyjazdów. Poza tym zmiana społeczna w  okolicznościach kryzysowych jest nieuchronna, a przy braku pomocy psychoterapeutów i powszechnej świadomości złożoności problemów trudno będzie zadbać społeczeństwu o zdrowie psychiczne.

W końcu cierpienie żony reportera przebiega na kilku poziomach:

– A wiesz, że to wciąga – powiedział. – To znaczy tylko wtedy gdy się wejdzie głębiej. Byłem lepszy od innych, bo coś niecoś wiedziałem. Nie musiałem pisać głupot, że spadają bomby i jest strasznie, bo wiedziałem, co się naprawdę dzieje. Następnym razem muszę wiedzieć więcej. (…) miałam wrażenie, że nieustannie na coś czeka, czegoś we mnie szuka, wstydząc się tego braku, który we mnie odkrył.

Czegoś już we mnie nie było, jakbym podczas jego trzytygodniowej nieobecności uległa jakiemuś zubożeniu, jakby to na mnie spadła ta trzytonowa bomba. Coś nam przeszkadzało w powrocie na wspólny tor. Wiele lat później, kiedy już oswoiliśmy się z tą przestrzenią, która się między nami wytworzyła, z naszą własną martwą strefą, zrozumiałam, co nas dzieli. Była to ta inna pełnia życia, rozwijająca się gdzieś obok, w tym innym świecie, z którego Wojtek wracał. Już zawsze szukał jej poza mną.**

Zarówno ona i inne dzielne kobiety przypominają mi bohaterki z reporterskiej książki Wojciecha Tochmana Jakbyś kamień jadła.

Mimo że wiemy: stan jest niebezpiecznie nienormalny, to powszednieje, i nadal stykamy się z obrazami wojny codziennie. Czegoś to nie przypomina znowu z historii? Ocalony Wiktor Frankl przeanalizował rodzaj apatii pojawiającej się, kiedy człowiek doznaje czegoś, co nazwał emocjonalną śmiercią i wręcz umieraniem, również z tęsknoty za domem. Jednak dzięki dystansowi czasowemu okazywało się, że wszelkie anormalne udręki były w pewnym sensie naturalnymi odruchami człowieka, który znalazł się w tak granicznej, niechcianej sytuacji i miejscu:

Istnieją rzeczy, w obliczu których musimy tracić rozsądek; w przeciwnym razie okazałoby się, że już dawno go straciliśmy. Nienormalna reakcja na nienormalną sytuację jest normą. (…) Reakcja człowieka, który nagle znalazł się w obozie koncentracyjnym, również jest odzwierciedleniem nienormalnego stanu umysłu, lecz obiektywnie rzecz biorąc, jest ona reakcją normalną i – jak zostanie dowiedzione później – typową dla danej sytuacji.***

Każda epoka przeżywa własny rodzaj masowej nerwicy czy stanów depresyjnych i każda wymaga innego rodzaju psychoterapii. Frankl jasno określił kondycję powojennego świata w 1946 r.:

Egzystencjalna pustka, która jest przejawem masowej nerwicy naszych czasów, może być zdefiniowana jako osobista i indywidualna forma nihilizmu; nihilizm zaś może być rozumiany jako twierdzenie, iż byt jest pozbawiony sensu. Psychoterapia jednak nigdy nie będzie w stanie rozwiązać tego problemu na masową skalę, o ile nie będzie wolna od wpływu współczesnych trendów filozofii nihilistycznej; (…) W takiej sytuacji psychoterapia nie tylko odzwierciedlałaby założenia filozofii nihilistycznej, ale również – choć mimowolnie i niechętnie – przekazywałaby pacjentowi karykaturalny, nieprawdziwy obraz człowieka.

Dlatego trzeba opowiadać o rzeczach dobrych, przypominać o wspólnocie. Najprościej opowiada się o tym, co złe. Trudnym zadaniem jest odnalezienie sposobu na opowiedzenie o dobrych ludziach, i niekoniecznie od razu tak, aby opowieść natychmiast rezonowała i przynosiła ukojenie. Na początek wystarczy mówić, bez cierpiętnictwa i homiletycznego tonu. Wprowadzać praktykowanie troski i aktywację nadziei poprzez literaturę i sztukę, które uzdrawiają (zob. reportaż Syzygium), poprzez odwzajemnianie wdzięczności (przekaz od ukraińskich dziennikarzy z Kanału 24).

Pomagaliśmy i pomagamy. Co jest odwrotną stroną pomocy? Sporo ciemnych stron i o nich warto pamiętać, aby te dobre opowieści z nich wyzwolić: egoistyczne lęki, syndrom Boga, narażenie na retraumatyzację, operowanie językiem ofiar, brak stawiania granic i odpoczynku.

W rzeczywistości wydaje się być więcej jasnych stron, oraz ludzi dobrych; jak stwierdził Stanisław Lec: człowiek ma wrodzone skłonności ku czynieniu dobra, tylko mu nie wychodzi.

Częścią zmiany paradygmatu jest zanegowanie dotychczasowych narracji. Dlaczego doświadczeni Ocaleni nie mieliby być naszymi przewodnikami podczas wychodzenia ze współczesnych traum, uczyć nas świata spod jego innej podszewki? Są ludzie, którzy przeżyli Holokaust i stali się terapeutami, uzdrawiając cierpiących w kolejnych pokoleniach. Wiktor Frankl, Edith Eger, Máté Gábor dlaczego by nie mieli być czytani w szkole na lekcjach polskiego, historii albo angielskiego? Why not? Adam Mickiewicz nie napisałby Pana Tadeusza, nie znalazłszy schronienia na emigracji w Paryżu, Ludwik Wittgenstein nie zapisałby rozprawy o języku w Krakowie, gnany tam obowiązkiem wojskowym, a Franz Rosenzweig nie stworzyłby podwalin filozofii dialogu, gdyby nie traumatyczne doświadczenia wojenne.

To podwójne wydanie porusza wątki pomocy, do których będziemy jeszcze powracać w kolejnych numerach, w działach nawiązujących do życia społecznego i pomagania, czyli budowania okoliczności wspierających. W tym numerze poza opowieściami ludzi związanych z wolontariatem i pomocą humanitarną: Andrija Lubki, Jarosława Ilczyszyna, Krzysztofa Stanowskiego, Joanny Pawluśkiewicz, w tym szereg aktywistów z rozmów przeprowadzonych przez Marcina Skrzypka, można zaobserwować proces pracy z pamięcią najnowszą, dość świeżą raną, poprzez dramat, teatr dokumentujący świadectwa. Można też poczuć solidarność międzyludzką, która odbywa się na poziomie intuicji i sztuki, tłumaczy dlaczego kultura rosyjska jest odpowiedzialna za zło.

Pomagają nasi liczni współpracownicy, czytelnicy, nasze tłumaczki i tłumacze (np. Ewa Czerwiakowski) oraz twórcy niejednokrotnie rezygnujący z honorarium (Jurij Andruchowycz, Mykoła Riabczuk czy Ołeksandr Bojczenko), co ważne w czasie wojny, kiedy priorytetem jest przede wszystkim nadążanie z dotarciem z prawdziwą informacją, wzmocnienie głosu ukraińskiego. Pomagają mieszkańcy goszczący w swoich domach uchodźcze osoby, obywatele udostępniający sprawdzone informacje o zbiórkach, dokonujący wpłat, artyści organizujący koncerty i zbiórki, oddający na licytacje książki, artystyczne prace i artefakty. Dzięki temu odbyły się liczne akcje mające na celu wspieranie artystów na froncie, ZSU, szpitali, muzeów, szkół lub indywidualnych osób. Te współorganizowane przez nas wspomogło szerokie grono, zaledwie wspominając najbliższych w ostatnich wspólnych akcjach, jak: Fundacja Nasza Galicja, Nastia Kinzerska, Oksana Basaraba i Stefan Batruch z Fundacji Kultury Duchowej Pogranicza, Krzysztof Łątka z Fundacją Rozwoju Europy Środkowo-Wschodniej, Łukasz Kaczyński, Monika Ostrowska, Magdalena Kicińska, Wolodymyr Topij z Marijią Hojn, Andrzej Jaroszyński, Tomasz Sikora, Marek S. Zadura, Anna Łazar i Rafał Archie Roszkiewicz z Fundacji Pogoń Ruska (wciąż możecie wspierać). Albo prof. Ola Hnatiuk organizująca w Warszawie Kongres Polsko-Ukraiński, z całą mocą pokazując trzydziestoletnie dokonania konstytuującej się wspólnoty ponad granicą Ukrainy i Polski. Ażeby pokazać na przekór jesiennej przedwyborczej antyukraińskiej i antyuchodźczej kampanii, że po obu stronach granicy mnóstwo ludzi w mediach, kulturze, nauce, literaturze i sztuce trwale buduje naszą polsko-ukraińską wspólnotę. Każdy na swoim stanowisku. Robi to, co najlepiej potrafi, mówiła od pierwszych dni wojny Oksana Zabużko.

Myśląc o pokoleniu straumatyzowanym, nie zapominajmy też o pokoleniu po-MOCY. Oczywiste, że trzeba zebrać nową siłę i moc, aby przeciwdziałać długotrwałym skutkom wojny. Jednym ze sposobów zaangażowania, jakiego nam teraz brakuje, są masowe manifestacje pokojowe. Ich doniosłość wylicza prof. Timothy Gaston Ash. Jakie akty pokoju po sobie pozostawimy? Jacy będziemy, wstając z prochów po zrywie pomocy?
Na ten nowy rok znowu więcej pytań niż pewności. Jak zwykł określić stan ten Fernando Pessoa:

Jestem pewny, ale pewność to kłamstwo.
Być pewnym to nie wiedzieć.
Pojutrze nie istnieje.****

Jakie więc powinno być dziś? Pessoa snując refleksje o potrzebie zmiany, zauważył, że kochać to myśleć, a „Miłość to towarzystwo”. Obiektywnie patrząc, mamy więc – choćby powyżej tu i w numerze tym wymienionych – prawdziwe ludzkie zasoby do pozytywnych przemian. Nie jesteśmy pewni jutra, ale mamy wspaniałe towarzystwo, by istniało pojutrze.

Aleksandra Zińczuk

* Mikołaj Grynberg, Jezus umarł w Polsce, Warszawa 2023, wyd. Agora.
** Grażyna Jagielska, Miłość z kamienia. Życie z korespondentem wojennym, Kraków 2013, wyd. Znak. Dziękuję za przypomnienie tej lektury Monice Ostrowskiej, z którą zaprosimy Państwa na spotkanie autorskie z Grażyną Jagielską w tym roku.
*** Wiktor E. Frankl, Człowiek w poszukiwaniu sensu, tłum. Aleksandra Wolnicka, Warszawa 2016, wyd. Czarna Owca.
**** Fernando Pessoa, Alberto Caeiro, Poezje zebrane, tłum. Gabriel Borowski, Kraków 2020, wyd. Lokator.

 

Kultura Enter 2023/24
nr 107-108

Mural uliczny. Fot. Aleksandra Zińczuk

Akcja licytacja na rzecz Ukrainy w Lublinie, lipiec 2023. Rafał Archie Roszkiewicz..

Akcja licytacja na rzecz Ukrainy w Lublinie, lipiec 2023. Tomasz Sikora.

Głowni uczestnicy akcji licytacji na rzecz Ukrainy w Lublinie, lipiec 2023. Fot. Dorota Mościbrodzka.

Prof. Ola Hnatiuk prowadząca Polsko-Ukraiński Kongres Solidarności 10.10.2023r. w Teatrze Polskim w Warszawie.

Prof. Ola Hnatiuk.

Adam Mickiewicz nie napisałby "Pana Tadeusza", nie znalazłszy schronienia na emigracji w Paryżu, Ludwik Wittgenstein nie zapisałby rozprawy o języku w Krakowie, gnany tam obowiązkiem wojskowym, a Franz Rosenzweig nie stworzyłby podwalin filozofii dialogu, gdyby nie traumatyczne doświadczenia wojenne. Rue de Siene 63 z pamiątkowa tablicą poświęconą miejscem ukończenia polskiej epopei, fot. A. Zińczuk.