Strona główna/Muzyczna Atlantyda Ukrainy

Muzyczna Atlantyda Ukrainy

Ukraina z zachwytem uświadomiła sobie, że posiada cały szereg wartościowych, a często znakomitych grup rockowych. Właśnie wtedy nasz ruch undergroundowy zmienił swoją orientację, stawiając w światłach reflektorów swój oryginalny i nowatorski dorobek. Jednocześnie ujawniła się zależność muzyczna od zachodnich „ojców” oraz stylistyczna – od rosyjskich „braci”.

Niezależny rock i matryca mentalna

Gdyby się zastanowić, to większość liczących się lub kultowych ukraińskich zespołów muzycznych ma dziś ponad 20 lat z niezłym ogonkiem. Nasi niezależni rockmani są więc rówieśnikami naszej niepodległości. I jest to całkiem logiczne. Pod koniec lat osiemdziesiątych, po wybrzmieniu naprawdę epokowych, transnarodowych festiwali Czerwona Ruta, Oberih i Taras Bulba, Ukraina z zachwytem uświadomiła sobie, że posiada cały szereg wartościowych, a często znakomitych grup rockowych. Właśnie wtedy nasz ruch undergroundowy zmienił swoją orientację, stawiając w światłach reflektorów (zielone światłu ku temu dawała telewizja ukraińska) swój oryginalny i nowatorski dorobek. Jednocześnie ujawniła się zależność muzyczna od zachodnich „ojców” oraz stylistyczna – od rosyjskich „braci”. Tak naprawdę nie znalazło się zbyt wiele zespołów, którym w krótkim czasie udałoby się pokonać przeklęty kompleks niższości, ciążący nad państwem od stuleci. Jednak te, które tego dokonały, nie tylko pozbyły się owego ciężaru, a bardzo szybko stały się popularne. Istniało na nie zapotrzebowanie w kraju. To, rzecz jasna, Braty Hadiukiny, Wika Wradij, Wopli Widoplasowa, Komu Vnyz, Płacz Jeremiji, Mertwyj Piweń, Sestry Telniuk, Wiktor Morozow i Czetwertyj Kut, Ołeksandr Tyszczenko i Zymowyj Sad. Ponadto, ogromna liczba bardów, spośród których na uwagę zasługuje Maria Burmaka, Eduard Dracz, Ołeksandr Smyk, Serhij Szyszkin. Najważniejszy był jednak fakt, że źródłem ich twórczości na zawsze pozostał ukraiński duch narodowy. I stał się on nie tylko symbolem i matrycą mentalną, ale z powodzeniem łączyli go z rytmicznymi konstrukcjami rock and rolla – ówczesnego ogólnoświatowego języka muzyki, którym posługiwała się zbuntowana młodzież. Zrozumiałe jest, że wszystkie te zespoły były od początku bardzo zróżnicowane, dlatego też ich członkowie budowali swoje sceniczne wcielenia, uosabiając pewne charakterystyczne typy błaznów i mędrców, wojowników oraz wiedźminów.

Życie w czasie totalnego zmieszania wszystkich możliwych trendów i jednoczesna dobra orientacja w sytuacji nie jest zadaniem łatwym. Pomóc mogą dwie rzeczy – doświadczenie i gust. Podobnie, jak zagraniczni koledzy, nasi muzycy nie gardzą więc eksperymentami i czynią wypady na sąsiednie muzyczne terytoria. Czym odróżniają się grupy, które grają folk­‑rock i etno­‑fusion? Tym, że pierwsi bezpośrednio syntezują melodię ludową i rock, a drudzy starają się połączyć elementy modnych trendów ska, reggae, psychodeliki, elektroniki i jazzu z melodią różnych etnokultur świata. Poszczególne elementy folku wykorzystują dziś wszyscy, i metalowy zespół Merwa, i pop­‑rockowy Skaj i gotycki Komu Vnyz.

Okupowana przestrzeń medialna – problem numer jeden współczesnej Ukrainy

Współczesny mieszkaniec Europy nie bez zaskoczenia uświadamia sobie, że głównym wrogiem niezależnego muzyka we współczesnej Ukrainie jest telewizja – dziesiątki i setki kanałów, które składają się na ogromne źródło bezduszności i kiczu. Co najważniejsze, to właśnie telewizja jest głównym przekaźnikiem języka obcego, polityki, gustów czy wartości. Nie jest ona po prostu ukraińska w swojej istocie, jest natomiast stricte postkolonialna i spostponowana. W 99 procentach zagracona przez medialne wytwory imperium Putina. W tym ogromie ledwie zauważalne są jedyne dwa (!) naprawdę niezależne kanały – TVi oraz 5 Kanał. Jedynym miejscem, w którym może funkcjonować muzyka niezależna jest cotygodniowy program Muzyka dla Dorosłych z Marią Burmaką – nadawany przez kanał TVi. Tak więc, naszych świadomych muzyków ratują jedynie festiwale, których, dzięki Bogu, jest jeszcze w kraju całkiem sporo oraz sieć klubów niezależnych, dających od czasu do czasu muzykom jakąś pracę.

Czy więc tak zwany show­‑biznes ukraiński jest wykreowaną wirtualną rzeczywistością czy jednak prawdziwym zjawiskiem społeczno­‑kulturowym? Sprawą oczywistą jest, że działalność koncertowa ukraińskich wytwórni fonograficznych ukierunkowana jest wyłącznie na import: zachodnich gwiazd popu i rocka (w mniejszym stopniu) oraz ciągły przekaz agresywnego popu rosyjskiego – tego dobra jest u nas bez liku. Pojawia się więc pytanie: czy możliwy jest rozwój narodowego show­‑biznesu w takich warunkach? Muszę przyznać, że rozwój ten ma miejsce na przekór wszystkiemu, a jego apologetami są sami muzycy, w żadnym stopniu państwo. Nie można nie wspomnieć tu o światowej karierze legendarnych Hajdamaków (dziś Kozak System), formacji art­‑house Dacha Bracha, stabilnie progresywnej Perkałabie, folk­‑rokowym zespole Drymba da Dzyga, lwowskim Burdonie oraz wielu innych.

Jeden z oczywistych paradoksów tego procesu polega na tym, że niezależni muzycy mają niewielkie szanse, aby pracować w Ukrainie i otrzymywać za to adekwatną zapłatę. Z reguły odbywa się to na wyjazdach, poza krajem. Tak więc współczesny muzyk, niezależny od jakichkolwiek majorsów[1] i tak żyje obarczony masą absurdalnych sprzeczności, problemami związanymi z tożsamością wewnętrzną i zewnętrzną. Czy nie przypomina to w pewnym stopniu sytuacji przedrewolucyjnej? Żarty żartami, ale muzycy doskonale pamiętają pomarańczową, ogólnonarodową euforię i coraz częściej mówią o stworzeniu niezależnych związków muzycznych, które sprawiłyby, że muzyk czułby się lepiej chroniony przed swawolą urzędników. Równie poważnym problemem jest absolutny brak jakiejkolwiek wyraźnie wyartykułowanej strategii polityki kulturalnej państwa.

Ważne płyty, które zmieniły oblicze niezależnej sceny rockowej w państwie

W ukraińskiej dyskografii rockowej istnieją albumy, które miały ogromny wpływ na rozwój sceny niezależnej i stały się czymś w rodzaju wzorca, w odniesieniu do którego można było jasno ocenić oryginalność i nowatorski charakter muzyki z obszaru najbardziej niejednoznacznego gatunku muzycznego. Jeśli chodzi o inspiracje globalne, z których czerpała ukraińska scena niezależna, ogromne znaczenie odegrały albumy światowych, epokowych grup­‑fenomenów, w szczególności Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band (The Beatles) oraz The Dark Side of the Moon (Рink Floyd). Te, a także wiele innych albumów, miały znaczenie konceptualne, posiadały one bowiem największy ładunek informacji adresowanych do całego świata. Po raz pierwszy ukraińska scena rockowa zyskała miano popularno­‑masowej w latach osiemdziesiątych, szczególnie po triumfalnym przetoczeniu się przez kraj koncertów, na których występowali laureaci festiwalu Czerwona Ruta. Na Olimpie sympatii widzów znaleźli się wtedy najlepsi: Braty Hadiukiny, VV, Wika Wradij, Komu Vnyz i inni. Przełomowy okres zmian społecznych, dokonujący się na fali odrodzenia narodowego, musiał zrodzić nowych bohaterów i przyczynić się do stworzenia rewolucyjnych albumów, uchodzących za symbole zmian i zaliczanych wkrótce do klasyki gatunku.

Totalny stiob[2], albo estetyka antybohaterów

Pamiętam stan euforii, wywołany kasetą z pierwszym albumem „Wsio czotko” nieporównywalnej formacji Braty Hadiukiny. Każdy kto ją zobaczył, od razu chciał ją sobie przegrać. To był 1989 rok i w państwie rozpoczęła się prawdziwa hadiukomania. Wydaje mi się, że album ten rozszedł się w kraju w setkach tysięcy egzemplarzy drogą piracką, gdyż portretował epokę zmian przez pryzmat wyjątkowego humoru i sarkazmu. Właśnie wtedy, w 1989 roku, świat ujrzały „Tanci” – pierwszy album kasetowy innej megagwiazdy VV. Oczywiście, kasety w niekontrolowany sposób rozprzestrzeniały się po kraju i jeszcze przez długi czas Ołeh Skrypka musiał dawać fanom autografy na podrobionych albumach.

Właśnie wtedy formację Braty Hadiukiny zaczęto odbierać jako odpowiedź Lwowa na punkową ekspansję kijowskich VV. Pod względem muzycznym „hadiukiny” reprezentowały mieszankę bluesa, rocka i huculskiego folku. Jednak podczas gdy Skrypka eksploatował surżyk przedmieść Kijowa i wyglądał na typowego lumpenrzezimieszka, Kuźminski przedstawiał obraz umiarkowanego chłopa­‑outsidera. Obydwaj wprowadzili na scenę antybohatera, a faktycznie – przeciętnego chłopca z ludu, który nie jest ani zły, ani dobry, a jest po prostu sobą. Obydwaj zamienili slang i brutalność w estetykę totalnego stiobu i właśnie tym wyróżniał się ówczesny underground – zarówno literacki, jak i muzyczny.

Inna autentyczna „królowa punka” Wika Wradij otrzymała w 1988 roku Grand Prix międzynarodowego festiwalu Miss Rock i wydała fantastyczny album „Po cymbałach”.

Kulturalny szok lub wyszukani nonkonformiści

Innym kultowym bohaterem rockowego undergroundu burzliwych lat osiemdziesiątych jest Kołezki Asesor, który pozostawił po sobie skomplikowany, chimeryczno­‑fantastyczny wizerunek. W zespole tym wszystko było nadzwyczajne – od wymyślnych konstrukcji dźwiękowych i tekstowego chuligaństwa do dziwacznych, postrzępionych strojów zaczerpniętych z różnych epok. Kołezki Asesor nieprzerwanie wywoływał burzę przeciwstawnych emocji: frontmanowi Wasylowi Hajdence udawało się docierać w ukryte zakamarki dusz, do których nie mogli trafić inni „łowcy dusz rock and rolla”. Zespół Hajdenki bezustannie eksperymentował, poruszając się w granicach surrealistycznego art­‑rocka i postpunkowej psychodelii. W obiegu znajdowała się oczywiście ogromna ilość albumów nagranych przez fanów, jednak najbardziej udany miks najlepszych utworów grupy, został zebrany na płycie wydanej w 2001 roku.

Spośród zespołów zaliczanych do nurtu eksperymentalnego należy zwrócić uwagę na Biocord, który wykonywał gitarowy art­‑rock z elementami psychodelii. Założycielem grupy był Mykoła Bykow – z wykształcenia architekt posiadający niestandardowe podejście kompozytorskie. Na wydanej w 1995 płycie „Wysoki nebesa” znajdują się najbardziej popularne utworu Biocordu. Ciekawym jest fakt, że liczne stacje radiowe do dzisiaj wykorzystują muzykę zespołu, jako tło muzyczne dla różnych audycji.

Na fali eksperymentów elektronicznych szczególnie wyróżnia się Foa Hoka – projekt czernihowsko­‑kijowski, który wykorzystywał rytmiczne, dźwięczne, melodyjne uderzenia w połączeniu z żywymi instrumentami oraz melodeklamacją. Grupa wydała trzy znane albumy: „Muzyka bez chaziaina”, „Newidomist” oraz „Indposzyw”. Foa Hoka jest jaskrawym przykładem estetyki nihilistycznego requiem dla społeczeństwa konsumpcyjnego.

Rock zaangażowany literacko

W wesołych studenckich głowach zrodziła się najbardziej zaangażowana literacko lwowska formacja Mertwyj Piweń. Grupa posiada liczną dyskografię, jednak skupisko „perełek” znajduje się na albumie z 1998 roku „Szabadabada”, który prezentuje wyrazistą, ironiczną estetykę grupy. Jak nikt inny, członkowie zespołu popularyzowali twórczość ugrupowania literackiego Bu­‑Ba­‑Bu – Jurija Andruchowycza, Wiktora Neboraka i Ołeksandra Irwancia. Dużą popularnością cieszyły się także wspólne projekty zespołu z Wiktorem Morozowem (album „Afrodyzjaki”) oraz Jurijem Andruchowyczem („Pisni dla Mertwoho Piwnia”, „Kryminalni sonety”).

Z poezją od zawsze zaprzyjaźniony był także Taras Czubaj i zespół Płacz Jeremiji. Duża część utworów zespołu inspirowana była dorobkiem poetyckim ojca Tarasa – jednego z najbardziej wyrazistych poetów lat siedemdziesiątych Hryhorija Czubaja, a także wierszami Kostia Moskalcia. Zbiór „Dobre” uosabia najlepszy dorobek ukraińskiego melodyjnego głównego nurtu rockowego. Skarbnicę tę można uzupełnić trzema albumami solowymi Tarasa Czubaja: „Nasze Rizdvo”, „Nasz Iwasiuk”, „Naszi partyzany”.

Do nurtu zaangażowanych literacko można dodać jeszcze zespół Koroliwski Zajci, także pochodzący ze Lwowa. W albumie „Kazky koroliwstwa A’Mazoch” liderka oraz wokalistka grupy Łesia Herasymczuk wykorzystała poezję Łesi Ukrainki, Liny Kostenko, Pawła Tyczyny oraz de Berangera, a utwory umieściła w gatunku, który przez samą autorkę został nazwany „romansem alternatywnym”.

Kolejnym niewątpliwym przykładem wysokiego poziomu jest twórczość grupy Sestry Telniuk z Kijowa. Ich album „Żowta kulbaba”, który łączy styl new age oraz tradycyjny romans, powstał w oparciu o poezję ojca – Stanisława Telniuka oraz Iwana Kozaczenki i Wasyla Stusa. Członkinie grupy także tworzą własne dzieła poetyckie, które posiadają niewielkie, ale wierne grono fanów. Ostatni album „Doroha zi skła” powstał z udziałem tria wiolonczelistów w oparciu o poezję Oksany Zabużko.

W końcu, prawdziwym duchem tradycji na scenie, przyjacielem i partnerem wielu muzyków należących do różnych pokoleń jest Wiktor Morozow – lwowski piosenkarz, muzyk, pisarz, tłumacz, dawny lider zespołu Arnika, dyrektor teatru piosenki Ne Żuryś. W latach dziewięćdziesiątych stworzył zespół Czetwertyj Kut, oba albumy grupy nagrane były w oparciu o poezję barda i poety Kostia Moskalcia. Ten twórczy alians miał swoje przedłużenie w albumie „Armija switła”.

Kim jesteście, poeci – rockmani?

Wśród zespołów, które zorientowane są na poezję autorską na uwagę zasługują Rutenija, Vasja Club, Mandry, Wij, Komu Vnyz, Nebesna Kopałyna.

Folklor miejski utalentowanego poety, aktora oraz wokalisty Wasyla Gontarskiego, inkarnowano w trzech albumach studyjnych jego zespołu Vasja Club.

W debiutanckim albumie „Romansero pro niżnu korołewu” w pełnej krasie prezentuje się talent poety­‑romantyka oraz stylisty melodii ludowej Serhija Fomenki, lidera zespołu Mandry. Wszystkie utwory grupy są dziś uznawane za fundamentalne w swoim gatunku.

Jako niebanalny poeta kijowskiego undergroundu studenckiego lat osiemdziesiątych jawi się dziś Anatolij Suchyj – lider zespołu Rutenija. Jego twórczość zawiera w sobie unikalne elementy poezji studenckiego oporu początku lat dziewięćdziesiątych.

Spośród innych poetów, lidera zespołu Wij wyróżniają silnie mistyczny światopogląd oraz jedyna w swoim rodzaju charyzma. Album „Czorna rilla”, który miał już kilkukrotną udaną reedycję, uchodzi za wzorcowy z punktu widzenia dużej koncentracji obrazów i idei.

Poeta­‑nonkonformista innego formatu, Andrij Kuźmenko (zespół Skriabin) wzbogacił współczesną scenę całym arsenałem poetyckich nowości, które obecne są w albumach: „Mowa ryb”, „Kazky”, „Ptachy”, „Chrobak”. Zabawny adept halickiego slangu „Kuźma”, wzbogacił skarbnicę rock­‑poezji setkami różnorakich żartów. Dwadzieścia albumów w ciągu dwudziestu lat istnienia grupy są wynikiem intensywnej pracy artysty i jego współpracowników.

Jednak w historii ukraińskiego rocka całkowicie niezależnie i jako niezwykle mocny punkt na scenie muzycznej pojawiła się gotycko­‑folkowo­‑industrialna grupa o nazwie Komu Vnyz. Prawdziwy hit, oparty na poezji Szewczenki – „Subotiw”, napisał Andrij Sereda i podarował swojemu ojcu w dzień urodzin jeszcze w 1983 roku. Od pierwszego wykonania „Subotiwa” na festiwalu Czerwona Ruta w 1989 roku publika bez przerwy reagowała na ten utwór­‑hymn podnosząc się z miejsc. Komu Wnyz posiada chyba największe skondensowanie energii duchowej, oryginalności i nowatorstwa we wszystkim, co robią członkowie zespołu, jako muzycy, jako osoby zajmujące się aranżacją i jako wykonawcy. Do dziś mają monopol, wśród ukraińskich muzyków, na przydomek „nonkonformiści”. Nikt inny nie zdołał utrzymać swojej niezależnej pozycji przez tak długi okres. Muzycy ci nigdy nie przystosowali się do obecnego w show­‑biznesie systemu podporządkowania, zawsze kroczą własną ścieżką. Przykładem ich wysokiego poziomu jest album „In kastus”.

Dyskurs etno­‑rockowy

Jakieś 12–14 lat temu w Ukrainie narodził się i od tego czasu dynamicznie rozwija się gatunek muzyczny, który można umownie nazwać etno­‑fusion. Prekursorami oraz adeptami tego stylu są dziś powszechnie znane grupy Hajdamaky, Perkałaba, Burdon, Atmasfera, Oczeretianyj Kit, Drymba da Dzyga. Zespoły te są uosobieniem najważniejszych osiągnieć tego nurtu, mają wielu fanów i naśladowców. Regularnie organizowane są też liczne imprezy, które mają na celu popularyzację estetyki etno­‑rocka.

Wiadomo, że pierwszy strzał robi najwięcej huku. Takim był też debiutancki album zespołu Hajdamaky, któremu towarzyszył szczery patos odrodzenia niemalże zapomnianych już wartości. Ten element był również głównym powodem złożenia przez Wojciecha Waglewskiego – lidera zespołu Voo­ Voo, propozycji zespołowi i Ołeksandrowi Jarmole przeprowadzenia kilku ogólnopolskich tras koncertowych i wydania wspólnego albumu, który w ciągu roku sprzedaży w Polsce osiągnął status złotej płyty. Do 2012 roku Hajdamaky byli najczęściej goszczącym w Europie i na świecie zespołem ukraińskim, dopóki lider grupy nie wpadł na pomysł całkowitej zmiany składu muzyków, grających w zespole. Zachowując starą nazwę, zebrał on nowych muzyków oraz zaanonsował nowy album. Jednak przez pół roku nie udało mu się zaprezentować prawie niczego, podczas gdy muzycy ze starego składu, pod nową nazwą Kozak System, nieprzerwanie uczestniczą dziś we wszystkich festiwalach, razem z megagwiazdą Tarasem Czubajem.

Jaskrawą, ska­‑punkową odmianą dyskursu etno, jest wywodząca się z Iwano­‑Frankiwska kapela Perkałaba, która z sukcesem przeciera szlaki w Europie Zachodniej. Wydaje się, że Oczeretiayj Kit z Winnicy nie stworzył czegoś ciekawszego od swojego wzorcowego albumu „Mandriwka w Kosakiwku”. Z kolei najbardziej wyrazistym w dorobku lwowskiego zespołu Burdon jest ich trzeci album „Tajstra czuhajstra”.

Jeśli chodzi o młode pokolenie adeptów world music wypadałoby wskazać na etno­‑hip hopową grupę z Zaporoża o nazwie Krapka oraz ich drugą płytę „Chrestyki i nuli”.

25 lat na orbicie

Potężne show jubileuszowe popularnego ukraińskiego zespołu zostało zorganizowane w 2011 roku w Kijowskim Pałacu Sportu pod nazwą „25 lat na orbicie” i stało się najważniejszym muzycznym wydarzeniem roku. Przy okazji zostało zaprezentowane nowe wydanie DVD z zapisem koncertu „VV na scenie festiwalu Rok­‑sicz”.

Wszystko co dobre szybko się kończy. To powiedzenie od razu przychodzi na myśl, kiedy zaczynamy słuchać ostatniej płyty „Buły Deńky” (2006). W pamięci powracają szalone imprezy drugiej połowy lat osiemdziesiątych, połamane krzesła, wybite okna, lawinowy napęd turbo­‑punkowo­‑rockowych maszyn i Ołeh Skrypka latający nad sceną, obficie zlany potem. Niczym żongler w cyrku, zamienia on akordeon na trąbkę, a trąbkę na gitarę. We wspomnieniach ukazują się przepełnione sale, masowa histeria, dzikie tańce pod sceną oraz bijatyki przedstawicieli subkultur „wszystkich maści”. Naprawdę, to były piękne dni. 90 procent ścieżek dźwiękowych pochodzi właśnie z tego okresu – złotych lat osiemdziesiątych – niezapomnianych czasów punkowej młodości, która przypadła na może nie najlepszy, ale radosny okres późnego komunizmu. W tym okresie chłopcom nie udawało się nagrywać piosenek w przyzwoitej jakości. Głównym zamysłem albumu „Buły Deńky” jest emocjonalne odrodzenie klasycznego brzemienia VV. W latach osiemdziesiątych dla naszej nieliverpoolskiej czwórki rozpoczęło się życie na walizkach – stałe trasy koncertowe w Ukrainie, w Rosji, państwach bałtyckich, w Polsce. Właśnie po koncercie w Warszawie, podczas którego leciały punkowe hity, Skrypka wykonał na bis składankę ukraińskich pieśni ludowych, w swojej stylistyce, czym po prostu zachwycił publiczność. Od tego momentu VV nie zapominało o włączaniu do programów swoich koncertów materiału folklorystycznego. Dzięki „okresowi francuskiemu” chłopcy mieli szansę na rozwój zawodowy, kiedy to razem ze Skrypką i Pipą grało dwóch zawodowych muzyków z Paryża. Dla naszych rodaków było to bardzo cenne życiowe doświadczenie, które nabyli zgodnie z zasadami prawdziwego show­‑biznesu.

Każdy może wymienić nieskończenie wiele przyczyn, które skłaniają go do lubienia lub nielubienia VV. Lubić można za swoistość niemożliwą do podrobienia, za przenikliwą szczerość, naturalną teatralność i plastyczność, za sentymentalność i liryzm, za zapoczątkowanie znakomitego festiwalu etno Kraina Mrij. Nie lubić z kolei można za nieświadome psucie języka literackiego, chociaż w przypadku VV mamy do czynienia ze swojego rodzaju surżykiem, za uczestnictwo Skrypki w wielkich widowiskach telewizyjnych. Jednak mimo wszystko plusów jest więcej. Poza tym, już przez ćwierć wieku VV działa jako prawdziwie narodowy zespół, który zawsze znajdował się w środku najgorszych wydarzeń w kraju.

Zamiast wniosków

W ciągu ostatnich dwudziestu lat rozwoju niezależnej, niekomercyjnej sceny rockowej, której wiek nie przypadkowo pokrywa się z wiekiem niepodległości Ukrainy, nastąpiła wyraźna krystalizacja kierunków muzycznych, zarówno na poziomie pewnej ideologii „buntowniczych”, jak i na poziomie upodobań estetycznych muzyków. Dziś oczywistym już jest, że najlepsi z rockmanów zyskali status megagwiazd w swoim kraju i stali się najbardziej pożądanymi artystami – wystarczy tylko spojrzeć na listę uczestników największych festiwali tego lata. Oto niektórzy z nich: Tartak, TNMK, Taras Czubaj i Kozak System, Mad Heads, Druha Rika, Skriabin, Komu Vnyz, Perkałaba, Dacha Bracha. I to nie zważając na zdradziecką, antyukraińską politykę repertuarową głównych stacji telewizyjnych w kraju. Młoda ukraińska scena rockowa, choć nie posiada, póki co, długiej „historii kredytowej”, ma silne poparcie w postaci szerokiego uznania młodych – już drugiego, młodszego pokolenia muzyków rockowych, którzy przejmują pałeczkę ukraińskiego rock and rolla z rąk jego byłych liderów.

Ołeksandr Jewtuszenko – znawca i krytyk sztuki, ekspert muzyczny, producent, redaktor prowadzący programy radiowe i telewizyjne. W różnych okresach – redaktor magazynu muzycznego „Audio‑tołoka”, almanachu „Rok‑oko”, czasopisma muzycznego „Hałas”. Współautor książki Zirky Czerwonoji Ruty, autor ukraińskiej encyklopedii rocka Lehendy chymernoho kraju; Obłyczczja muzyky. Tworczi portrety ukrajinśkych zirok; monografii KOMU VNYZ: Muzyka Wysokoho duchu. Autor i producent wykonawczy wielu muzycznych antologii i albumów takich zespołów jak: Korołiwśki Zajci, Nebesna Kopałyna, Wij, Wohni Wełykoho Mista, Rutenija, Kobza.

tłum. Mateusz Zalewski


[1] Określenie największych wytwórni muzycznych, narzucających swoje prawa innym.

[2] Ukraiński wyraz стьоб odnosi się do obecnego w postsowieckiej kulturze ironicznego oraz prześmiewczego stylu w literaturze, muzyce czy kinie, który jest bezpośrednio związany z kulturą popową czasów komunizmu [przyp. tłum.].