WSTĘPNIAK. Obrzędy zakrywania
W poszukiwaniu równowagi pomiędzy tym, co było a troską o to, co będzie, mimo licznych przeszkód i trudności, próbujemy uporać się z teraźniejszymi wyzwaniami. Szwajcarski filozof Henri-Frédéric Amiel postrzegał czas jako złudzenie, twierdząc: „Dla najwyżej inteligencji nie ma żadnego czasu; to, co nastąpi – JEST”.
Nasza cywilizacja przechodzi czas wprowadzania nowych obrzędów: zakrywania ust w sposób niewątpliwie widoczny, jak i zakrywania oczu w sposób bardziej wyrafinowany, prawie niedostrzegalny. Zmiany dotykają wszystkich, każdej poszczególnej twarzy. Nowe obyczaje stają się technicznymi obowiązkami, nie odwołują się do naszych uczuć, nie mają zaufanych pośredników, służących przydatnymi praktykami, dotykają instrumentalnie fundamentalnej wartości indywidualnego życia; niby wszystkich, a jednak każdego z osobna. Jak w tych okolicznościach zachować twarz, przejrzeć pułapki zastępczych rytuałów? Niezgoda na przywdzianie Orwellowskiej maski jest obecna we fragmentach niepublikowanego dotąd dziennika Andrzeja Tikowa oraz w szkicu Jacka Zalewskiego. O tym jak Tadeusz Sławek zagląda do labiryntu Franza Kafki, opowiada Krzysztof Siwczyk, dostrzegając przy okazji niemoc panującej doby: „Cudownym efektem lektury eseju Sławka jest otwarcie wewnętrznej przestrzeni dla pytań, które dzisiejsza kultura relokowała na obrzeża doświadczenia życia. Żyjemy wszak w epoce całkowitych rozstrzygnięć. Żerują na tym stanie kultury globalni i lokalni demagodzy, oferujący ludziom ideologiczne placebo, które nikogo nie może uleczyć”.
W tym podwójnym numerze pierwszy raz znalazły się niepublikowane dotąd w języku polskim teksty Wasyla Stusa (szczególne podziękowania należą się Dmytrowi Stusowi oraz tłumaczce Hałynie Dubyk [1]) oraz Ołeha Sencowa (dzięki tłumaczeniu Bohdana Zadury i przychylności wydawnictwa Stary Lew). Kneblowano tych, którzy odważnie mówili prawdę i przeciwstawiali się nakazowi milczenia, odmawiając przytakiwania na upadlających procesach politycznych i codziennym życiu. Kiedy jedni odwracali wzrok, inni pisali, pozostając niezłomni. Wasyl Stus, wybitny ukraiński poeta i obrońca praw człowieka 55 lat temu wziął udział w akcji protestacyjnej, zainicjowanej na premierze filmu Siergieja Paradżanowa Cienie zapomnianych przodków. Poniósł konsekwencje za opór, w tym także za publikowany tu tekst, krytyczny artykuł wobec legendarnego twórcy Pawło Tyczyny. Zapłacił za mówienie prawdy i obywatelską postawę najwyższą cenę, uśmiercony 35 lat temu w łagrze. Hałyna Dubyk omawia okoliczności, jakie wpłynęły na „tragiczny życiorys twórcy, który nigdy nie chciał, ani nie potrafił flirtować z okrutnym czasem, jaki przypadł mu w udziale”.
Nie tylko ze względu na ramy czasowe należy osobno traktować obu twórców, choć – wracając do Amielowskiej koncepcji skupienia się na tym, co trwa – zdaje się, że niewiele w kontekście praw człowieka się zmieniło. Inna wrażliwość, inne konteksty kulturowo-językowe i różne okoliczności, w których obaj twórcy stali się politycznymi więźniami. Sencow dopiero debiutuje, choć nazwisko zarówno jego, jak i Stusa wysunięto do nagrody Nobla. Na szczęście autora Żywotów nie zgłoszono w kategorii literackiej, a zgłaszającym nie był Georgij Trapieznikow. Zatem o żadnej komparatystyce nie może być mowy, ale idzie o zwrócenie uwagi na poboczny wątek, jak skutecznie świat odwraca wzrok, kiedy kolonie karne wciąż prężnie działają. Nie było to takie oczywiste sześć/ siedem lat temu, kiedy zaczął się Euromajdan. Rosja zrobiła więc delikatne odsłonięcie: tak, oto mamy obozy. I Kreml pokazał Sencowa, i jakoś świat nie oburzał się, ile tam wciąż znajduje się więźniów politycznych czy innych niepokornych obywateli, bo przecież trwała już wojna. O prawach człowieka i poszukiwaniu porozumień społecznych pisze Zbigniew Bujak.
Nieprzypadkowo na najnowszej okładce znajduje się praca Tetiany Duman-Skop, zaangażowanej w obie rewolucje ukraińskie. Po Pomarańczowej Rewolucji postanowiła odnaleźć się jako malarka. W Ukraińskiej Akademii Sztuki we Lwowie poznała przyszłego męża Lwa Skopa, wykładowcę akademickiego i słynnego malarza. Dzięki niemu ukształtowała swój indywidualny sposób malowania i poświęciła się studiom nad historią ukraińskiego ikonopisarstwa. Publikujemy fragmenty jej pracy naukowej o Rybotyckiej Szkole Malarstwa XVIII wieku. Artystka wciąż zmaga się z chorobą nowotworową. Redakcja Kultury Enter zachęca w tym roku do wsparcia artystki i dotychczas swoją pomoc okazali m.in. nasi Autorzy, Współpracownicy, Czytelnicy i wielu przyjaciół oraz obcych solidarnych ludzi z całego świata.
Jako że wiele ciekawych spraw wydarza się w miejscach, gdzie nie czuje się presji centrum, i świat ostatnio tkwi w ciągłym spięciu, mocno spoważniał, postanowiliśmy puścić do niego oko. Niech zatem rozchmurzy się Państwa oblicze przy obejrzeniu wideo-pocztówki od Bohdana Zadury. Niech zejdzie oblicze posągowej powagi podczas czytania rozmowy z Andrzejem Stasiukiem. Niech dostrzeże pełnego życia człowieka, jakim jawi się Czesław Miłosz w opowieści amerykańskiego przyjaciela Roberta L. Hassa. Bo w powszednim dniu JEST wciąż za co być wdzięcznym. Błędem byłoby powtarzać, posiłkując się spostrzeżeniami z artykułu Stusa, minioną epokę „potrzebującą jedynie martwych piewców”.
I co jeszcze dobrego JEST? Twarze i głosy pozostałych Autorów i Autorek w tym numerze: Hałyny Horunżyny (o Tetianie Duman), Łukasza Janickiego, Przemysława Głuchowskiego (o Artemie Czechu), Doroty Grzymały (o Stanisławie Baju), Agnieszki Kowaluk, Pawła Leszkowicza, Łukasza Marcińczaka, Rafała J. Pastwy, Mariusza Sawy, oraz w dyskusji wokół eseistycznej książki Jadwigi Mizińskiej.
A także nowe dla nas liczby – od 1 stycznia do 19 lipca co najmniej 171 654 odsłon i odwiedzin na naszej stronie. Za te interakcje z Czytelnikami jesteśmy wdzięczni. Nawet kiedy nie widzimy Waszych twarzy, bo przecież możecie czytać nas bez masek. Nie inaczej rodzi się społeczne zaufanie.
Aleksandra Zińczuk
redaktor naczelna
Współpraca przy numerze:
Krzysztof Bąk, Wasylyna Duman, Aleksandra Nizioł, Jacek Zalewski, Elżbieta Zasempa.